poniedziałek, 25 października 2021

Usługi ogrodnicze.

19. Wystraszony i speszony.


Wystraszony i speszony wybiegłem z jej gabinetu. Dyszałem ciężko, oparłem się o ścianę próbując się uspokoić.

-O Boże, co to miało być, co to miało znaczyć? Na chuj jej to wszystko opowiadałem?! - zastanawiałem się, czy to jednak nie był jakiś koszmarny sen.


Murzyn pracował swoim czarnym kutasem niczym maszyna. Kiedy poruszał nim do przodu i do tyłu, na jego powierzchni pojawił się biały gęsty śluz. Ela próbowała się odwrócić i spojrzeć za siebie. Rozstawiła szerzej uda. 

-Och, kocham cię kocham Elu! - wzdychałem. 

Najchętniej, by mnie zakneblowała.

-Cicho! - warknęła.

Jej cycki napęczniały jeszcze bardziej. Miała otwarte usta i wydawała z siebie różne odgłosy. Przyciskała mnie do oparcia swoim gorącym ciałem. Spuściłem się. Nie mogłem uwierzyć, ale to się właśnie stało. 

Nie mam pojęcia ile czasu opowiadałem. Wiem, że kiedy skończyłem, siedziała bardzo głęboko w swoim fotelu a jej dłonie znajdowały się między jej nogami. Bomba jednak nie wybuchła. Nic się nie stało. Nie wiem czego oczekiwałem, ale byłem niemal zawiedziony. Wyjęła dłonie ze swojego krocza i ostrożnie wróciła do niezobowiązującej rozmowy. Wyrok został tylko odroczony. Czułem to. Czułem, że któregoś pięknego dnia dorwie mnie gdzieś. Aż bałem się pomyśleć gdzie i co może się stać. 

Po chwili zmieniłem temat. Opowiadałem o swojej fascynacji światem przyrody, o poszukiwaniu we wszystkim ładu i piękna i zdawało mi się, że niemal widzę jej kosmate myśli. Niemal rozbierała mnie wzrokiem. Wiedziałem, że wywołałem lawinę, zastanawiałem się tylko jak wielką.

-Dobrze jest czasem porozmawiać z kimś inteligentnym, - powiedziała prawie machinalnie.

Zaczęła coś mówić, ale już nie słuchałem. Mój wzrok coraz częściej i coraz nachalniej pchał się między jej uda, świdrował jej mokre majtki. Teraz byłem już pewien, że się nie zsikała.

Mimo wszystko jakimś cudem udało mi się zapanować nad buzującymi hormonami. Pomyślałem sobie nawet, że może to nie jest tylko starsza napalona baba, że może ma w sobie głęboką wrażliwą duszę, a za jej dziwnym zachowaniem kryje się coś bardziej złożonego i subtelnego.

Kiedy skończyła mówić byłem zrelaksowany i spokojny można powiedzieć, że prawie senny i być może z tego powodu straciłem czujność. Na jakiś czas przestałem kontrolować to, co się wokół mnie działo.

W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że stanęła za moimi plecami, ale nie zwróciłem na to zachowanie większej uwagi. Po chwili poczułem jak jej dłonie wsuwają się pod moją rozpiętą, roboczą koszulę. Nie wiem dlaczego, ale to także nie wzbudziło moich podejrzeń. Może dlatego, że zrobiła to w sposób, w jaki bardzo często tuliła się do mnie moja żona. W każdym bądź razie w mojej głowie nie zapaliło się czerwone światełko ostrzegawcze.

„W porządku, w porządku, tak chcę...” - myślałem.

I nagle obudziła się druga część mojego mózgu.

-O kurczę, co pani robi?! - powiedziałem drżącym głosem.

Przyznam się, że w pierwszej chwili nie wiedziałem, jak powinienem się zachować. Tymczasem ona posunęła się o krok dalej. Nachyliła się i słodko szepnęła:

-Ale z ciebie ciacho, młody.

-Co?! - wyrwało się z mojego gardła, ale nie poderwałem się i nie uciekłem.

-Tak bardzo swędzi mnie cipa, że za chwilę wyciągnę tego twojego twardego sterczącego chuja.

-Co, no co pani?! - dukałem próbując zebrać myśli.

-Za chwilę wlezę ci na kolana, chłopczyku, - szeptała do mojego ucha.

-Ale... przepraszam, przepraszam, ja muszę już iść! - wpadłem w panikę.

Wystraszony i speszony wybiegłem z jej gabinetu. Dyszałem ciężko, oparłem się o ścianę próbując się uspokoić.

-O Boże, co to miało być, co to miało znaczyć? Na chuj jej to wszystko opowiadałem?! - zastanawiałem się, czy to jednak nie był jakiś koszmarny sen.


***


Minęło kilka dni. Pani Ela jakby zapomniała o tym zdarzeniu. Zachowywała się bardzo przyzwoicie, chociaż widać było, że wciąż jest mną zainteresowana. No i nie obyło się bez kolejnych szczerych rozmów. Zapraszała mnie do swojego gabinetu, częstowała kawą, a przy okazji wypytywała o różne rzeczy. Chwilami zastanawiałem się, czy aby nie bada gruntu przygotowując nowy atak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...