sobota, 20 czerwca 2020

Projekt: "Przyszłość".


107. Chciałabym się jeszcze trochę pobzykać.

-Tak naprawdę, to chciałabym się jeszcze trochę pobzykać, - powiedziała z uśmiechem na ustach.  Przyglądałem się jej uważnie. Jakoś trudno było mi uwierzyć, że powiedziała to młoda, niedoświadczona dziewczyna.


Teraz z kolei to ja się uśmiechnąłem. 
-Co, nie chce ci się wstać… - zacząłem.
Uniosła się na ramionach, podparła po obydwu stronach mojego torsu. Jej piersi muskały moją skórę. Znów miałem ochotę na seks z nią. Tak było, pomimo że przed chwilą zakończyłem kolejny numerek tak porządnym wytryskiem na jej ciało. 
-No wiesz… sama nie wiem. Rzeczywiście, troszeczkę jestem głodna. Zjadłabym coś pysznego. 
-To ja się ubiorę i przejdę na stołówkę, - wyprzedziłem jej myśli. Sprawdzę, czy zostało jeszcze coś ze śniadania.
Podniosłem się i już miałem się ubrać, kiedy przytrzymała mnie za rękę. Uścisk był delikatny, ale na tyle mocny, że to skłoniło mnie, aby zaprzestać jakiegokolwiek działania. Nie robiłem nic innego, jak tylko na nią patrzyłem. 
-Tak naprawdę, to chciałabym się jeszcze trochę pobzykać, - powiedziała z uśmiechem na ustach. 
Przyglądałem się jej uważnie. Jakoś trudno było mi uwierzyć, że powiedziała to młoda, niedoświadczona dziewczyna. Jednak musiałem to jakoś zaakceptować. Tym bardziej że takie słowa w jej ustach wywoływały w moim ciele falę gorąca i słodkie, przyjemne skurcze w kroczu. Przecież jeszcze tak dokładnie pamiętałem to, co przed chwilą się działo. 
-Poważnie? - spytałem, - Chcesz się jeszcze bzykać? 
Uśmiechnęła się od ucha do ucha i pokiwała głową.
-Chcesz…  - tu zawiesiłem głos. 
Obawiałem się, że to, co powiem w tej chwili… (znów zaczął się odzywać we mnie ten dorosły, ten dojrzały facet) bałem się, że to, co powiem, może ją w jakiś sposób zgorszyć. Chociaż, nie wiem, czy była taka możliwość, biorąc pod uwagę wszystko to, co się do tej pory wydarzyło. 
-Ale… - dokończyłem mniej wybrednymi słowami, - chcesz... chcesz się jeszcze ruchać? 
Jej uśmiech stał się jeszcze bardziej serdeczny, szczery... a nawet w jakiś sposób taki szelmowski. W jej oczach zobaczyłem diabełki, iskierki przekory. Jeszcze raz pokiwała głową. 
-Tak, chcę się ruchać. – powiedziała bardzo powoli, akcentując każde słowo, - Chcę się ruchać tutaj, teraz, z tobą. Jesteś niesamowity. 
Patrzyłem na nią i z każdym jej słowem robiło mi się coraz bardziej gorąco. Prawdę powiedziawszy, teraz to ja czułem się coraz bardziej zgorszony. My obydwaj tak się czuliśmy, zarówno ten młody chłopak, bez żadnego życiowego doświadczenia nastolatek, jak i ten dojrzały mężczyzna po przejściach. W mojej głowie kołatały się myśli, że skoro teraz już na samym początku i to tak bardzo mocno rozkręciła w tym względzie, to co będzie później, za dzień dwa, czy miesiąc. Zastanawiałem się, czy ta sytuacja ten dziwny stan… czy to wszystko utrzyma się trochę dłużej niż tylko chwilę. Miałem nadzieję, że tak, ale pewności mieć nie mogłem. 
-Eee… ale… ale zobacz…
Przez chwilę, przez bardzo krótki moment i nie wiedziałem jak to wyrazić. No sami rozumiecie… 
-Zobacz... on jest... 
Byłem całkowicie nagi, leżałem na łóżku, wygodnie na plecach. Ona spoczywała na mnie połową swojego ciała, przygniata mnie piersiami. Patrzyła, co jakiś czas drażniła sutkami. Raz unosiła się, to znowu opadała. Dotykała. Spojrzałem na swojego kutasa, który leżał wzdłuż mojego brzucha jak kawał grubej, tłustej kaszanki: gruby, ale wiotki, jakby zemdlał, jakby był bez sił 
-He… ale popatrz… no… 
Powoli odwróciła wzrok i spojrzała w dół, w stronę mojego przyrodzenia. Uśmiechnęła się, a później spokojnie dodała:
-Wiesz, wydaje mi się, że to nie będzie wielkim problemem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...