środa, 27 grudnia 2017

Wampir.


5. Wyjść jej na spotkanie.

W następnej chwili wyrwała się z moich objęć, z niesamowitą siłą rzuciła mnie na podłogę i jeszcze raz dosiadła. Chwyciła mojego grubego napęczniałego banana, przymierzyła i włożyła w swoją niesamowitą dupę.
Jej kakaowy otworek był jak imadło. Od razu przyprawił mnie o silny zawrót głowy.  Jednak mój mój żołnierz wcale nie zamierzał się poddawać. Potraktował to jako wyzwanie, na które rzucił się ze wzmożoną siłą. Wyglądał tak, jakby był na sterydach: napakowany, sękaty i żylasty. Wypełniał moje ciało kolejnymi falami rozkoszy.
Wdarłem się w nią do samego końca, czując szereg pierścieni, zaciskających się w różnym tempie. Pochyliła się nade mną w ten sposób, że jej wielkie cycki ocierały się o moją klatkę piersiową.
Nie dała mi, nawet na chwilę, odpocząć. Unosiła się i opadała unosiła się i opadała… byłem w krainie seksu… byłem seksem. Nie pragnąłem niczego więcej, niczego ponad to, co się działo. Chciałem tylko tego bardziej niż czegokolwiek na świecie.
Nagle poczułem, że strzelam po raz kolejny. Nie potrafiłem wytłumaczyć, skąd się wzięło we mnie tyle nasienia. Moim ciałem rzucały tak silne konwulsje, iż myślałem, że kończę swój żywot. Ta chwila emanowała taką potęgą, takim pięknym, że zdawało mi się, że jestem w raju.
To był tak potężny orgazm, że całkowicie straciłem kontrolę nad swoim organizmem.  Zdawało mi się, że jestem motylem i unoszę się nad łąką pełną kolorowych kwiatów. Byłem tą łąką i całym wszechświatem jednocześnie.
Nagle przeraziłem się. Uświadomiłem sobie bowiem, że takich rzeczy doświadczają ludzie, którzy umierają. Czyżby to były moje ostatnie chwile?
Jednocześnie w tym samym momencie usłyszałem donośny krzyk. Wydobywał się z mojego gardła, ale jakby nie był mój. Jakby dobiegał z oddali, jakby należał do kogoś innego. Widziałem swoje spocone ciało, leżące na podłodze i nagą, piękną kobietę siedzącą na nim okrakiem, z szeroko rozszerzonymi udami. Unosiła się i opadała rytmicznie, miarowo jak fale oceanu. Scena była nierealna, nierzeczywista, jakby rozgrywała się na ekranie kinowym.
Później poczułem, że pędzę przez tunel pełen ostrych zakrętów. To było jak jazda kolejką górską. Poruszałem się z coraz większą prędkością i nie mogłem się zatrzymać. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek wrócę do poprzedniego stanu
Nagle zapadła ciemność i kompletna cisza. Ta chwila była dla mnie jak wyrwana kartka z kalendarza. Po wszystkim nie mogłem przypomnieć sobie, co się ze mną działo.
Kiedy się ocknąłem jej już nie było. Byłem sam w pustym biurze. Za oknem było ciemno, na korytarzu panowała cisza. Leżałem nagi i obolały na zimnej podłodze. Nie miałem siły się podnieść. Byłem wycieńczony. Każdy ruch przychodził mi z olbrzymim trudem, był walką z własną niemocą.
Po kilku minutach wreszcie usiadłam na krześle. Moje dłonie były prawie białe i chłodne w dotyku, ale nie było mi zimno. Wraz z upływającym czasem mijało nieprzyjemne uczucie braku sił. Z każdą kolejną chwilą wzrastało we mnie poczucie, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Nie miałem tylko pojęcia, co mam dalej robić. Jednak i to nie stanowiło problemu. Byłem przekonany, że wszystkiego się dowiem w odpowiednim czasie i miejscu.
Czas. Stwierdziłem, że mam go bardzo dużo. Jakby nagle zwolnił swój bieg. Instynktownie czułem, że od tej chwili jestem inny. Czułem, że jestem poza systemem, że normalne prawa tego świata już mnie nie dotyczą.
Podszedłem do okna, otworzyłem je na oścież. Na ulicy panował bardzo mały ruch. Od czasu do czasu przyjechała jakaś taksówka.
W pewnym momencie na chodniku spostrzegłem jakąś drobną postać. Wiedziałem, że jest to kobieta, młoda kobieta. Wiedziałem też, że z tej wysokości nie powinienem był tego dostrzec. Siedem pięter i słabe nocne oświetlenie, skutecznie powinny mi to ograniczać. Jednak byłem pewny, że jest to młoda dziewczyna.
Byłem kompletnie nagi, przed chwilą dopiero co podniosłem się z podłogi, jednak czułem, że muszę wyjść jej na spotkanie. Nie wiedziałem, po co, nie wiedziałem, jaki jest w tym sens. Jednak wiedziałem, że muszę to zrobić.
Wszedłem na parapet, a po chwili wskoczyłem. Grawitacja robiła swoje. Czułem pęd wiatru w uszach, ale nie bałem się. Byłem spokojny jak nigdy dotąd. Żaden, normalny, człowiek, nie miał prawa przeżyć takiej przejażdżki. Jednak ja, po spotkaniu z tą niesamowitą blondynką, nie byłem już normalnym człowiekiem.
Zamiast rozpłaszczyć się, jak naleśnik na betonie, elastycznie opadłem na stopy. Znalazłem się tuż przed nią. Wystraszyła się i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Czułem, że nie mogę pozwolić jej zbiec. Była moja, należała już do mnie. Wciąż byłem nagi i to dlatego się wystraszyła. Dodatkowo spadłem  jak grom z jasnego nieba. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, chciałem tylko ją poznać, ale ona biegła jak szalona. W pewnym momencie zgubiła buty i zaczęła krzyczeć:
-Ludzie! Boże! Ratunku!!! Zboczeniec!!!
Hot fuck in the shower - Brandi Love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...