czwartek, 30 września 2021

Urodziny babci.

67. Goła baba.


Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic. 


Tymczasem mężczyźni przemieszczali się w ciasnej grupie z trudem pokonując gęste zarośla. Wreszcie dotarli do małej, piaszczystej polany. W pewnym momencie usłyszeli dziwny szelest. Jako że Marek był na samym przodzie ostrożnie uniósł rękę i powiedział: 

-Stójcie.

-Co się stało? - spytał cicho Tadeusz.

Chłopak przyłożył palec do ust.

-Ciii... słyszycie?

Ignacy było trochę  zniecierpliwiony. 

-Ale co? 

Marek wskazał palcem przed siebie.

-Tam. Szelest, - wyjaśnił.

-Gdzie? - wtrącił nerwowo Adam.

Chłopak jeszcze raz wskazał dłonią przed siebie.

-Pewnie jakieś zwierzę, - tłumaczył Irek.

Marek dokładniej nastawił ucha.

-Nie, to nie zwierzę.

-Nie panikuj. Pewnie nasze kobiety wracają, - uśmiechnął się Henryk.

Nasłuchiwali i nagle, tuż przed nimi z gęstych zarośli, wyszła zupełnie naga obca kobieta. Trzymała w ręku włócznię i uważnie ich obserwowała. 

Przede wszystkim byli kompletnie zaskoczeni. Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic. Niektóre z nich były szczupłe inne zaś puszyste, jednak uroda wszystkich była ponadprzeciętna.

-Hehe… chyba jesteśmy otoczeni, - powiedział z ironią Sławek.

Oczekiwali jakiegoś wyjaśnienia. 

-Kim jesteście, - rzucił w ich kierunku Jeremiasz.

Tymczasem one nie odezwały się ani słowem.

-Chyba nie zrobiliśmy nic złego, - odezwał się z niepokojem Adam.

W tym samym momencie kobiety wymieniły się spojrzeniami. Później jedna z nich jakby chodzi o jakąś zupełnie inną sprawę powiedziała:

-Chyba się nadadzą.

Panowie nie byli zachwyceni tą uwagą. 

-Co? Do czego? - z niepokojem zapytał Jeremiasz.

Dopiero pojechali jedna z nich się uśmiechnęła i wyjaśniła: 

-Przekroczy liście naszą granicę. Prawo jest takie, że musicie nas porządnie wyruchać. 

-Że co?! - nie dowierzał starszy mężczyzna.

Podeszła do niego nieco bliżej. Zmarszczyła brwi i rzuciła z naciskiem: 

-Zerżnąć nasze cipy, jakbyś nie wiedział, o co chodzi! 

-Ale jak to… wyruchać… 

Piękna kobieta zmarszczyła przyjrzała mu się uważnie i dodała:

-Posłuchaj mnie dziadku. Każda z nas musi mieć przynajmniej po dwa orgazmy. Inaczej was nie wypuścimy.

-Co?! Że jak?! - najwyraźniej był zbity z tropu. 

Teraz odezwała się ta która stała trochę dalej: 

-Czemu się boisz człowieku. Wyruchacie nas i po sprawie. Potrzebujemy jedynie trochę waszej energii seksualnej.

-No co ty wygadujesz. Jakiej znowu energii?

W tym momencie ta druga zbliżyła się do niego.

-To nie działa tak jak u was. My tutaj żywimy się energią seksualną. Widzę, że ona was rozsadza od środka. Wam i tak nie jest do niczego potrzebna, a my nie możemy bez niej żyć. Musicie nam ją dać.

Irek roześmiał się w głos.

-Ale jaja! - zawołał.

Nie zrozumiała, dlaczego tak było mu wesoło i mówiła dalej.

-Wasze jaja są pełne gorącej gęstej spermy. Nie oszukujcie się. Chętnie się jej pozbędziecie, a my będziemy wdzięczne, że nam ją oddacie.

Ireneusz zaczął jeszcze głośniej rechotać jak żaba.

-O kurwa hahahaha… 

-No to jak, oddacie się nam bez stawiania oporu, czy mamy użyć przemocy?

Sławek coraz uważniej przyglądał się nieznajomym kobietom. On sam nie miał nic przeciwko temu, aby wejść do gry w ciemno. 

-Mnie się to podoba, - odezwał się po chwili.

Jeremiasz jakby jeszcze nie do końca zaakceptował nową sytuację.

-Ależ to obrzydliwe i niemoralne. Jak możecie czegoś takiego od nas żądać? - powiedział do stojącej na czele kobiety.

Ta obrzuciła go spokojnym spojrzeniem.

-Wydaje mi się, że nie wiesz, o co mi chodzi. Chyba kiedy jesz chleb, to też jest to niemoralne. Prawda?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...