czwartek, 23 kwietnia 2020

Projekt: "Przyszłość".


49.  Zobaczyła mnie kompletnie nagiego.

Zobaczyła mnie kompletnie nagiego, z wielkim grubym i sterczącym fiutem, który aż się prosił, by coś z tym zrobić. Sterczał do góry jak rakieta i nie zamierzał opaść. Patrzyła na moje wielkie zarośnięte jaja. Sparaliżowało ją. 


Obudził mnie niesamowity wrzask na korytarzu. W pierwszej chwili myślałem, że to koniec świata, albo co najmniej trzecia wojna światowa. Niestety, kiedy szerzej otworzyłem oczy, uświadomiłem sobie, że to moja wychowawczyni tak się drze.
“Co jej do łba pierdolnęło?” - pomyślałem zdenerwowany, - “Przecież, do jasnej cholery, jest niedziela! Nawet dzisiaj nie da się nam wyspać?”
Nie było złudzeń, darła się na całe gardło i, najnormalniej w świecie, chciała jak najszybciej, powywalać wszystkich z łóżek. W końcu wpadła do naszego pokoju. Była jak huragan, drzwi o mało nie wyrwała z futryny. Zaspany i oszołomiony, podniosłem głowę. Oczywiście nie wstawałem, bo myślałem, że to jakaś niedorzeczna pomyłka, lub głupi żart. Poza tym byłem kompletnie nagi. Po wczorajszych słodkich igraszkach z samym sobą przecież się nie ubrałam. 
-No, co jest?! Wstawać, wstawać chłopaki! Zaraz przyjeżdża grupa z Czechosłowacji! Zapomnieliście? Będą sportowe zawody i ognisko z kiełbaskami. 
Dopiero teraz wszystko do mnie dotarło.
“Jasna cholera”, - pomyślałem, - “przecież dlatego chciałem jechać do domu’. Te zawody w ogóle mi nie pasowały. Zostałem tylko ze względu na Julkę. Przecież mówili o tym dużo wcześniej. Zaraz po śniadaniu miała być zbiórka. 
-No wstawaj, wstawaj! - krzyczała stojąc nad moim łóżkiem.
Zdążyłem jedynie zauważyć, że brat już się podniósł i zniknął w łazience. Sytuacja zrobiła się trochę niezręczna. Leżałem i kombinowałem, jak z tego wybrnąć. Po omacku zacząłem szukać piżamy, ale, jak na złość, nigdzie jej nie było. Jakby się pod ziemię zapadła. Zaczynało robić się coraz bardziej ciekawie. Gdyby wyszła choć na chwilę, mógłbym poszukać zagubionej części garderoby i nie byłoby żadnego problemu. Przecież i tak miałem zamiar już wyjść z wyrka. No ale nie, kurwa, ona stała jak brzoza nade mną i wciąż się wydzierała. 
-No wstawaj, do jasnej cholery! Czy mam ci pomóc?! 
Była przekonana, że jestem w piżamie i chcę jej zrobić na złość. Nie zamierzała zrezygnować, dopóki nie wyjdę spod kołdry. Można powiedzieć, że to był pat. 
-No wstajemy, wstajemy panie Robercie! No co jest?! Kolego, nie ma czasu. Wstawaj szybko!
Klaskała w dłonie, aby mnie bardziej zmobilizować. No kurde, żeby to było takie proste… 
-Ale psorko, kiedy ja… - zacząłem niepewnie. 
-Nie ma żadne ale. Masz w tej chwili wyjść z łóżka! Zrozumiałeś?!
No, nie mogłem jej posłuchać. 
-Psorko, ale ja, naprawdę, nie mogę. 
-Jak to nie możesz?! Nogi ci urwało?! Wstawaj chłopie, co ty masz pięć lat, że trzeba cię buziakiem budzić?! 
“No może by się i przydało, ale nie o to chodzi.” 
-Kiedy ja, naprawdę, nie mogę, psorko. 
-Mówię, wstawaj! - wrzasnęła. 
W tym samym momencie, nim zdążyłem się zorientować, z wielką pasją zerwała ze mnie kołdrę. No i po ptokach. Do głowy by mi nie przyszło, że tak się stanie. Gdybym coś podejrzewał, być może w jakiś sposób, nie wiem w jaki, bym ją przytrzymał. No cóż, nim dotarło do nas obydwojga w czym rzecz, okrycie było już daleko poza moim zasięgiem.
 Szach - mat. Powiem szczerze, że widok był nieprzeciętny. Te jej wielkie oczy z takim niedowierzaniem wpatrujące się we mnie. Zobaczyła mnie kompletnie nagiego, z wielkim grubym i sterczącym fiutem, który aż się prosił, by coś z tym zrobić. Sterczał do góry jak rakieta i nie zamierzał opaść. Patrzyła na moje wielkie zarośnięte jaja. Sparaliżowało ją. 
Po dwóch, może trzech sekundach odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju bez słowa. I co? I nic. Kiedy w kolejnych dniach wpadała do pokoju, aby nas obudzić, już nie odważyła się z żadnego z nas zerwać kołdry. Nie robiła tego nawet, jak nie chcieliśmy wstać. Brawo! Dobra nauczka. Nie wróciła do tego tematu i nie miałem z tego powodu żadnych kłopotów. Czasami tylko uśmiechałem się do siebie. Należało się jej. 
No cóż, mimo to, w tamtej chwili myślałem, że spalę się ze wstydu. Oczywiście później nie było nawet tematu. Oprócz niej i mnie nikt o tym nie wiedział. Brat był wtedy w łazience, więc niczego nie zauważył. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...