środa, 24 listopada 2021

Zakazane sny.

11. Zanurzyła się w gorącej wodzie.


Weszła do łazienki, zsunęła z ramion szlafrok, spadł wprost na posadzkę, nie wydając żadnego dźwięku, przekroczyła próg wanny i ostrożnie zanurzyła się w gorącej wodzie: najpierw nogi, później pośladki, cipkę i wreszcie piersi.


Ostrożnie, w nadziei na jego aprobatę podniosła oczy i uśmiechnęła się słodko, niemal z uczuciem, jak do samca, który za chwilę ma ją dokładnie zaspokoić. Mruczał jak tygrys, a może raczej jak kot, z zadowolenia, nerwowo wtopił dłonie w jej włosy i powoli poruszał jej głową.

-Ale z ciebie zajebista pizda, - wymamrotał zadowolony.

Czuła się jak szmata, jak pierwsza, lepsza suka z ulicy. Chciała się tak czuć, to ją podniecało. Chciała to robić i robić... jakby seks stał się dla niej narkotykiem. Nie umiała tego wytłumaczyć.

Po kilku chwilach jak zawodowa dżokejka wlazła na niego okrakiem i dosiadła jak niczym dzikiego mustanga. Czuła wszechogarniającą rozkosz, błogość i stan niebiańskiego upojenia.

„Bierz mnie, och tak bierz mnie, chcę się rozpłynąć w tym cudownym stanie!”

Długa, gruba pała pchała się w do samego końca, niemal ją rozrywała, ale właśnie tak było wspaniale.

-Och, oooooch, jeszcze, jeszcze, ooooch, tak, taaaaaak!!! - krzyczała.

Kiedy po pięciu, może dziesięciu minutach zbliżał się totalnie wybuchowy orgazm, zaczęła galopować, jak szalona. W kompletnym zatraceniu wbiła ostre, niczym szpony, paznokcie w jego owłosioną klatkę piersiową, aż pojawiły się czerwone bruzdy. Spod jej uderzających pośladków wydobywały się głośne klapnięcia.

„Plask, plask, plask...”

„Szybciej, szybciej, szybciej!” – myślała gorączkowo.

Po kilkunastu sekundach wystrzelił w nią z takim ciśnieniem, jakby zamiast kutasa miał sikawkę strażacką. Annę przeszył słodki dreszcz. Czuła, jak jego gorące nasienie szybko wypełnia jej wnętrze.

„Och nareszcie tankuje we mnie, och to cudowne, jestem taka szczęśliwa!”

Opadła jak kłoda wrzucona do wody na jego spocone ciało, długo nie mogła uspokoić oddechu...

-Och, jesteś cudowny, uwielbiam cię! - dyszała.

Po minucie powoli otworzyła oczy, jej cipa mocno pulsowała, kurcząc się jak imadło, prześcieradło pod jej pośladkami było mokre. Panowała cisza. Nie było go. Jakby rozpłynął się w powietrzu. W pokoju nie było nikogo oprócz niej. Słyszała tykanie budzika i szum wiatru za oknami, ale nic poza tym.


***


Od samego rana pogoda była przepiękna, świeciło słońce i wiał ciepły wietrzyk. W pracy ją rozbawiła ciekawa rozmowa z przyjaciółką, a szef pochwalił za dobre wyniki. Kiedy tylko wyszła z firmy, poczuła, że chce się jej żyć, rozpierała ją wewnętrzna energia.

Zamówiła obiad w tej samej, co zwykle restauracji. Pozwoliła sobie na ekstrawaganckie dania, których nigdy do tej pory nie jadła. Pochłonęła wszystko z ogromnym apetytem, oglądając swój ulubiony teleturniej w telewizji.

Po obiedzie wykonała kilka telefonów do znajomych i wypiła dwa kieliszki wina. Następnie podreptała do łazienki i puściła do wanny gorącą wodę. Kiedy kąpiel była już gotowa, zrzuciła z siebie ciuchy. Chwilę postała przed lustrem, oglądając swoje nagie ciało i zastanawiając się, czy jest jeszcze na tyle atrakcyjna, aby mężczyźni mogliby się za nią oglądać i włożyła lekki szlafrok. Nawet nie zawiązała paska. Okna w jej domu nie były zasłonięte i może ktoś mógł ją podglądać... Może on? Nie miała nic przeciwko, by i tym razem nawiedził ją w sennych majakach, doprowadzając do dzikiego orgazmu.

Była coraz bardziej podniecona. Jej ciało na każdą podobną myśl reagowało spontanicznie, czuła wilgoć między udami, a jej sutki pociemniały i prężyły się tak jak żołnierze na warcie.

-Oj niegrzeczne, niegrzeczne... - szepnęła do nich, trącając czubkami palców najpierw jeden później drugi.

Weszła do łazienki, zsunęła z ramion szlafrok, spadł wprost na posadzkę, nie wydając żadnego dźwięku, przekroczyła próg wanny i ostrożnie zanurzyła się w gorącej wodzie: najpierw nogi, później pośladki, cipkę i wreszcie piersi.

-Och, jak ja to uwielbiam, - westchnęła.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...