czwartek, 26 listopada 2020

Projekt: "Przyszłość".

266. Najlepiej by było, jakbym zamknęła cię w szafie.

-Zastanawiam się co z tobą zrobić? Najlepiej by było, jakbym zamknęła cię w szafie i wyciągała w razie potrzeby, ale wiem, że musisz się uczyć, - powiedziała tak, jakby rzeczywiście chciała to zrobić.  Spiąłem się w sobie, pragnąc jeszcze więcej tego, co było. -Och pani profesor, cały drżę, jak tak pani do mnie mówi, - odezwałem się cicho.


Klęczałem w półprzysiadzie, obejmując jej biodra swoimi kolanami. Czegóż więcej było mi trzeba jak tylko wjechać moim ogierem do jej gorącej stajni? Z wielkim zapałem wciskałem swoje podbrzusze między jej pośladki. Czułem, że kładę się na miękkich poduchach. Kręciło mi się w głowie. Mój twardy wielki kutas wdzierał się w jej cudowną cipkę, nie pytając o zgodę, a ona tylko drżała w narastającej rozkoszy. 
Wszystko zmierzało w jak najlepszym kierunku. Ułożenie naszych ciał jak i nerwowe ruchy wskazywały na to, że obydwoje jesteśmy już bardzo blisko, odbierającego wszelką świadomość, orgazmu. Znów spojrzałem w lustro. Oczy kobiety były zamknięte a usta uchylone w pół słowa. Natomiast oddech szybki i urywany. Nasz wspólny raj czekał za rogiem. Wystarczyło tylko otworzyć te drzwi. 
W którymś momencie wyciągnęła do góry ramię i chwyciła mnie za włosy. Wciąż ją całowałem. Teraz może jeszcze bardziej namiętnie i zuchwale. Przyciągnęła mnie mocno do siebie. Czułem ją tak mocno i tak dokładnie. Byłem szczęśliwy. 
-Och, och, och, tak, tak… - wydobyło się z jej gardła.
Ruchy moich bioder stały się gwałtowne i ostre. Gnałem na oślep do celu. 
Nie minęło zbyt wiele czasu, a wszystko się zmieniło. Teraz patrzyłem na nią z góry, patrzyłem moimi własnymi oczami na jej plecy. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Widok był równie a może jeszcze bardziej podniecający jak wcześniej. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że potrafię się w ten sposób kochać. Potrafiłem i to jeszcze jak!
Już nie leżałem na tej boskiej klaczy, tylko siedziałem jak na motocyklu, obejmując jej pośladki swoimi udami. Mój kutas wciąż spoczywał w jej ciasnej pizdeczce. Był wygięty pod nienaturalnym kątem, co jeszcze szybciej przybliżało mnie do potężnego wytrysku. Chciałem tego i nie zamierzałem niczego powstrzymywać.
Leżała na brzuchu. Podpierała się na łokciach, tak jakby opalając się, chciała spojrzeć przed siebie. Wyginała górną część ciała w taki sposób, że oderwało się ono od materaca. Niczego jednak nie obserwowała. Jej oczy wciąż były zamknięte, usta tak jak przedtem lekko uchylone a z gardła wydobywały się coraz głośniejsze jęki i westchnienia. 
Nie mogłem uwierzyć, że jestem jej partnerem. Widziałem jej jędrne napięte pośladki i swojego naprężonego do granic wytrzymałości fiuta siedzącego między nimi. Widziałem też jej kakaowe oczko, które co chwilę rozchylało się i zamykało, jakby zapraszając do siebie, jakby chcąc, abym również i je spenetrował ten wielki twardy drąg, który osadzony był między moimi nogami. Widziałem też jej elastyczny kręgosłup wygięty w piękną literę C i zgrabną sprężystą sylwetkę.
Jedyne co w tej chwili mogłem zrobić to wykonywać delikatne ruchy do przodu i do tyłu niejako jeżdżąc na jej pośladkach i udach. Nie mogłem już wytrzymać. Wiedziałem, że za chwilę to się stanie. Nie chciałem tego przerywać. Chciałem doprowadzić to do końca. Do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu… Powoli, łagodnie, ale głęboko i mocno. Przed oczami pojawiła się ciemność a w głowie to słodkie wszechobejmujące uczucie. To już teraz! 
-Och tak, tak, Elka, chce cię! Boże chcę cię! - usłyszałem swój własny głos. 
To byłoby na tyle. Siedziała na sofie oparta o ścianę. Szeroko rozchylone uda nie zasłaniały już niczego. Jej kolana były podciągnięte wysoko pod brodę, a stopy ustawione na palcach. Między udami jak czarny upiór majaczyła porządnie zarośnięta pizda. Jej lewe przedramię ułożone było na brzuchu, a tuż nad ręką swobodnie rozlewały się obfite cycki zwieńczone dużymi brodawkami i sterczącymi sutkami. Drugą dłonią dotykała policzka, a opuszki palców co chwilę uwodzicielsko muskały usta. Jej głowa delikatnie skręcona była na jeden bok, ale oczy wciąż uważnie patrzyły do przodu. Wzrok był skupiony, śledził każdy mój ruch.
-Zastanawiam się co z tobą zrobić? Najlepiej by było, jakbym zamknęła cię w szafie i wyciągała w razie potrzeby, ale wiem, że musisz się uczyć, - powiedziała tak, jakby rzeczywiście chciała to zrobić. 
Spiąłem się w sobie, pragnąc jeszcze więcej tego, co było.
-Och pani profesor, cały drżę, jak tak pani do mnie mówi, - odezwałem się cicho. 
-Chciałbyś? Chciałbyś, żebym miała cię na własność, młody? To nielegalne, wiesz? - wyszeptała, ledwie poruszając ustami. 
Pokiwałem głową.
-Ale wykorzystała, bym cię, że ho ho!
-Och pani profesor!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...