sobota, 29 kwietnia 2023

Miasto kobiet.

126. W dupcię.


To było jakieś szaleństwo, na dodatek zdawało się nie mieć końca. Kiedy myślałem, że będę finiszował w jakże gorącej i ciasnej cipce tego blond kociaka, do akcji wkroczyła jej równie piękna i podniecona koleżanka. Przejęła inicjatywę i odbierała mi prawo decydowania o tym co się będzie działo przez następnych kilka minut. 

Ostentacyjnie odepchnęła ją, uklękła przede mną na łóżku i wystawiła do góry swój niezwykle ponętny i jędrny tyłeczek. Przy czym szeroko rozłożyła swoje młode kolana. Tak szeroko by nie było wątpliwości, jakie ma zamiary i co tworzy się w tej ślicznej główce.

Od samego początku miałem niesamowitą ochotę zapakować swojego wielkiego i twardego drąga w jej ciasnym otworku analnym, a teraz taka opcja stała się bardzo bliska i realna. Sadłem tuż za nią, pochyliłem się w jej stronę i oparłem dłonie na jej pośladkach, zastanawiając się, w jaki sposób zabrać się za to niesamowicie smakowite ciastko. 

Wykręciła głowę do tyłu, starając się spojrzeć na swoją podnieconą dupcię. Jej dłonie także wylądowały na pośladkach i starały się rozwierać ich połówki na boki. Jej cipeczka wyglądała jak niedbale wykonane cięcie w bardzo miękkim materiale. Różowe płatki wysuwały się do przodu i marszczyły. Była wilgotna. Lśniła od skoków. 

No ale teraz interesowało mnie coś innego. To coś, co znajdowało się nieco wyżej i miało kolor czekolady. Zbliżyłem się i ogarnął mnie odurzający słodko-kwaśny zapach. Od razu zakręciło mi się w głowie. Zacząłem lizać jego okolice, nie szczędząc śliny. Przymknąłem powieki i byłem całkowicie pochłonięty tym, co robię. 

To stało się szybciej, niż mogłem przypuszczać. No powiedzmy sobie szczerze, ja sam niczego nie chciałem przeciągać. Tak naprawdę miałem już dość. Miałem nadzieję, że tym razem uda mi się skończyć porządnym wytryskiem i było mi wszystko jedno, gdzie tego dokonam. Samiczka padła twarzą na pościel na samej krawędzi łóżka, a ja stojąc na podłodze, wpakowałem się w jej dupę tym swoim ogromnym twardym jak stal kutasem. Dziewczyna nadal mocno rozwierała swoje pośladki, a mnie na chwilę odebrało wzrok. Miałem wrażenie, że upadnę. Czułem, że moje nogi robią się miękkie jak wata, a w uszach słyszałem jednostajne dudnienie przypominające szum wodospadu. 

-Uuuuuaaach, - wydała z siebie głębokie głośne westchnienie, a jej otworek analny zacisnął się tak bardzo, że byłem przekonany, iż więcej nie uda mi się wejść, choćbym nie wiem jak się starał.

To trwało tylko chwilę. Później było już lepiej, chociaż może nie aż tak jakbym tego sobie życzył. No, ale dało się jakoś przeżyć. W każdym bądź razie pchałem się dalej. Trzęsąc się i spinając na całym ciele, wchodziłem dalej, centymetr po centymetrze aż dotarłem do samego końca. 

No dobra, ale teraz nie wiedziałem co dalej. Czułem bardzo intensywne pulsowanie, które swój początek brało gdzieś między moimi nogami i nasady jąder i promieniowało w górę aż do czubka korzenia. Im wyżej było, tym było bardziej słodkie i przejmujące, tym bardziej nie chciałem tego przerywać, tym bardziej byłem bezradny i tym bardziej nie wiedziałem, co z tym zrobić. 

Opadła jeszcze niżej a ja wysunąłem się w górę. Położyłem dłonie w okolicy jej krzyża, bardziej się wyprostowałem i jeszcze raz próbowałem wyciągnąć mojego umęczonego gotowego do wytrysku fiuta. 

Udało się to chyba za trzecim razem i odbyło się z głośnym mlaśnięciem. Samiczka się trzęsła. Wiedziałem, że za chwilę dostanie orgazmu. Byłem pewien, że jeśli to się stanie, ta fala ogarnie także i mnie. Nic nie mogłem na to poradzić. Z tego też względu natychmiast wpakowałem się w nią jeszcze raz. Później wyszedłem i ponownie wykonałem ruch w stronę jej dupeczki. Trzęsła się coraz bardziej, jęczała, ale ja nie przerywałem. Choć było obłędnie ciasno, starałem się pracować moimi biodrami, penetrując jej kakaowy otworek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...