wtorek, 18 kwietnia 2023

Miasto kobiet.

115. Ruchaj mnie ty stara kurwo.


W momencie, kiedy zacząłem się zastanawiać, gdzie są dwie pozostałe dziewczyny, zrozumiałem, że one cały czas znajdują się tuż obok mnie. W tej chwili pochylały się nad dupą Alicji, patrzyły raz na mojego chuja, raz jej mokrą cipę i głośno nad czymś dyskutowały. Widać było, że są bardzo zadowolone takim obrotem spraw. Obydwie trzymały w rękach czerwone podkładki na dokumenty oraz długopisy i co jakiś czas coś skrzętnie notowały. Zdaje się, że ten test cały czas trwał.

-No tylko zobacz, ten jego kutas jest niesamowicie sprawny, - odezwała się jedna z nich, - Daję mu dziesięć punktów. Co ty o tym myślisz? 

-No tak, - odpowiedziała druga, - chuj jak rakieta. Bez dwóch zdań należy mu się dziesiątka.

Leżałem na łóżku. Zapadałem się w miękki materac i radosnymi oczami patrzyłem na jej podnieconą, pełną drapieżności twarz. Cały drżałem. Moje uda były dość szeroko rozchylone. Chodziło o to, aby nie wystrzelić zbyt wcześnie. Chciałem przedłużyć ten stosunek najbardziej, jak się da. Jednak nie byłem pewien, czy przyniesie to oczekiwany skutek. Moja partnerka w szybkim tempie windowała moje podniecenie na sam szczyt i nic nie mogłem na to poradzić. Coraz trudniej było mi nad tym panować.

Siedziała na moim podbrzuszu i bezceremonialnie mnie brała. Byłem wniebowzięty, ale jednocześnie wystraszony, bo to wszystko zaczynało mnie przerastać. Obfitymi, gorącymi i spoconymi udami obejmowała moje biodra. Zaciskała je mocno, nie dając mi żadnych szans. Przed moimi oczami zaczynały już wirować kolorowe kółeczka. Dziewczyna dokładnie wiedziała, co robi. Ciężar ciała utrzymywała na kolanach. Jej łydki były nieco uniesione a stopy oparte na moich udach. W ten sposób mogła wstać perfekcyjnie wykonywać swoje zadanie.

Pochylała się nade mną tak, jakby chciała zakomunikować, że nie mam żadnych szans i lepiej, abym zrobił to, co ona chce. Nie protestowałem, bo było mi bardzo dobrze. Chciałem tego chyba bardziej niż ona. 

Podpierała się rękoma obok mojej głowy tak, jakby robiła pompki. Jej bujne ciemne włosy opadały na jedną stronę, muskając moją twarz. Czułem delikatny zapach szamponu. Moje dłonie spoczywały na jej pośladkach. Miałem szeroko rozpostarte palce i zaciskałem je mocno. Za każdym ruchem w dół dociskałem do siebie jej zadek. 

Mój kutas siedział w jej cipie jak zadra. Był gruby sztywny i żylasty. Tylko czekał, aby wystrzelić w sam środek gorącą spermą. Choć od ostatniego stosunku nie minęło zbyt wiele czasu, czułem, że mam jej bardzo dużo, za dużo, aby to wytrzymać. Czułem, że muszę się jej natychmiast pozbyć. Powiem szczerze, że ta baba mi tego nie ułatwiała. 

Jej pizda była bardzo ciasna. Sprężyście i mocno obejmowała mojego spragnionego drąga. Doprowadzała mnie tym do obłędu. Piździsko pulsowało i kurczyło się z każdą minutą coraz bardziej. Chciałem ją ruchać i tylko to w tej chwili się liczyło. 

Moja partnerka w ogóle nie dbała o to, co dzieje się wokół niej. Była zainteresowana tylko swoją przyjemnością. Ale tak naprawdę jej interes jej był moim interesem i dając, otrzymywaliśmy. Unosiła się i opadała, unosiła się i opadała… rytmicznie, szybko i miarowo. Dyszała, stękała i sapała jak lokomotywa. Orgazm był już blisko. 

Czas mijał, ostre ruchanie trwało w najlepsze i nie zanosiło się na to, że szybko się skończy. Umierałem z rozkoszy. Ta niesamowita suczka, która na mnie siedziała, wysysała ze mnie wszystkie soki, całą moją energię. Miałem wrażenie, że za chwilę tutaj skonam, jednak nie chciałem tego przerywać. Po prostu było zbyt doskonale. Pełnia szczęścia. Nic dodać, nic ująć.  

-Ruchaj mnie ty stara kurwo, ruchaj mnie mocno! Och, och tak! Tak chcę! Chcę, żebyś mnie zajebała na śmierć! Ruchaj mocno, aż nie będę miał sił! O tak, dawaj, dawaj cipo pierdolona! - wyrzucałem z siebie, nie panując już nad swoimi emocjami. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...