czwartek, 30 marca 2023

Miasto kobiet.

96. Zobaczyłem nad sobą pizdę. 


W chwilę później sam już nie wiem, jak to się stało, leżałem na ławce. Kurde, leżałem na pieprzonej ulicznej ławce. Nie mogłem uwierzyć, że do tego doszło tak szybko, że tak bez oporu. Ja leżałem, a ona dobrała się do mnie z drugiej strony. Leżałem i błagałem, aby znowu wzięła mojego fiuta między swoje cycki. Oczywiście tak się stało. Moje życzenie zostało spełnione, a ja odlatywałem w kosmos. 

Uklękła przede mną i wzięła go w objęcia swoich ogromnych, gorących, twardych balonów.  Ścisnęła u samej podstawy. Był większy, dłuższy i grubszy niż przedtem. Na dodatek siny z podniecenia. I jeszcze tak bardzo lśniący w słońcu. Ściskała go w między balonami, dopychając cycki obydwiema rękami. Po chwili zaczęła poruszać do góry i do dołu, do góry i do dołu razem ze skórą, mocno, bardzo mocno. 

-Och, och, ooooch, - dyszałem ciężko. 

Za żadne skarby nie mogłem wyregulować oddechu, a ona śmiała się jak głupia. Poruszała cyckami w górę i w dół. Nie mogłem wytrzymać i unosiłem głowę. Patrzyłem na jej wielkie ogromne sutki w kolorze kakao. Patrzyłem na jej uśmiech. 

-Och jak mi dobrze! Och, tak rób. Tak właśnie mi rób, - wyrzucałem z siebie coraz głośniejsze westchnienia. 

Zabawiała się ze mną z coraz większym zaangażowaniem. W pewnym momencie szerzej rozłożyłem nogi, a stopy opuściłem na chodnik. Ona tymczasem usadowiła się między moimi udami. Teraz ściskała już tylko samą głowicę i delikatnie poruszała do góry i do dołu. Było tak słodko, że włosy zjeżyły mi się na głowie. Doskonale wiedziała co się ze mną dzieje. Patrzyła mi w oczy i uśmiechała się. 

-O widzę, że pasują ci moje cycki. Prawda, że są niesamowite? No cóż, biedaku, jesteś w mojej mocy. Długo już nie pociągniesz. No śmiało, śmiało, nie krępuj się. Teraz możesz to zrobić. Spuść się jeszcze raz. Wiem, że masz tam jeszcze tego sporo. O tak na pewno masz jeszcze tego całe mnóstwo, - prowokowała. 

Ściskała mojego kutasa najlepiej, jak tylko umiała. Cały czas sam łeb. Ledwie żyłem. Próbowałem wyregulować oddech i bicie serca, ale było to praktycznie niemożliwe. Leżałem tak na tej ławce jak skończony, ale szczęśliwy baran, z kutasem między jej cyckami i odchodziłem od zmysłów. 

W pewnym momencie oczy, które do tej pory miałem przymknięte, uchyliłem, spojrzałem do góry i to, co zobaczyłem, jeszcze bardziej zaparło mi dech. To było po prostu zjawisko. Tuż nad sobą zobaczyłem jej pizdę. Niemałą pizdeczkę, ale zarośniętą wielką pizdę. Wielki trójkąt wypełniał większość mojego pola widzenia. Na dole była szpara, a raczej wzgórek. Ciemniejszy od reszty ciała, przecięty szeroką szramą z wystającymi grubymi płatkami. 

Zachowywała się tak, jakby ją to krępowało, ale wiedziałem, że wszystko jest dokładnie ukartowane. Próbowała ściskać uda, więc schowały się nieco do środka, ale i tak było je dokładnie widać. Przez to całe jej zachowanie wydawały się jeszcze bardziej atrakcyjne i podniecające. 

U góry była kępa czarnych kręconych włosów w kształcie trójkąta. Musiała je systematycznie podgalać. Wyżej, jeszcze wyżej, w perspektywie cyce. Och te cyce! Znów zakręciło mi się w głowie. Wyglądały jak... No, właśnie jak? Jak dwa serduszka, duże serca. Spiczaste, jędrne i napęczniałe. Przede wszystkim wielkie. Tak samo wielkie jak u tej, która trzymała mojego chuja między swoimi balonami. Jeszcze wyżej dostrzegałem twarz. 

Ta druga także była ciemnowłosa z ciemną oprawą oczu. Poza tym podobny szeroki uśmiech. Słyszałem jej chichot. Obydwie bawiły się w moim zmieszaniem i podnieceniem. Myślałem, że zwariuję. To było coraz trudniejsze do wytrzymania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...