środa, 29 marca 2023

Miasto kobiet.

95. Między jej wielkimi cyckami.


Chciałem się jakoś wymigać. Z jednej strony nie wiedziałem, jak się w ogóle do tego zabrać. Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji, kiedy kobieta tak otwarcie i to nic nie domaga się seksu. Poza tym nie miałem pewności, czy podołam zadaniu. Z drugiej, co tu dużo ukrywać, bardzo chciałem spróbować bzykanka z tymi, jak mi się zdawało, niewyżytymi sukami. Według mojego rozeznania najbliższe kilkadziesiąt minut zapowiadało się rewelacyjnie i gorąco. 

No ale problem rozwiązał się sam. Zaczęło się szybciej niż mógłbym się spodziewać. Uklękła przede mną, nie pytając, mnie o zdanie. Mogłem się tylko domyślać, co zamierza zrobić. Do samego końca nie byłem pewny. Opadła przede mną na kolana na chodniku. Wszędzie wokół spacerowali jacyś ludzie. Wróć, to były kobiety. Nagie kobiety, całe mnóstwo nagich kobiet, niezliczona ilość cycków, dup i pizdeczek. Przez to wszystko podniecałem się jeszcze bardziej. Miałem to w głowie. To, co robiliśmy, było niezwykle nieprzyzwoite. Robiliśmy to na środku ulicy, przy ludziach. Co tu dużo ukrywać, wszystko dokładnie było widać. Zarówno mojego chuja jak i ich cipeczki. No ale to był jednak inny świat. Nie wzbudzaliśmy żadnej sensacji. Ich zdaniem nie działo się nic gorszącego. To był po prostu seks na ulicy. Zwykły seks jak zapalenie papierosa. Spoglądały na nas obojętnie, może z lekkim zainteresowaniem, ale nic więcej. Jakiś kompletny kociokwik, ale cholernie mnie to nakręcało. 

Klęczała przede mną. Była ładniejsza i młodsza trochę niż mi się na początku wydawało. Mogło to być jednak tylko złudzenie. Mój fiut wylądował dokładnie tam, gdzie trzeba. Dokładnie między jej wielkimi cyckami, w przedziałku między nimi. Wykonywała niewielkie ruchy do przodu i do tyłu a penis ocierał się o jej skórę. Nie dotykała swoich balonów wcale. Nie musiała. Były na tyle duże i obfite, że obejmowały moje narzędzie z dwóch stron ciasnym gorącym uściskiem. Sperma już gotowała się w moich jajach. 

Kilka ruchów do przodu i do tyłu, kilka do góry i do dołu. Później tak jakoś po ukośnie. Przy okazji skórka z mojego kutasa obciągnęła się do samego końca. Zakręciło mi się w głowie. Jej obfite ciało było gorące i mokre od potu. 

"Kurwa nie dam rady, nie dam rady", - myślałem gorączkowo. 

Już po czwartym czy piątym takim posunięciu się spuściłem. Wiecie, jak to jest. Nie chciałem tego, ale zupełnie nad tym nie panowałem. Po prostu strzeliłem spermą. Może nie było w tym nic żenującego, ale poczułem, że się rumienię ze wstydu. Ze wstydu i podniecenia. 

Trysnąłem. Nie, żeby jakoś obficie. Nie było tego dużo, ale jednak. Wytrysk to wytrysk. Aromatyczna sperma poleciała po jej cyckach. Pomimo wstydu, czułem się niesamowicie zadowolony, a ona się śmiała. Śmiała się serdecznie i radośnie. Głupia baba. Należało ją wyruchać i tyle. 

-A nie mówiłam. Od razu widziałam, że jest bardzo napalony. Tylko czekał, żeby mnie wydymać, - zwróciła się do swojej koleżanki. 

Poczułem się jeszcze bardziej głupio. 

-Ech… no… eee… ja nie chciałem… samo jakoś, - dukałem półprzytomnie, ale to nie miało żadnego znaczenia. 

-No co ty, byku, - szturchnęła mnie w bok, - nic się nie stało. Niezły z ciebie ogier. Nie przejmuj się i rób tak dalej. O tak. Właśnie tak. Podoba mi się to. Lubię twoją spermę. Spuść się jeszcze raz.

Działo się ze mną coś dziwnego. Oszalałem. Nie wiadomo czy to z radości, czy też ze wstydu. Chyba z jednego i z drugiego. Z tego zachwytu znowu popuściłem trochę. Jeszcze raz spuściłem się mimochodem. Kręciło mi się w głowie, traciłem oddech, moje serce waliło jak oszalałe, ale cholera, tak, chciałem jeszcze i jeszcze. Chciałbym się bzykać bez końca. Wszystko jedno, gdzie. Gdziekolwiek. Mogło być tutaj, na ulicy. Tak, tego właśnie chciałem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...