sobota, 25 września 2021

Urodziny babci.

62. Dyplom ruchacza.


-Studiowałem w szkole seksu, mam dyplom ruchacza pierwszej klasy, - tłumaczył.

-Ha, ha, ha, co?! - wybuchła gromkim śmiechem, mimo to poczuła dreszczyk emocji. Między jej nogami zrobiło się mokro.


-Przepraszam. Panowie, teraz ja, - odezwał się elokwentnym tonem anioł w typie naukowca.

“Och, chyba ma na mnie ochotę?” - pomyślała Julka widząc, że zmierza w jej kierunku. 

-Czy mogę? - spytał kurtuazyjnie, wyciągając w jej kierunku swoją wypielęgnowaną dłoń.

Widać było, że jest bardzo obyty i elokwentny.

-No, no, profesorek - powiedziała do siebie.

Zmierzyła go wzrokiem. Był drobnej budowy, szczupły, dość niski i miał jasne, długie włosy. Spięte w kucyk opadały mu na plecy między skrzydłami. Wyciągnęła w jego stronę rękę, ujął ją i złożył na niej delikatny pocałunek.

Jego skrzydła były w kolorze mleka, trzymał je uniesione lekko do góry. Wyobraziła sobie, że łaskocze nimi jej nagie ciało, że przejeżdża długimi lotkami między jej udami. W tym samym momencie jej wzrok padł na jego przyrodzenie.

-No kolego, twoje AQ jest duże, ale kutas już nie. No... powiedziałabym... że jest poniżej przeciętnej. Widocznie musisz nadrabiać to umiejętnościami.

-Chciałbym dostarczyć ci rozkoszy, o jakiej nigdy nie śniłaś, - próbował rozwiać jej wątpliwości.

-Akurat... z takim małym interesem?! - roześmiała się w głos.

Zmarszczył brwi.

-Mój penis może i nie jest nadzwyczajnych rozmiarów, ale nie wielkość się liczy.

-No może i mas rację. Wreszcie zaczynasz mówić do rzeczy.

-Studiowałem w szkole seksu, mam dyplom ruchacza pierwszej klasy, - tłumaczył.

-Ha, ha, ha, co?! - wybuchła gromkim śmiechem, mimo to poczuła dreszczyk emocji. Między jej nogami zrobiło się mokro.

-Znam seks francuski, włoski, hiszpański, a także wprawnie stosuję pozycje Kamasutry.

Teraz zarumieniła się.

-Ha, ha, ha... coraz lepiej! No, no jestem pod wrażeniem. 

Wsunęła dłoń między swoje uda i szybko ją wyciągnęła.

-Słuchaj, ja mam zasady, których zwykle przestrzegam, - powiedziała całkiem poważnie.

Nic nie mówił, tylko patrzył, a ona zarumieniła się, spuściła wzrok i podrapała się po głowie.

-No właśnie "zwykle", - po chwili sama poddała w wątpliwość własną wypowiedź.

-Co znaczy "zwykle"? - spytał.

-To, że czasami można je złamać.

Uśmiechnął się do niej kokieteryjnie. 

-Chcesz spróbować?

-A warto?

-A jak myślisz?

-Hm?! Nie wiem. 

-No ja myślę, że nie będziesz żałowała.

Przez moment zawahała się. 

-Ale... - wskazała na kochające się pary, - to jest takie paskudne.

Natychmiast rozwiał jej wątpliwości. 

-Właśnie o to chodzi, mała.

-Tak mówisz? - nie była pewna czy podejmuje właściwą decyzję. 

-Nie daj się prosić. Puść wodze fantazji. Zobaczysz, będzie fantastycznie. 

-Ale, czy nie zachowuję się jak dziwka?

Uśmiechnął się ciepło.

-Czy w czymś ci to przeszkadzam? Każda kobieta, czasami chce być dziwką. To nic złego. W tym świecie nikt cię przecież nie oskarża. 

Wsunęła dłoń w swoje majtki i pogładziła się po mokrej cipeczce. Była już gotowa.

-No, ale ty jesteś aniołem, co byś robił z taką dziwką?! - Przekomarzała się. 

-Sprawdź to.

-Dobrze. Ciekawe, czy potrafisz tyle, co mówisz? - Postanowiła zrobić ten krok. 

-Przekonaj się.

-Już mi ciarki po plecach przechodzą!

-W takim razie chodź. Pokażę ci parę sztuczek.

W jej oczach znów pojawił się niepokój. 

-Nie... jednak nie mogę.

-No co. Jakieś wątpliwości? 

-A Sławek? - spojrzała w drugą stronę. 

-Daj spokój. Przecież jego tutaj nie ma.

-No, niby tak, - uśmiechnęła się szelmowsko.

-Myślisz, że on w takiej sytuacji zachowałby się inaczej? - uspokoił ją. 

Popatrzyła na niego i, rumieniąc się, powiedziała niepewnie:

-Dobrze, tylko mnie nie zawiedź. Zrób wszystko, żebym poleciała do raju. 

Uśmiechnął się.

-Och, więc się zgadzasz?

-Nie gadaj tyle, tylko chodź, - odpowiedziała.

Chwyciła go za rękę i poprowadziła na sąsiednią wydmę. Po chwili zdjęła bluzkę, ale wciąż patrzyła w ziemię.

-Spójrz na mnie, - odezwał się.

Czuła się niezręcznie.

-Słucham? - spytała.

Chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz do góry. Dopiero wtedy uśmiechnęła się.

-Teraz lepiej, - pochwalił.

Nie odrywając od niego wzroku, rozebrała się do naga.

-Co teraz? - zapytała jak uczennica.

-Połóż się, - nakazał.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...