poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Miasto kobiet.

121. Zszokowana testerka. 


Jakoś to się tak stało, że spojrzałem w stronę łóżka i ją zobaczyłem. Szok, kolejny zresztą. Sam już nie wiem który. Nie potrafię tego opisać tak. Co właściwie zobaczyłem? San nie wiem. W pierwszej chwili zdawało mi się, że ujrzałem anioła. Było też drogie wytłumaczenie. Mogłem być pod wpływem narkotyków. Wszystkie bodźce były tak niesamowicie intensywne, że aż bolało. Miała odlotowo jasne włosy. Zastanawiałem się, czy przedtem też były takie jasne. Miała też delikatną twarz. Buzię aniołka. Od razu zorientowałem się, że mam do czynienia z bardzo młodą dziewczyną, najprawdopodobniej uczennicą jeszcze. Z drugiej jednak strony zdawałem sobie sprawę, że nie tak nie jest, ale mimo wszystko trudno było mi się pozbyć tego wrażenia.

Jej włosy były bardzo jasne. Opadały kosmykami grzywki na czoło. Były puszyste, subtelne jak namalowane. Aż chciało się ich dotknąć. Muszę powiedzieć, że ta buzia, jak u dzieciaczka, onieśmielała mnie trochę, ale wiedziałem, że to dorosła kobieta. Nie mam pojęcia, czemu teraz tak to wszystko postrzegałem. To samo jakoś tak się działo.

Usta miała małe, ale pełne i napęczniałe. Chyba je przed chwilą posmarowała błyszczykiem. Była słodka. Miałem niesamowitą ochotę ją pocałować. To wrażenie było tak silne, że cały drżałem. Było wręcz namacalne. Wręcz czułem ten pocałunek na swoich spierzchniętych wargach. Pragnąłem jej bardziej, niż mogłem to sobie wyobrazić. Potrzebowałem tej bliskości.

Miała malutki nosek i śliczne błękitnozielone oczy. Te cudowne oczy uważnie patrzyły na mnie, przenikały na wskroś, a ja cały się trzęsłem. Oczarowała mnie też tymi rozbrajającymi rumieńcami na buzi. Mój oddech przyspieszył. Była podniecona. Nietrudno było się domyśleć, czego ode mnie chce. Wiedziałem, że za moment to się stanie. Za moment wypadki miały potoczyć się dużo szybciej.

To się działo naprawdę. Była tu, leżała na łóżku. Leżała na plecach i patrzyła na mnie. Uważnie mi się przyglądała, a ja stałem. Stałem z wielkim fiutem na wierzchu i nie bardzo wiedziałem, co dalej robić. Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Jedynym moim celem zdawało się być ruchanie, takie zwykłe kopulowanie, ostre i długie, ale trzeba było zaoferować coś bardziej wykwintnego. Trzymała nogi nad swoim brzuchem. Jej kolana były podciągnięte wysoko na piersi. W tej chwili cycków nie widziałem, ale to nie miało znaczenia. Patrzyłem już na coś innego. Gapiłem się na jej cipeczkę.

Muszę powiedzieć, że to także było istne cudo. Chyba jeszcze większe niż ta słodka buzia. Było dokładnie wygolone lub też wydepilowane. Na samym środku dumnie prezentowały się mięsiste bardzo wystające płatki. Też miałem na nie ochotę. Chciałem je muskać swoimi ustami, dotykać i pieścić na różne sposoby. Wysuwały się daleko z jej norki i mocno się zwijały. Wiedziałem, że w środku czeka na mnie prawdziwy raj. Marzyłem tylko o tym, żeby się tam wejść swoim twardym kutasem.

Trzymała się za stopy, aby nie opadły. Zapraszała ponętnym spojrzeniem. Widocznie to, co przed chwilą zrobiłem z jej koleżanką, bardzo wywarło na niej duże wrażenie. To była pokusa nie do odparcia. Ona też chciałaby nieco uszczknąć tego tortu. 

Później usiadła na brzegu łóżka, niepewnie uniosła głowę i spojrzała na mnie tak, jakby się wstydziła. Wydawało mi się to zupełnie bezzasadne, chociaż potrafiłem to wytłumaczyć. Stałem przed nią goły jak święty turecki. Między moimi nogami sterczał pokaźnych rozmiarów zaganiacz. Nieco niżej wisiał wielki ciężki wór wypełniony jądrami jak u byka. To był specyficzny widok i mogła być skrępowana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...