sobota, 4 maja 2024

Ostatnie wakacje.

153. Odnajdując jej sztywną i grubą łechtaczkę


Pochyliła się nad moją twarzą i wymieniliśmy bardzo gorący, słodki i mokry pocałunek. Czułem, że drżę. Opanowanie emocji było niesłychanie trudne. Byłem tak niesamowicie szczęśliwy, że dzieje się to właśnie z nią i odbywa w taki sposób.

Kiedy bardzo mocno zacisnęła swoje drobne paluszki na moim twardym przyrodzeniu i zaczęła poruszać nimi w górę i w dół tak szybko, że przed moimi oczami zaczęły wirować kolorowe kółeczka, nie wytrzymałem i zapragnąłem oddać, chociaż cząstkę tego, co mi z siebie dała. Moja dłoń automatycznie powędrowała na jej pośladki, a później wsunęła się między mnie. Od tyłu, wjeżdżając między jej uda, odnalazłem jej mokrą, gorącą szparkę. Wsunąłem swoje palce między wargi sromowe, były takie sprężyste, napęczniałe i tak ciasno obejmowały moje opuszki. Zacząłem nimi poruszać we wszystkie strony, starając się rozewrzeć jej jaskinię miłości, a ona westchnęła w gorącym, słodkim podnieceniu i przysunęła się jeszcze bliżej.

Siłą rzeczy musiała rozsunąć bardziej swoje uda. Stojąc w delikatnym rozkroku i półprzysiadzie, bo prawdopodobnie trudno było jej się utrzymać w pionie, pochyliła się nad moim prąciem i z jeszcze większą zapamiętałością pracowała tak, by jak najszybciej doprowadzić mnie na skraj orgazmu.

W pewnym momencie nie wytrzymała. Moje pieszczoty były dla niej zbyt gorące, zbyt mocne, zbyt czułe. Wyprostowała się, oparła dłonie na moim obojczyku, a drugą położyła na tej, która znajdowała się między jej udami i jeszcze bardziej wciskała w swoje krocze, dopasowując głębokość jak i szybkość moich ruchów. Tak, żeby i jej było jak najlepiej.

Czułem, jak wzdycha, coraz bardziej gorąco, coraz bardziej namiętnie. Czułem, jak drży, jak staje na palcach i opada, nie mogąc utrzymać równowagi. Była bardzo podniecona i pragnęła tego tak samo mocno jak ja.

Nie bawiłem się i byłem coraz bardziej zachłanny, coraz bardziej lubieżny i bezpośredni. Wszystkimi palcami prawej dłoni masakrowałem jej pizdeczkę, rozgniatając ją na wszystkie możliwe sposoby i wyciskając z niej kolejne porcje soków gorącego pożądania.

Tymczasem mój kutas, sztywny jak wielki kij bejsbolowy, sterczał pionowo do góry, kołysząc się delikatnie w prawo i w lewo i czekał tylko, aż będzie mógł po swojemu dokończyć tego zdrożnego dzieła.

Natalia, wzdychając i jęcząc, poruszała biodrami do przodu i do tyłu, nadziewając się na moje palce jak na mojego penisa, a ja czułem się taki doceniony, tak ważny przez to, że mogłem trafić w samo sedno tego, czego ona pragnęła.

W końcu, nie mogąc wytrzymać, zaczęła wiercić się, jakby miała robaki, drżała, a jednocześnie mocno wciskała moją dłoń w swoje krocze, jeszcze bardziej potęgując podniecenie. Wolną ręką chwyciłem za swojego kutasa i zacząłem poruszać w górę i w dół, starając się utrzymać go w pionie.

Wiedziałem, że niewiele już jej trzeba, aby osiągnąć swój własny gorący szczyt. Nie potrzebowała mojego kutasa, aby wywindować swoje podniecenie pod samo niebo. Ona już prawie tam była. A mimo to balansowaliśmy jak na cienkiej linie, chcąc zyskać jak najwięcej. Czuliśmy się jak para złodziei, kradnąca własne pożądanie. Dlatego tym bardziej się starałem. Odnajdując jej sztywną i grubą łechtaczkę, położyłem dwa palce i zacząłem nimi wykonywać szybkie, drobne kółeczka, raz w jedną, raz w drugą stronę. I to był strzał w dziesiątkę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

166. Rozpoznały mnie już z daleka. Czyżby to jedno wydarzenie mogło tak bardzo zmienić całe moje postrzeganie świata? Mój apetyt na seks w c...