sobota, 31 lipca 2021

Urodziny babci.

6. Klęknął przed nią. 


Klęknął przed nią i jeszcze raz wszedł w jej wnętrze, tym razem od przodu. Zrobił to z takim impetem, że cała przesunęła się do tyłu. Jej cipka zrobiła się czerwona i obrzmiała. Dziewczyna poruszała się w rytm jego ruchów, za każdym uderzeniem lekko postękując. Czuła go tak głęboko, tak mocno, że powoli zaczynała tracić nad sobą kontrolę.


Westchnęła głęboko i poczuła, że robi się bardzo mokra. Sapnął jak buchaj i szarpnął ją za ubranie. To stało się błyskawicznie. Po chwili była już tylko w samych majteczkach. Chwycił ją za łydkę, uniósł do góry i wcisnął między swoje uda. Przez frotę ręcznika poczuła jego sztywnego, twardego penisa. Nie wiedziała co się z nią dzieje, jakby jej ciało podjęło protest przeciw jej umysłowi. Przywarła do niego swoim nagim drżącym ciałem. On tymczasem delikatnie pochylił się nad jej rozpalonym kroczem i, jakby od niechcenia, bawił się cienką koronką majteczek. Wsuwał palce, powoli odchylał, to znów poprawiał. W końcu zaczął gładzić wzgórek. Szeroko rozchyliła nogi, dygotała z podniecenia.

-No widzisz, z twoją myszką już się dogadałem, - powiedział widząc przemoczony materiał.

W końcu palcem wskazującym ściągnął stringi na jedną stronę. Jego oczom ukazała się świeża jak pieczywo z nocnej zmiany, pokryta gęstym, rudawym zarostem, gorąca cipeczka. Ostrożnie rozchylił jej wargi na boki, w powietrzu rozszedł się słodki zapach, a dziewczyna aż podskoczyła do góry.

-Och, Sławek, na co czekasz?! No daj mi w końcu tego swojego drąga!

Wyrwała się z jego uścisku, jednym ruchem zdarła z jego bioder ręcznik i pochyliła się nad sterczącą rakietą. Chłopak opadł na oparcie kanapy. Dziewczyna ujęła jego kutasa u samej podstawy, ścisnęła, i przesunęła do dołu, obciągając napletek i jednocześnie naciskając na jądra.

Następnie rozchyliła szeroko usta i pochłonęła całą żołądź. Przymknął powieki i głośno wzdychał.

-Och Karolinko, jaka ty jesteś gorąca, och rób mi tak, och tak!

Nie czekała dłużej, weszła tyłem na jego podbrzusze i nadziała na jego pal. Mięsiste wargi jej cipki mocno zaciskały się na jego spragnionej męskości. Czół, że wchodzi w nią do samego końca. Ujął ją za pośladki i zaczął poruszać do góry i do dołu. Jedną nogą wsparta na podłodze a drugą na wersalce, starała się wybrać najodpowiedniejszy rytm.

-Och, oooch, oooch! - pojękiwała.

W końcu opadła na niego plecami wypinając pizdeczkę do przodu. Łóżko pod ich naciskiem zaczęło skrzypieć.

Po paru minutach zmienili pozycję. Ona opadła na posłanie wystawiając w jego kierunku swój tyłeczek, a on wszedł w nią z całej siły.

-Czujesz, czujesz mnie?! - stękał.

-Och czuję, czuję! - odpowiadała z przejęciem.

Jeszcze niżej opuściła głowę. Widziała, jak się w niej porusza, jak jego tłok chowa się w jej zmierzwionym zaroście, jak jego jaja bujają się niczym bombki na choince.

-Och, szybciej! - ponaglała.

-Odwróć się! - rozkazał.

Położyła się na kanapie rozchylając uda.

-Tak dobrze?!

-Doskonale! - jęknął.

Klęknął przed nią i jeszcze raz wszedł w jej wnętrze, tym razem od przodu. Zrobił to z takim impetem, że cała przesunęła się do tyłu. Jej cipka zrobiła się czerwona i obrzmiała. Dziewczyna poruszała się w rytm jego ruchów, za każdym uderzeniem lekko postękując. Czuła go tak głęboko, tak mocno, że powoli zaczynała tracić nad sobą kontrolę.

W tym samym czasie w salonie Renata podeszła do wielkiego lustra i poprawiła fryzurę. Jej jasne, długie włosy swobodnie opadały na ramiona, wydawały się być niesforne i rozbiegane. Po chwili postanowiła poprawić makijaż.

-Co się dzieje, - mruknęła, biorąc do ręki szminkę.

Czuła, że pod jej stopami podłoga lekko drży. Było to tak delikatne, że w innej sytuacji nie zwróciłaby na to uwagi, ale teraz wyraźnie widziała, że jej odbicie jest lekko rozmazane i niestabilne. Rozejrzała się wokół siebie. Wszyscy goście doskonale się bawili.

"Może to samolot, albo jakiś, ciężki samochód", - pomyślała nasłuchując, lecz nic się nie zbliżało.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...