sobota, 26 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


23. Jak mogłem tak się bać?

Kurde, jak mogłem tak się bać? Właśnie, najcudowniejsza laska na świecie, zaproponowała mi wspólną noc, noc w jednym łóżku, a ja chciałem uciec jak lis z podkulonym ogonem. 


Działy się prawdziwe czary. Bardzo ładnie pachniała, była przyjemnie ciepła. Nie wiedziałem, jak mam się w tej chwili zachować. Fantazje to jedno, a rzeczywistość, drugie. Obydwie te rzeczy mają bardzo mało ze sobą wspólnego. 
-Wiesz Olu, nie jestem przyzwyczajony do takich słów.
Jeszcze raz musnęła ustami mój policzek. Czy ona chciała, całkowicie rozłożyć mnie tym na łopatki? Moje serce łomotało, czułem się tak, jakbym złapał Pana Boga za nogi. Nie mogłem opanować ekscytacji. Wszystko było takie niesamowite.
-Do, czego? Do komplementów? - zdziwiła się. 
Z niepewnością pokiwałem głową.
-Daj spokój, - zaczęła spokojnie, - naprawdę możesz podobać się dziewczynom. Twoje ciało wygląda rewelacyjnie. Nie masz się czego wstydzić. 
Całkiem niespodziewanie znów zapadła cisza. Myślałem, że już więcej do tego nie dojdzie, ale jednak. Słyszałem szum drzew za oknem i bicie własnego serca. Chciałem coś zrobić, coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie mogłem. Po prostu, nie byłem w stanie. Byłem jak zahipnotyzowany, czułem, że za chwilę wybuchnę. Chociaż, tak naprawdę, nie miałem pojęcia czym. 
-Wiesz, - odezwała się w końcu, - zrobię to jeszcze raz.
-Co? - spytałem i nim zdążyłem się zastanowić, o co jej chodziło, pochyliła się i złożyła na moich ustach ciepły, bardzo słodki pocałunek. 
Drżałem, tak bardzo jej pragnąłem. Trudno było mi się opanować. Jednak, tak jak w przypadku innych dziewczyn, zwykle nie miałem z tym problemu, tak teraz w ogóle nie wiedziałem od czego zacząć. Czekałem na to, co stanie się dalej. Ja sam nie potrafiłem nic więcej zrobić. Chciałem, by stał się cud i… Wiecie co? Stał się cud. 
-Wiesz, - zaczęła po chwili, - nie chciałam ci o tym wcześniej mówić, ale tu nie ma drugiego łóżka. 
-No i co? - wyrwało się z moich ust tak, jakbym jeszcze niczego nie zrozumiał. 
-Hmmm… no… czy mogę do ciebie wejść?
Byłem jak głupek, który dopiero teraz załapał sens dobrego dowcipu. Kiedy w pełni dotarło do mnie, o co jej chodzi, zaczęło się. Powiem szczerze, to było, jak wybuch bomby atomowej. Mimo tego początkowego nieporozumienia, czułem się tak, jakbym od samego początku właśnie na to pytanie czekał. Jednak, muszę się przyznać, w tej krytycznej chwili, wystraszyłem się. Spanikowałem. Jeszcze raz zareagowałem nie tak jak należy. 
-Masz materac? - odezwałem się.
Spojrzała na mnie kompletnie zaskoczona. 
-He? 
-Mogę spać na materacu, - dodałem i od razu zrozumiałem, że zabrzmiało to idiotycznie.  
Kurde, jak mogłem tak się bać? Właśnie, najcudowniejsza laska na świecie, zaproponowała mi wspólną noc, noc w jednym łóżku, a ja chciałem uciec jak lis z podkulonym ogonem. 
-Materac? - zdziwiła się, - no, mam. 
Czułem, że zapadam się pod ziemię. Już zamierzałem się podnieść, żeby ustąpić jej miejsca, kiedy szturchnęła mnie w bok. Wybawicielka. 
-Hej! - uśmiechnęła się. 
-Co? - powiedziałem zaskoczony. 
-Chyba nie mówisz tego poważnie? Naprawdę, chcesz spać na materacu?
Przełknąłem ślinę. 
“Jasne że nie. Kurwa, dziewczyno, o czym ty w ogóle mówisz?!” - myślałem jak w gorączce. 
Jednak ta sytuacja przerosła moje siły. Byłem tak skołowany, że, w pewnym momencie, sam nie wiedziałem czego chcę. Jakie to wszystko było wtedy trudne. Prawdziwy Mont Everest osobistych wyzwań na polu tak dyskretnym. 
-No… nie, - westchnąłem.
Dobrze, że to ona miała głowę na karku. 
Free Emily 18 Picture

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...