piątek, 30 lipca 2021

Urodziny babci.

5. Zaleję cię spermą.


-Zobacz, z tego pokoju jest bezpośrednie wejście do łazienki. Tam się wykąpiesz, kiedy zaleję cię spermą.


-Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak tańczył! - odezwał się zauroczony Adam.

-Tak, tak... jak ona ślicznie tańczy, - dodał Irek.

-Rzeczywiście, - wtrącił ktoś inny.

Nagle wszystkie szmery i głosy ucichły. Gospodarze spleceni delikatnym uściskiem poruszali się między meblami jak zaczarowani. Chwila zdawała się ciągnąć w nieskończoność.

W końcu muzyka ucichła, zatrzymali się i skłonili. Zapadła cisza, nikt się nie poruszył. Dopiero po kilkunastu sekundach posypały się gromkie brawa.

-Wspaniale, wspaniale! Doskonale! Cudownie! - usłyszeli pochwały.

Wszyscy stali i klaskali. W tym momencie kobieta wyrwała się z objęć męża i podbiegła do barczystego mężczyzny o imieniu Adam.

-To ta muzyka, - wyrzuciła z siebie rozpromieniona, - nigdy wcześniej nie tańczyłam walca.

Tymczasem Karolina poczuła na sobie świdrujące spojrzenie chłopaka, siedzącego po drugiej stronie pokoju. Mimo iż zawsze była rezolutna, wygadana i niczym się nie przejmowała, teraz odczuła dziwną niepewność.

Opuściła salon, pozostawiając za sobą gwar zabawy. Weszła po schodach na poddasze, gdzie znajdował się jej pokój. Uważnie zamknęła za sobą drzwi. Było tu cicho, ciepło i przytulnie. Przez niewielkie okienko obserwowała opadające płatki śniegu.

Usiadła na kanapie i rozgarnęła palcami dłoni swoje półdługie, kasztanowe włosy. Dotknęła swoich ust. Westchnęła, bo były takie gorące i wrażliwe jak nigdy wcześniej. Przejechała przez swoje piersi i wsunęła palce między uda. Drażniła i pieściła swoją cipkę tak długo, aż doznała słodkiego, przejmującego orgazmu.

Po wszystkim położyła ręce pod głowę i rozmarzona patrzyła w sufit. Po kilku minutach poczuła się bardzo zmęczona i zasnęła.

Kiedy się obudziła usłyszała w łazience plusk wody. Przez matową szybę dostrzegła zarys męskiej sylwetki. Zaczęła drżeć z podniecenia, chciała wyjść, lecz nie mogła. Czekała, wiedząc co za moment się stanie.

Po paru minutach drzwi otworzyły się i zobaczyła w nich Sławka.

-Impreza pewnie jeszcze trochę potrwa, więc postanowiłem się odświeżyć, - powiedział, jak gdyby nigdy nic i przysiadł obok niej.

Zapadła długa niezręczna cisza, przerywana tylko głośniejszymi odgłosami z dołu. Siedzieli naprzeciwko siebie i patrzyli sobie w oczy. Widziała jego, pokrytą ciemnym zarostem, dobrze zarysowaną klatkę piersiową. Objął ramieniem jej talię. Drugą rękę trzymał na białym ręczniku, którym był przepasany. Wiedziała, że pod spodem nie ma nic więcej. Uniosła swoje dłonie do góry jakby zamierzała dotknąć jego, świeżo wymytej, pachnącej skóry, lecz zatrzymała się w połowie drogi i zadrżała. Miękka kanapa uginała się pod ich ciężarem. Jej obcisła wykonana z dzianiny sukienka zsunęła się do góry, odsłaniając zgrabne uda.

-I co mi powiesz, dziewczyno?! - zapytał.

-Eee, Sławek... wiesz... ja... - dukała.

-Co tak nagle zaniemówiłaś?

-Nie... no nie... eeeee...

Lewą ręką przyciągnął ją do siebie. Zbliżył swoje usta do jej ucha.

-Wiesz, jaki jestem napalony? - wyszeptał i zagryzł lekko małżowinę.

Palce prawej dłoni wsunął pod dekolt jej czerwonej sukienki. Obcisła, ale bardzo elastyczna dzianina ustąpiła, odsłaniając jej podniecone piersi. Bez jej woli pęczniały i nabierały kształtów. Spuściła wzrok i nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Przysunął się do niej jeszcze bardziej. Nie protestowała, bezwolnie poddała się jego objęciom.

-Mówiłem ci, żebyś nie igrała z ogniem.

-No wiesz, ja tylko chciałam...

-Przecież wiesz, że z tego pokoju nie wyjdziesz, dopóki parę razy, porządnie cię nie zerżnę.

-No... Sławek przestań. Co ty?! Przecież...

-Karolinko, było nie zaczynać.

-Sławek?!

-Zobacz, z tego pokoju jest bezpośrednie wejście do łazienki. Tam się wykąpiesz, kiedy zaleję cię spermą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...