niedziela, 28 listopada 2021

Zakazane sny.

15. Murzyn.


Po chwili z jakiegoś lokalu wyszedł wysoki Murzyn, był jeszcze bardziej lśniący, a jego mięśnie zdawały się drżeć, jakby same się poruszały. Na tego miała rzeczywistą ochotę.


Przez długą chwilę nic się nie działo. Miała wrażenie, że to, co się stało było tylko snem. Kiedy myślała, że już zostanie sama w tym dziwnym świecie, z wąskiej bramy wyszedł przystojny Latynos. Jego skóra świeciła w przedpołudniowym słońcu, jakby była natarta oliwą, a wielki, lekko wygięty ku górze, kutas stercząc, huśtał się w różne strony.

-Och czy oni wszyscy muszą być tacy przystojni? I czy oni wszyscy muszą mieć takie wielkie fujary?! I dlaczego znów mi się chce tak bardzo bzykać? - westchnęła cicho. 

-Cześć, może masz ochotę na dziki numerek? - zapytał wprost, uśmiechając się zabójczo. 

Zmieszała się. Czuła, że się rumieni. 

-Czy ja wiem… właściwie... ja przed chwilą... - zaczęła.

-Tak, tak wiem, że przed chwilą współżyłaś z dwoma samcami, widziałem to... stamtąd, - to mówiąc, wskazał niewielki balkonik po przeciwnej stronie ulicy. - Przyglądałem się, chyba jesteś nowa, ale pomyślałem, że skoro tak, to może…

Jej serce zaczęło bić bardzo szybko. 

„Co ten facet ode mnie chce? Nie wiem, czy dam radę, chociaż... hm, czemu nie?”

-Wiesz, u nas seks jest jak jedzenie, jak śniadanie, obiad czy kolacja musisz to robić, żeby żyć, - uprzedził jej wątpliwości.

-Żyć? - spytała niepewnie.

Nie przejął się. 

-No wiesz… żeby normalnie funkcjonować. Nie traktuj tego jako coś dziwnego, czy zaskakującego, to po prostu seks, który daje siłę, energię, uśmiech i radość. U nas tak jest. 

Podniecenie znów sięgało zenitu. 

-Czy wy jesteście normalni? - skrzywiła się.

-Och Anno jesteś w krainie seksu. Tu kochamy się wszędzie i w każdych okolicznościach. Jest to zupełnie naturalne, - wyjaśnił spokojnie.

Myślała, że nic więcej się nie stanie, ale nie. Po chwili z jakiegoś lokalu wyszedł wysoki Murzyn, był jeszcze bardziej lśniący, a jego mięśnie zdawały się drżeć, jakby same się poruszały. Na tego miała rzeczywistą ochotę.

-Cześć Karl.

-Cześć Leon.

Wychodziło na to, że się znali.

-Co, nowa?! - skinął na nią. 

-Tak. Nowa. 

-Jak ci się u nas podoba? - spytał czarny.

Znów to samo. 

-Czy ja wiem? Trochę szokujące... tak na ulicy, ale nie powiem... hm... podoba mi się, ciągle jestem taka... podniecona i ciągle mam ochotę... ach nie wiem... - zrobiła maślane oczy.

-Ach tak, rozumiem. Nie przejmuj się, przyzwyczaisz się. To tylko tak na początku... to znaczy podniecenie nie zniknie, ale nauczysz nad nim odpowiednio panować. Jak będziesz regularnie uprawiać seks, będziesz zadowolona i szczęśliwa.

-Regularnie to znaczy, jak często? - zapytała zaciekawieniem.

-Hm... no nie wiem... to zależy od wielu czynników, od twojego libido i w ogóle... ale generalnie trzy, cztery razy na dobę.

Spojrzała na niego zaskoczona.

-No wiesz, nie można przesadzać, jak ze wszystkim, - tłumaczył, jakby nie rozumiał powodu jej zdziwienia.

-Nie strasz Leon, - wtrącił się Karl, - To jak, może przejdziemy do mnie? Moje mieszkanko jest całkiem przytulne i miłe. Zrobię kawy i coś do jedzenia, może dołączy do nas ktoś jeszcze... ale to niespodzianka.

Uśmiechnął się.

-Niespodzianka mówisz? - chrząknął Leon.

-Chodźcie, to sami zobaczycie.

Weszli do mieszkania, panował weń relaksacyjny nastrój. Miękkie światło, wygodne fotele i zaciągnięte zasłony sprawiały bardzo przyjemne wrażenie.

-Rozsiądźcie się wygodnie, za chwilę przyjdzie moja przyjaciółka, powiedział Karl.

Anna i Leon usiedli w głębokich, niskich fotelach. Spoglądali na siebie z uśmiechem. Karl zniknął za drzwiami kuchni, by zaparzyć kawę. Leon ścisnął swoje jaja udami tak, że jego pała wyprężyła się ku górze.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...