środa, 19 kwietnia 2023

Miasto kobiet.

116. Blisko orgazmu. 


W pewnym momencie odwróciła się. No powiedzmy, że nie bardzo jej to wychodziło. Raczej próbowała to zrobić. Wcale nie było to takie łatwe. Odchyliła się w stronę swoich pośladków. Wyglądało to tak, jakby chciała spojrzeć na mojego, wygiętego w łuk, chuja. Twardy drąg wdzierał się jej ciasną, mokrą pizdę. Rozjeżdżał ją niczym traktor. Poruszał się w niej w jedną i drugą stronę, w górę i w dół, w górę i w dół… 

-Och tak, tak… - dyszała ciężko. 

Trzymałem ją za pośladki. Mocno. Kołysałem się w górę i w dół, w górę i w dół…  Patrzyła i stękała. 

-Och tak, tak kurwa, dobry jesteś, dobry jesteś, - jęknęła. 

Odchodziłem od zmysłów. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. 

-O Boże, o Boże, tak, tak, ruchaj mnie, ruchaj cipo stara! Bierz mnie mocno! - darłem się na całe gardło, nie zważając na konsekwencje. W sumie było mi wszystko jedno, co się teraz stanie. 

Rżnęliśmy się jak para zwierząt. Do góry i do dołu, do góry i do dołu… szybko, coraz szybciej. 

-Och, och, och… tak, tak, tak… - dyszała coraz głośniej, a ja byłem zadowolony, że tak się właśnie dzieje. 

Przymknąłem powieki. Nie wiedziałem, ile jeszcze wytrzymam. Ledwo żyłem. Oddychałem ciężko, moje serce waliło jak opętane, w kutasie wzbierała potężna fala rozkoszy, która domagała się wybuchowego uwolnienia. Miałem trysnąć. Chciałem tego. 

-Och tak, tak… ruchaj mnie! Ruchaj ty stara pizdo! - dopingowałem ją do jeszcze większego zaangażowania. 

To, co się działo przechodziło moje najśmielsze oczekiwania. Była cudowna. Jej pośladki były takie wielkie a cipka ciasna i sprężysta. Tak mocno mnie obejmowała, że przed moimi oczami robiło się coraz ciemniej. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Odlatywałem w kosmos.  

-Och tak, tak, jeszcze trochę! - jęczała. 

Góra-dół, góra-dół… 

-No dawaj, szybciej, szybciej! Och tak, tak! - wtórowałem.

Nie zamierzała dawać mi forów. W tej zabawie nie miałem taryfy ulgowej. Zresztą nie chciałem. Byłem całkowicie w jej posiadaniu. Miałem wrażenie, że zwariowała. Co najdziwniejsze, że jakoś mi to pasowało. We wszystkim chciała iść na całość. Nie byłem w stanie się temu przeciwstawić. Ta ciemnowłosa kobieta rzeczywiście chciała pozbawić mnie resztek mojej spermy. Miałem się spuścić jeszcze raz. Obficie. Bardzo obficie. Miałem pozbyć się resztek energii, którą jakimś cudem jeszcze zachowałem. Było mi zbyt dobrze, zbyt przyjemnie, aby protestować. Rozpływałem się w totalnej rozkoszy, w błyskawicznym tempie windując swoje podniecenie na sam szczyt.

W pewnym momencie, bez żadnego ostrzeżenia, wykonała obrót na moim podbrzuszu. Teraz widziałem jej plecy, sprężysty kręgosłup oraz te niesamowite pośladki. Poruszały się tuż nad moim kroczem. Nie zastanawiałem się i położyłem dłonie na jej biodrach. To jedyne, na co w tej chwili było mnie stać. Po jakimś czasie szerzej rozsunąłem uda. Chciałem przedłużyć tę słodką męczarnię. Jej nogi ułożyły się dokładnie na moich, a cipa stała się jeszcze ciaśniejsza. Kurczyła się jak szalona, jakby nie chciała mnie wpuścić do środka. Jej miękkie płatki ślizgały się po moim twardym korzeniu, chowając się i wysuwając się za każdym razem jak tłusty ślimak. Kiedy jej pizda szarpała się w konwulsjach rozkoszy, mój kutas trzeszczał w posadach, wyginał się w jedną iw drugą stronę. Była w tym dobra, doskonała. Czułem, jak całe jej podbrzusze szarpie się w silnych, w błyskawicznym tempie osiągając szczyt.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...