sobota, 25 marca 2023

Miasto kobiet.

91. Nie to nie było dziecko.


-No dobrze, idź już po to mleko, - odezwała się w końcu, - to niedaleko. Widzisz ten szyld na rogu? 

-Tak, - powiedziałem i pokiwałem głową, po czym wyszedłem. 

Wychodząc, zamknąłem za sobą wysokie, zdobione drzwi. To była kamienica, jedna z tych zabytkowych, które spotyka się w starówkach miast. Znajdowałem się na drugim piętrze. Chyba. W pierwszej chwili nie byłem tego pewnym. Przede mną rozciągała się szeroka klatka schodowa. Schody i poręcz były drewniane. Na każdym półpiętrze znajdowało się okno, przez które wpadało światło słoneczne. 

Ruszyłem przed siebie. Byłem nagi. Poczułem wstyd i podniecenie. Powinienem był się już do tego przyzwyczaić, ale zawsze kiedy wychodziłem na zewnątrz, ten fakt nie wydawał się mi już taki oczywisty. Kiedy pokonywałem kolejne stopnie mój fiut, który jak się okazało, nie do końca się jeszcze podniósł, mimo to w tej chwili był już dosyć mocno napęczniały i gruby, huśtał się od lewa do prawa. Nie powiem, to było zabawne i przyjemne. Pomyślałem, że zawsze chciałem tak chodzić z kołyszącym się kutasem na wierzchu, cuć jego ciężar i wielkość. W moim świecie jednak nie dało się tego zrealizować. No, chyba że na plaży nudystów, ale tam nie chodziłem. Miałem ochotę na kolejną porcję gorącego wyuzdanego seksu. Trudno było mi pozbyć się myśli o ruchaniu. Automatycznie przerabiałem każdą scenę, którą tu przeżyłem i chciałem więcej. 

Kiedy pokonałem kolejne półpiętro i wyłoniłem się zza zakrętu, zobaczyłem, że ktoś siedzi na stopniach tyłem do mnie. Nie od razu zorientowałem się, że to kobieta. Musiałem przyjrzeć się jej uważniej. Pierwsze co rzuciło się w oczy to półdługie bardzo jasne włosy, które luźno opadały na kark. Jednak to jeszcze niczego nie przesądzało. Tym bardziej że jej sylwetka wcale nie świadczyła o kobiecości. Była drobna, szczupła, wręcz chuda. Co prawda tyłek miała większy niż u chłopaka, ale reszta to już dyskusyjna sprawa. 

Kiedy byłem już dostatecznie blisko i usłyszała moje kroki, odwróciła głowę. Miałem wrażenie, że na mnie czekała. Jednak nie odezwała się ani słowem. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że jest bardzo młoda. Delikatne rysy twarzy, słodki niepewny słodki uśmiech, oraz błękitne oczy sprawiały wrażenie, iż miałem wrażenie, że patrzę na dziecko. 

Nie to nie było dziecko. Znów to dziwne niepokojące odczucie. W wyrazie jej twarzy mieszały się sprzeczne cechy niewinności i wyuzdania. Poza tym była ładna i jednocześnie brzydka. Właśnie to coś wywoływało niepokój i szybko narastające podniecenie. Nie umiałem się temu oprzeć. Poza tym to już druga kobieta o takim wyglądzie i to w przeciągu tak krótkiego czasu. 

Kiedy ją minąłem, dostrzegłem małe piersi z nieproporcjonalnie dużymi sztywnymi sutkami. To nie było wszystko. Zobaczyłem zarośniętą cipkę. Jakby na moje życzenie szeroko rozsunęła uda i pokazała mi ją w całej okazałości. Po raz kolejny zabrakło mi powietrza. To nie była cipeczka młodej niewinnej laseczki tylko porządnie ukształtowane jeszcze porządniej zarośnięte piździsko starej baby. Wielkie napęczniałe płatki zdawały się mlaskać i mrugać do mnie. Moje serce zaczęło łomotać. Czułem, że muszę się oddalić, bo może stać się coś, nad czym nie zapanuję. 

Nie podniosła się. Kiedy obok niej przechodziłem, cały czas patrzyła na mnie. Siedziała cały czas w tym samym miejscu, jakby czegoś pilnowała. Mój kutas zareagował błyskawicznie. W ciągu kilkunastu sekund wypełnił się krwią i z zaciekawieniem uniósł swój wielki tłusty łeb. 

Pomyślałem, że mogła należeć do kogoś innego i od razu sam stwierdziłem, że to jednak niemożliwe. Cały czas myślałem według starego schematu. Tutaj wszystko było inaczej. To my, mężczyźni należeliśmy to kogoś, to znaczy do kobiet. Nigdy odwrotnie. Mimo wszystko nie mogłem się tego pozbyć. Nie wiedziałem, czy mogę sobie pozwolić na taką ekstrawagancję. 

Tak czy inaczej, miałem na nią niesamowitą ochotę. Seks z obcą laską, na korytarzu? Czemu nie? Z drugiej strony nie wiedziałem, czy to karalne. Ruszyłem dalej, zostawiając ją samą. W myślach ją grzmociłem jak starą kurwę, ale nie w rzeczywistości. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...