czwartek, 26 grudnia 2019

Wujek.

7. Założę takie w kwiatuszki.

Patrzyła na mnie uważnie, ale z ciepłym uśmiechem.-Wujku…-Co?-Następnym razem założę takie w kwiatuszki, albo… w misie. Lubisz takie? Jej słowa trafiały mnie jak kule karabinowe.


Nie wiem, co się ze mną stało. Jak poparzony, osunąłem się od tego stołu. Ona także zareagowała dosyć gwałtownie. Podniosła się i, już po chwili, zajęła poprawną pozycję. Zaraz potem odchyliła się do tyłu i oparła na rękach. 
-Wujaszku, och wujaszku, zdaje mi się, że ja ciebie podniecam! Hmmm… no, no… - zakwiliła rozbrajającym tonem.
Miałem wrażenie, że stoję pod murem. W pierwszym momencie kompletnie zbiła mnie z tropu. Wystraszyłem się i rzuciłem: 
-No co ty, Iwona, przestań!
Złączyła kolana, ale i tak, bez najmniejszego trudu mogłem obserwować jej białe majteczki. Nie dało się ich nie widzieć. Spódniczka była tak krótka, że, praktycznie, nic zasłaniała. W jednej chwili doznałem niesamowicie silnych wyrzutów sumienia. Byłem coraz bardziej wzburzony, zgorszony i, nie wiem co, jeszcze. Nie chciałem tego widzieć, nie mogłem. Chociaż, nie. Może, to tylko było tylko takie moje pobożne, życzenie. 
Kogo ja chciałem oszukać? Może byłem, po prostu, podniecony? Prawda. Byłem tak podniecony, że trudno było mi nad sobą panować i, na dodatek nie chciałem się do tego przyznać, nawet przed samym sobą.  
-No, to teraz przegięłaś Iwona! Co ty najlepszego wyprawiasz?! Natychmiast się popraw! - rzuciłem, mając nadzieję, że mój głos zabrzmiał dostatecznie srogo. 
Nie reagowała, drażniła się ze mną na całego, wiedząc, że w którymś momencie pęknę. Siadła na samej krawędzi i szeroko rozsunęła uda. Jej majtki znalazły się całkiem na wierzchu i, jakby jeszcze tego było mało, rozsunęła brzegi swojej bluzki. Jak modelka pochyliła głowę pokazując mi swoją szyję i część ramion. 
Gotowałem się w sobie, kipiałem jak wulkan. Jednocześnie czułem się coraz bardziej niezręcznie. Wiedziałem, że tak nie wolno, że ona jest tym zakazanym owocem, którego zerwać mi nie wolno. 
-Iwona! - warknąłem, mając nadzieję, że to poskutkuje. 
-Tak, wujku? - spytała niewinnie.
Penis w moich spodniach naprężył się tak, że chyba było to widać. Kokietowała w najlepsze. Pociągnęła mocniej za materiał i, jakby na zawołanie rozpiął się jeszcze jeden guziczek. 
-Ooooch! - westchnąłem głęboko. 
Jej piersi wyjechały do połowy. 
-Wujku… - westchnęła.
Oparła nogę na taborecie bezwstydnie prezentując mi swoją bieliznę. 
-Iwona, co to ma znaczyć?!
-Nic.
-Co to za pokaz?!
-Jaki pokaz?
-Co ty robisz?!
Wstała, odwróciła się do mnie tyłem, a jej spódniczka pojechała do góry, odsłaniając całą zgrabną dupcię. Serce mało nie wyskoczyło mi z piersi. Myślałem, że za chwile dostanę zawału. 
-Patrz wujku, patrz! - zawołała.
Stanęła przodem, mocnym szarpnięciem ściągnęła miniówkę, drugą ręką podwinęła bluzkę do góry. Chwyciłem się za głowę.
-O Boże! - jęknąłem. 
Ustawiła się bokiem i stopniowo, bez pośpiechu pozbywała się dolnej części garderoby. W końcu pozostała już tylko w skromnych majteczkach. 
-Wujku, zobacz to! - prowokowała.
Rozpięła bluzeczkę, a ja cały się trzęsłem. Penis w moich spodniach domagał się natychmiastowego wyjścia. 
-Kto to słyszał, żeby dziewczyna w twoim wieku nosiła takie majtki?! - udawałem, że jestem zbulwersowany. 
Chociaż, nie. Może rzeczywiście, byłem nieco zgorszony, ale nie tak, żebym chciał, aby to przerwała. Te jej figi to… był majstersztyk krawiectwa. To był dosłownie malutki trójkącik z przodu, taki sam z tyłu i trochę tasiemki. Tyle tylko, żeby, to coś się nie rozpadło. Powiedziałem sobie w duchu, że odwrócę głowę, ale nie potrafiłem, nie miałem już siły. 
-Wiem, wiem…
-Co wiesz, Iwona, co ty możesz wiedzieć, do jasnej cholery?!
-Nie podobają ci się.
-Zwariowałaś?! Ja… przecież… ja nic… nie mówiłem… Do jasnej cholery, ubieraj się! Natychmiast!
Patrzyła na mnie uważnie, ale z ciepłym uśmiechem.
-Wujku…
-Co?
-Następnym razem założę takie w kwiatuszki, albo… w misie. Lubisz takie? 
Jej słowa trafiały mnie jak kule karabinowe. Nie mogłem ustać w miejscu, nerwowo rozgarniałem włosy. Nie wiedziałem, czy mam uciec, czy się na nią rzucić. 
-Kuzynko, rany boskie! - jęknąłem.
Trzymała się za piersi, próbowała trochę zasłaniać je bluzką. Ciemna grzywka zakrywała jej, serdecznie roześmiane, oczy. 
-No co?! Nie podobam ci się, wujku? - szepnęła jak mała lolita. 
Wiedziałem, że muszę coś zrobić, zareagować w jakiś sposób. Bałem się, że nie zdołam zapanować nad sobą. 
-Zwariowałaś?! Jeszcze ktoś tu wejdzie! Ubieraj się, natychmiast!
Odwróciła się tyłem, pochyliła i zdjęła z siebie te skąpe majteczki. Dyszałem. Myślałem, że mam astmę. Jej pośladki były takie zgrabne, takie kształtne… a ja byłem, tylko, facetem. Ile jeszcze byłem w stanie wytrzymać? 
Stała tak, jak wtedy z bluzką odkrywającą połowę pupy. Gdyby zechciała się teraz odwrócić, bez dwóch zdań, zobaczyłbym jej cipkę. Nie odwróciła się. Jakby oprzytomniała. Szybko wrzuciła na siebie ciuchy i usiadła na krześle. 
Po chwili wszedł Darek. 
-No i jak tam, dobrze się bawicie? - odezwał się, niczego nie będąc świadomym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...