piątek, 26 czerwca 2020

Projekt: "Przyszłość".


113. Zachowywać się jak dżentelmen.

Dolna część jej ubrania, spódniczka razem z majteczkami, spadła na podłogę. Myślałem, że oszaleję. To było takie podniecające. Jak mogłem teraz zachowywać się jak dżentelmen? Żeby trochę ochłonąć, kilkakrotnie musiałem głęboko zaczerpnąć powietrza. 


Zachęcony jej zachowaniem, przesuwałem miniówkę do dołu. Krok po kroku schodziłem niżej i niżej. Poddawała się z delikatnym oporem, odsłaniając jędrne, dość duże, pośladki. 
Nie mogłem się już doczekać kolejnej chwili. Drżałem z podniecenia. Coraz bardziej jej pragnąłem, byłem coraz bardziej podekscytowany. Coraz trudniej było mi się powstrzymać przed jeszcze bardziej spontanicznym i zuchwałym zachowaniem. 
Z drugiej strony, coś mi na to nie pozwalało. Zdawałem sobie sprawę, że muszę panować nad sobą. Muszę panować nad sobą, bo… No właśnie, co? Co miało się stać? Może dlatego, (sam nie wiem), że nie chciałem zachowywać się jak… jakieś zwierzę wypuszczone prosto z lasu. Czułem, że tak może się stać. Co ona mogłaby sobie o mnie pomyśleć? No właśnie, co? Czy to byłoby aż takie złe?
W pewnym momencie zorientowałem się, że sprawa jest już załatwiona. Nie było już sensu dłużej się nad tym zastanawiać. Jej spódniczka znajdowała się już w okolicy kolan. Znów zadrżałem z podniecenia. Tam, na dole, znalazła się nie tylko spódniczka, ale też majteczki. Była moja. Była taka bezbronna. 
Stała tak, przytulona do mnie, trochę zdezorientowana, tylko w górnej części garderoby. Widziałem, że się stara. Chciała zachowywać się, jak skromna dziewczynka, co miało dokładnie odwrotny skutek. Delikatnie zsunęła stopy i złączyła ze sobą kolana. W moich żyłach zawrzała krew. 
Dolna część jej ubrania, spódniczka razem z majteczkami, spadła na podłogę. Myślałem, że oszaleję. To było takie podniecające. Jak mogłem teraz zachowywać się jak dżentelmen? Żeby trochę ochłonąć, kilkakrotnie musiałem głęboko zaczerpnąć powietrza. 
Wykonała jeden krok, mały krok w lewo. Wyszła na zewnątrz, pozostawiając ubranie na kupce obok. Nie mogłem uwierzyć, stała przede mną naga, półnaga. Taka piękna, delikatna, bezbronna i moja. 
Na chwilę odwróciłem wzrok, bo czułem się taki niegodny. Kątem oka dostrzegłem zarost na jej niesamowitej, oszałamiającej wręcz, cipeczce. Znów doznałem jakiegoś dziwnego szoku. Znów poczułem się jak ten niedoświadczony małolat, który niby tyle już do tej pory przeszedł, jednak wciąż był taki zielony i nieobeznany w tych sprawach. Raczej zawsze starał się iść z głosem starszego ja, niż podejmować swoje własne, niezależne decyzje. 
“Och, jak to się mogło stać?!” - myślałem, - “Widzę jej słodką, spragnioną norkę. Boże, widziałem ją tak blisko i zdawała się być tylko moja”.
Nie wiem dlaczego, ale byłem przekonany, że jest już wilgotna. Tak samo nie bardzo wiedziałem, z jakiego powodu postanowiłem to sprawdzić. Drżałem w oczekiwaniu. 
Przesuwałem swoją dłoń na jej pośladki, ostrożnie, najpierw jedną, później drugą. Już po chwili śmiało trzymałem ją za jej słodką dupeczkę. Nie czekając, gwałtownym ruchem, przycisnąłem do siebie, a raczej do swojego rozporka. Jak mogłem się tego spodziewać, przy okazji, pod palcami poczułem mokrą, lepką substancję. 
Pod materiałem spodni, a jakże, prężył się już, gotowy do galopu, spragniony ogier. Nie chciałem długich wstępów.  To miała być szybka, zwariowana akcja miłosna. Taki seks na całego, jazda bez trzymanki. 
Nie chciałem już dłużej czekać. Bardzo chciałem się znaleźć w środku, w środku jej gorącej cipeczki. Chciałem pędzić przed siebie i nie zważać już na nic. Absolutnie nie chciałem myśleć i zastanawiać się, co by było, gdyby. 
W tej chwili obydwaj mówiliśmy jednym głosem. Młody chciał zaspokojenia, a ja całkowicie się z nim zgadzałem. Chciałem mieć, jak to się mówi, na to wszystko wyjebane. Tak, po prostu. Pragnąłem w nią wejść, kochać się, ile tylko sił mi starczy, poruszać się gwałtownie, do góry i do dołu, bez myślenia o skutkach, bez myślenia czymkolwiek. Chciałem, po prostu, skupiać się tylko na rozkoszy, na własnej rozkoszy, na tym, co będzie się ze mną działo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...