środa, 29 kwietnia 2020

Projekt: "Przyszłość".


55. Patrzyła na mnie łakomym wzrokiem.

Co, zdążyłem dostrzec, szczególnie jedna z nich patrzyła na nas bardzo uważnie. No tak, no tak… nie na nas, tylko na mnie. Ja, jako doświadczony, dojrzały mężczyzna, bardzo dokładnie widziałem takie drobne, czasami wręcz niepozorne, niuanse zachowaniu drugiej osoby. No tak, można powiedzieć, że patrzyła na mnie łakomym wzrokiem.


Tak czy inaczej, czułem pręgierz kontroli nad sobą. Miałem wrażenie, że w każdej chwili ktoś może tutaj wejść. Nie chciałem, aby sytuacja z jakimś wychowawcą, który ją ode mnie wyrzuca, się powtórzyła. No cóż musiałem jeszcze trochę poczekać. W tym miejscu cierpliwość była bardzo wskazana. Przekręcenie kluczyka w drzwiach, i udawanie, że mnie nie ma, nie było dobrze widziane, o czym zdążyłem się już wielokrotnie przekonać. Aniołkiem nie byłem ale, powiedzmy, że starałem się być przykładnym wychowankiem. Zależało mi na tym, żeby więcej nie zbierać negatywnych opinii. Od tego bowiem zależało, czy będą zwracać na mnie uwagę i mnie pilnować na każdym kroku. W tej sytuacji byłaby to najgorsza rzecz, jaką mógłbym sobie zafundować.
W tym momencie, nad moją opowieścią można by było przejść do porządku dziennego. Nic więcej już się nie wydarzyło. Po wypiciu kawy, grzecznie odprowadziłem ją na skrzydło żeńskie. Jak zwykły kolega, jakiś czas jeszcze, posiedziałem u niej w pokoju, a później podniosłem się i postanowiłem wrócić do siebie. Mimo wszystko, ciężko było mi się z nią rozstać. 
Dobrze się złożyło, że jej koleżanki o tym już wiedziały. Można powiedzieć, że od dłuższego czasu nas obserwowały i widziały, co się między nami dzieje. Zdarzyło się mi nawet słyszeć komentarze, że taka z nas zgrana i szczęśliwa para. 
Co, zdążyłem dostrzec, szczególnie jedna z nich patrzyła na nas bardzo uważnie. No tak, no tak… nie na nas, tylko na mnie. Ja, jako doświadczony, dojrzały mężczyzna, bardzo dokładnie widziałem takie drobne, czasami wręcz niepozorne, niuanse zachowaniu drugiej osoby. No tak, można powiedzieć, że patrzyła na mnie łakomym wzrokiem. 
Moje młodsze ja w ogóle nie wiedziało, w czym rzecz i dlaczego ta dziewczyna tak mi się przygląda, kiedy Julka się odwraca, ale mnie, starego chłopa, nie dało się wywieźć w pole. Ja doskonale zdawałem sobie sprawę, co te spojrzenia oznaczają i co może z nich wyniknąć. No ale nie uprzedzajmy faktów. 
Swoją drogą, muszę przyznać, że choć wyglądałem młodo, jak na swój wiek, nie byłem brzydkim chłopakiem. Mój cały problem polegał jedynie na tym, że byłem bardzo nieśmiały. Nigdy nie wykorzystywałem pełni swoich możliwości. Nawet nie próbowałem tego robić. Wierzyłem, że tak musi być i że nie da zmienić się mojej rzeczywistości. 
Od kiedy pojawiłem się w moim nowym wcieleniu, jej najlepsza przyjaciółka bardzo uważnie nas obserwowała. Co dziwne, z moich starych wspomnień wynikało, że owszem, zaprosiłem ją nawet na studniówkę, ale jakoś nie kleiła się wtedy do mnie. To było tak, raczej na pokaz. Co więc stało się tym razem? W czym się różniłem od mojego prawdziwego ja? Nie wiem? 
Być może, starając się wyglądać lepiej dla Julki, na tyle poprawiłem swój imidż, że to się rzucało już w oczy. To prawda, dużo bardziej dbałam o szczegóły mojego wyglądu, takie jak dobrze wyprasowana koszula, modny sweter, czy odpowiedni zapach. Dużo więcej też się uśmiechałem i bardziej optymistycznie patrzyłem na świat. No cóż, ja znałem swoją przyszłość i umiałam spojrzeć z dłuższej perspektywy, niż tylko szkoła średnia. Było mi dużo łatwiej, niż wtedy temu osamotnionemu, młodemu chłopakowi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...