niedziela, 21 czerwca 2020

Projekt: "Przyszłość".


 108. Nie sądzę, żebyś chciał czegoś innego, niż seks.

-Nie sądzę, żebyś chciał czegoś innego, niż seks.  Koniec i kropka. Niesamowicie proste słowa, jednak spowodowały, że po moich plecach przebiegł dreszcz. Trudno powiedzieć, czy był to dreszcz niepokoju, czy deszcz przyjemności. Sam nie wiem. Chyba wszystkiego po trochu. 


Co miałbym robić? Znów patrzyłem tak, jakbym nie dowierzał, że to wszystko dzieje się naprawdę. 
-Eeee… ale nie uważasz, że on potrzebuje trochę…  odpoczynku? Skrzywiła się w sposób bardzo uroczy i zabawny powiedziałbym, że podniecający jednocześnie. Czekała. Może to była krótka chwila, ale mnie się zdawało, że trwało to całą wieczność. 
-No wiesz… spróbujemy sobie jakoś z tym poradzić Prawda? - odezwała się po jakimiś czasie.
-Eeee… że co? - wyrwało się z mojego gardła. 
-Zaufaj mi, - szepnęła. 
-Eee… ale on… naprawdę… - próbowałem jej to jakoś wytłumaczyć. 
Nie wydawało mi się, żeby mój fiut, dosłownie chwilę po tym, jak zakończyłem dzieło, był w stanie unieść się na nowo i zacząć walczyć w kolejnym starciu z jej słodką cipką.
 Najpierw pochyliła się delikatnie nade mną, później zaczęła opuszczać swoją twarz coraz niżej i niżej nad moje usta, a jeszcze później złożyła na nich delikatny, ale słodki i gorący pocałunek. Następnie odsunęła się na jakieś pół metra, nie odrywała ode mnie wzroku, wciąż patrzyła w moje oczy.
-Zajmę się nim, - powiedziała spokojnie. 
-Iiii… ale chcesz…  
Właściwie, nie wiedziałem, co, tak naprawdę, chciałem powiedzieć. Wydawało mi się, że w tej chwili straciłem zaufanie do niej, do siebie jako dojrzałego faceta i, oczywiście, do tego młodego chłopaka, do jego młodego dziewiętnastoletniego ciała, pełnego energii i wigoru. Wydaje mi się, że w tej chwili powinienem był wziąć kilka głębokich oddechów i dać sobie kilka minut czasu na zastanowienie się, na przemyślenie sobie tego, na ułożenie w sobie, w swojej głowie. 
Tak naprawdę, nie miałem na co narzekać, bo sytuacja sama układała się w sposób, powiedzmy, najlepszy z możliwych. Dziewczyna była gorąca, namiętna, szybko się uczyła. Była otwarta, jak mało która z jej koleżanek w tym wieku, na nowe doświadczenia i miała w sobie dużo mniej zahamowań niż ja sam. Wiek, mój, czy jej, w tym wypadku, nie miał żadnego znaczenia. 
W pewnym momencie zdało mi się, że to ona może mnie uczyć, że to ona może mnie prowadzić przez świat tego całego seksu i erotyzmu. Ironia losu, zrządzenie boże, a może, po prostu, zwykły przypadek. Przypadek, że to właśnie ją wybrałem. To prawda, miała w sobie coś, to coś. Miała w sobie jakąś taką iskrę, jeżeli tak to można nazwać, iskrę, która kazała mi zwrócić na siebie uwagę. Mimo tylu dziewczyn, kobiet, które spotkałem na tej całej swojej drodze, to właśnie ona kazała mi zwrócić na siebie uwagę, kazała mi wybrać siebie, nie wtedy, kiedy tu byłem, ale teraz, po latach. To coś, co w sobie miała, było jak magia. 
Teraz przejmowała kontrolę nad wszystkim, co się działo: stopniowo, delikatnie, ale bez przerwy. Stawała się coraz bardziej pewna siebie, bezpruderyjna, otwarta na wszystko, co nowe. 
Patrzyła na mnie w tej chwili tak ciepło, wręcz gorąco, rozbrajająco i miło. Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi, kasztanowymi oczami. Patrzyła i przenikała mnie na wskroś. Później, znów się odezwała: 
-Nie sądzę, żebyś chciał czegoś innego, niż seks. 
Koniec i kropka. Niesamowicie proste słowa, jednak spowodowały, że po moich plecach przebiegł dreszcz. Trudno powiedzieć, czy był to dreszcz niepokoju, czy deszcz przyjemności. Sam nie wiem. Chyba wszystkiego po trochu. 
-Kochany mój, mamy przed sobą cały weekend. Proponuję więc nie wychodzić z łóżka. Co ty na to? - odezwała się cichym, ale bardzo pewnym głosem. 
Co miałem zrobić? Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Tak teraz to ja się uśmiechałem do niej. Patrząc jej w oczy, powiedziałem: 
Oczywiście, serduszko. Życie jest takie krótkie. Postarajmy się nie uronić ani chwili. 
Pokiwała głową. 
-Zgadzam się z tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...