środa, 22 marca 2023

Miasto kobiet.

88. Nie mogliśmy się ruchać w nieskończoność.


Teraz to ja leżałem na tej miękkiej, pachnącej pościeli, a ona wlazła na mnie. Zaraz później uniosła się na stopach. Trzymała za moją wielką podnieconą fujarę, by po chwili skierować ją wprost w swoją mokrą cipkę. Właśnie teraz miałem znaleźć się w tej jej niesamowicie ciasnej norce. 

Powoli ustawiła penisa w taki sposób, aby znalazł się dokładnie tam, gdzie trzeba. Skupiła się na zadaniu, które miała wykonać. Zdawałem sobie sprawę, że wyszło to perfekcyjnie. Obserwowałem jej wielkie pośladki i plecy, a ona manewrowała nimi w lewo i w prawo. Dokładnie czułem, jak mokre, lepkie płatki ślizgają się po głowicy mojego napęczniałego narzędzia. Nieziemska słodycz ogarniała całe moje ciało. Trudno powiedzieć, ile to wszystko mogło trwać. Zresztą, jakie to teraz miało znaczenie. 

Kiedy wielki łeb mojego fiuta znalazł się jej wilgotnej i gorącej jaskini, na chwilę zawisła nade mną w niepewności. Miałem wrażenie, że boi się, iż mogę zrobić jej krzywdę. Jakby obawiała się, że ta jej mała przyjaciółka nie będzie w stanie go przyjąć do swojego wnętrza. 

Na chwilę na chwilę zawisła nade mną jak kat nad dobrą duszą. Mój fiut pulsował, jakby już teraz chciał pozbyć się całego ładunku nasienia wprost jej rozpaloną pizdeczkę. Do moich uszu docierał jej ciężki oddech. Była bardzo poruszona. Niemal czułem, jak bije jej serce. 

Była gorąca i spocona. Trzymała mnie za kutasa, nie pozwalając mu się wysunąć nawet na milimetr. Miał tylko jeden kierunek ruchu. Czułem, jak z trudem przedziera się przez kolejne warstwy jej kobiecości. Stopniowo traciłem poczucie tego, co dzieje się wokół mnie. 

Powoli opadała, opuszczając ciężar coraz niżej i niżej. Wchodziłem coraz dalej, coraz głębiej i głębiej. Przed moimi oczami stopniowo zapadała ciemność, serce łomotało jak szalone. 

"O Boże! Boże, nie dam rady!" - myślałem, trzęsąc się na całym ciele, ale ona nie przerywała. Zresztą tak naprawdę i ja tego nie chciałem. 

-O tak! Tak mała! Jeszcze trochę! Jeszcze trochę, - dyszałem jak lokomotywa. Wszystko skupiło się wokół tego co robiliśmy. Moje siły mimo wszystko były ograniczone. Nie mogłem tak w nieskończoność. 

Przerwaliśmy. Potrzebowałem odpoczynku. Chociaż trochę na złapanie oddechu i rytmu. Patrząc na nią, wiedziałem, że ona też. Nie mogliśmy się ruchać w nieskończoność. Poza tym musieliśmy coś zjeść. Byliśmy tylko ludźmi i byliśmy głodni. Nade wszystko chciałem się czegoś napić. Po tych wojażach seksualnych porządnie zaschło mi w gardle. 

Pomijając wszystko pozostałe, byłem spocony i brudy i to nie było przyjemne. Czułem, że się lepię. Gorąca kąpiel byłaby istnym wybawieniem. Pomyślałem sobie, że dobrze by było zmyć z siebie nieco tego seksu.

Tak czy inaczej, miałem chwilę, aby się trochę rozejrzeć. Do tej pory byłem skupiony tylko na bzykaniu i poza jej ciałem niewiele widziałem. To całkowicie mnie wyłączyło. Tak naprawdę poza jej cipką, nic mnie nie interesowało. 

Siedziała na krześle przy dużym, okrągłym, drewnianym stole. Był nakryty jasnym obrusem. Widać było, że to staromodny mebel. Zresztą całe mieszkanie sprawiało wrażenie żywcem wyjętego z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Sufit był wysoko, bardzo wysoko. Zdobiony dużą rozetą na samym środku. Być może kiedyś wisiał w tym miejscu zabytkowy duży żyrandol, taki jakie znajdują się w obiektach sakralnych. Zresztą pozostał nawet hak. W tym momencie nie było tam jednak żadnej lampy. Oświetlenie rozmieszczone było w zupełnie innych punktach. Mimo to mieszkanie sprawiało wrażenie pałacyku, czy dworku. No ale nie mogłem narzekać, czułem się bardzo dobrze. Panował tu przyjemny nastrój. Może to z powodu dużych okien. Były bardzo wysokie, półkoliste u góry, szerokimi parapetami. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...