niedziela, 31 maja 2020

Projekt: "Przyszłość".


87. Tutaj można niemal wszystko.

Mój penis pulsował.  Kapała z niego sperma, resztki mojego nasienia. Gęste krople powoli spadały na łóżko. Stało się. W tej chwili zrobiłem coś, co w moim świecie nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Nigdy bym się na to nie odważył. Tutaj było to jak jakiś raj, w którym można niemal wszystko. 


To doświadczenie było dla niego nowe, słodkie, gorące i przejmujące. Oto widział rzeczy, które, do tej pory, były dla niego tylko czystym wyobrażeniem, bajką i wręcz prawdziwym kosmosem. Teraz sam brał w tym udział, widział ją, taką młodą, delikatną i śliczną. Robił z nią takie rzeczy, rzeczy, od których kręciło mu się w głowie. 
Hmm??? Co? Że co? Że jak? Och nie! Tak, tak. To już moje starsze ja czuło, doświadczało i mieszało się z młodym, pełnym wigoru spragnionym seksu i głodnym orgazmu ciałem, tym młodym umysłem. Tak. Och, niestety, to byłem ja. Ten prawdziwy, ten dojrzały facet. Kim byłem? Nim, czy sobą? Nie wiem. Zresztą, czy to takie ważne?
Szok, spuściłem się w jej cipkę z góry. Tak po prostu. Oblałem ją moim nasieniem. Teraz nie wiedziałem, czy tego żałować, czy się cieszyć, pragnąć jeszcze więcej, czy się bać. Przecież istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że po czymś takim dojdzie do zapłodnienia. Na pewno już tak było. Och i co dalej?! Już po wszystkim! Pieprzyć to! Tak. Nie przejmować się, iść na całość!
Patrzyłem na swojego chuja. Skurwysyn, zdołał opaść tylko na krótką chwilę, a później znów się podniósł i wyprężył. Zesztywniał i zaczynał pulsować coraz bardziej intensywnie. To było szaleństwo. Istne szaleństwo. Co ja robiłem?!
Byliśmy jednym. Ja i on. Czułem, jak się zrastamy coraz bardziej i bardziej. Stary pryk i ten młody chłopak. Rzeczywistość okazała się być o wiele bardziej zaskakująca i ciekawa, niż mogłem sobie to wyobrażać. Byłem już pewien, nie chciałem wracać do swojej szarej codzienności. Teraz czułem to bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Czułem to całym sobą. Byłem pewny - nie chciałem wracać. Nie miałem pojęcia, jak zakończy się ta historia, ale chciałem doświadczać tego jeszcze i jeszcze. 
Czułem się tak, jakbym pisał swoją historię na nowo. To tak, jakbym tworzył swoje życie od nowa, jeszcze raz. Tak jakbym starł dużą, niewidzialną gumką część swojego życiorysu, te wszystkie złe doświadczenia i napisał to jeszcze raz, z nowymi błędami, oczywiście… Czy dało się inaczej? Nie wiem. No cóż. Te błędy wydawały mi się dużo bardziej pociągające i upragnione. Może po prostu, były inne. 
Jeszcze nie do końca uświadamiałem sobie, jakie mogą być tego konsekwencje. Nie miałem pojęcia, jaki będzie bilans ostateczny. Coraz lepiej, coraz bardziej doskonale czułem się w tym nowym świecie. Coraz lepiej odnajdywaniem się w tych faktach. To było szaleństwo, które trudno było opanować. Chciałem tu zostać i bawić się młodością do samego końca, bez względu na to, co się stanie. 
Nie wiem, co się ze mną działo, jakie zło mnie opanowało, jakie zło opanowało moje ciało i mój umysł. Nie potrafiłem odróżnić. Nie umiałem rozdzielić nas obydwu. Byliśmy, niejako osobno, obok siebie, a jednocześnie działaliśmy jak jeden człowiek. Obydwaj doświadczyliśmy jednego i drugiego istnienia. Każdy z nas brał swoją działkę i się nią cieszył. 
Mój penis pulsował.  Kapała z niego sperma, resztki mojego nasienia. Gęste krople powoli spadały na łóżko. Stało się. W tej chwili zrobiłem coś, co w moim świecie nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Nigdy bym się na to nie odważył. Tutaj było to jak jakiś raj, w którym można niemal wszystko. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...