piątek, 29 grudnia 2017

Wampir.


7. Zasoby mojej potencji.

Czułem, że jeśli chcę, aby to spotkanie zakończyło się pomyślnie, muszę się spuścić w jej usta. Czułem, że ona także tego pragnie. Wiedziałem też, że nie muszę obawiać się o zasoby mojej potencji, ponieważ, od spotkania z blondynką na siódmym piętrze, były one i nieograniczone.
W pewnym momencie przyciągnąłem jej głowę do swojego podbrzusza tak mocno, że mój kutas znalazł się w okolicy jej migdałków. Czułem jak jego napęczniała, gruba głowica napiera na jej gardło. To było miękkie, przejmujące uczucie, wilgotnego ściskania.
W pierwszej chwili zorientowałem się, że, pod wpływem wrażenia, zaczyna się krztusić. Jednak, ten nieprzyjemny stan, dość szybko minął. Po chwili przyzwyczaiła się już do obecności mojego zaganiacza w swoim przełyku i zaczęła sobie radzić dość dzielnie. Nie szarpała się, nie odsuwała, puszczała go tak głęboko, jak tylko chciałem. Była słodka jak cukierek owocowy.
-Uuuuaaahhhh! - westchnąłem z przejęciem.
Zacząłem drzeć w, coraz intensywniej ogarniającym mnie, uczuciu głębokiego orgazmu.
Po chwili się z niej wysunąłem i pozostałym na samym brzegu jej ust. Trzymała wargami za grubą żyłę, delikatnie ją ściskając. Jednocześnie puściła w ruch swój zwinny, mały języczek, który, obracając się ze wszystkich stron, tworzył boskie, odlotowe uczucie.
Uniosła wzrok, patrząc na mnie swoim maślanym, rozbrajającym, niewinnym spojrzeniem. Ze wplecionymi w jej włosy palcami, trzymałem ją dłonią za tył głowy.
-O tak mała, tak. Jest rewelacyjnie, - szepnąłem.
Po chwili położyła się swoim drobnym, zgrabnym ciałem na tej zimnej, skórzanej sofie.
Ustawiłem się w rozkroku na końcu, a ona uniosła twarz i uchyliła usta. Chwyciłem swoją fujarę u samej podstawy i wpakowałem w głęboką, wilgotną czeluść buzi. Drugą ręką trzymałem ją za głowę i popychałem w kierunku swoich jąder.
Podpierając się na łokciach i wyginając swój kręgosłup, przyjmowała mnie z pokorą i oddaniem. Wyglądała jak ryba, która połyka grubego robaka.
Nagle moim ciałem szarpnął silny, przejmujący skurcz. Zdążyłem się tylko minimalnie wycofać i strzeliłem jak z armatki wodnej prosto na jej śliczną twarzyczkę.
Seria była długa obfita i intensywna. Jej buzia spływała białym, gorącym budyniem. Ochlapałem jej policzki, usta, nos i brodę. Kilka strzałów trafiło między jej zęby.
Uśmiechnęła się słodko. Wyglądała prześlicznie, jak rusałka.
To był dopiero początek tej zabawy, początek przygody z nieograniczonym, wyuzdanym, nieokiełznanym seksem.
Tak jak to było do przewidzenia, moje podniecenie nie zmalało nawet na jotę. Stało się wręcz coś dokładnie przeciwnego. Mój fiut stał się jeszcze bardziej twardy, niż przedtem. Jego żyły wyszły na wierzch i czułem, że domaga się kolejnej porcji przyjemności.
Zastanawiałem się, co jeszcze mogę z nią zrobić, w jaki sposób wykorzystać jej młode, jędrne ciało. Wiedziałem, że w tej postaci, w jakiej teraz jestem, mogę sobie pozwolić, prawie, na wszystko bez jakichkolwiek konsekwencji.
Nie wiedziałem, czy z nią stanie się to to samo, co ze mną. Jakoś specjalnie się w tej chwili tym nie przejmowałem. Interesowało mnie tylko o to, by wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie. Stała się moją pierwszą ofiarą i wiedziałem, że nie ostatnią.
Była taka młoda, gorąca i delikatna, że mógłbym się z nią kochać i kochać bez przerwy kilka dni. Wiedziałem też, że że za każdym takim aktem, będzie coraz słabsza i, coraz bardziej, ode mnie uzależniona. Mimo wszystko Nie miałem zamiaru tego przerywać. Była moją cudowną zabawką.
Perspektywa i możliwości pojawiającej się przyjemności były coraz większe, a moje pragnienia i żądze zdawały się rosnąć do niebotycznych rozmiarów.
-Wyruchaj mnie, - odezwała się cicho, ale z zacięciem.
Popatrzyłem na nią i zapytałem:
-Chcesz tego?
Nie musiałem tego robić. Nie musiałem jej pytać o zgodę. Znałem odpowiedzi na wszystkie pytania. Zrobiłem to jednak ze względu na samą grę, po to, by jeszcze bardziej podkręcić atmosferę.
-Tak, chcę tego, - odpowiedziała, - Moja cipka tego chce.
Mówiąc to, usiadła na sofie w taki sposób, że jedną nogę opuściła na podłogę, a drugą postawiła na skórzanym materacu. W ten sposób zaprezentowała swoją słodką i gorącą pizdeczkę.
Znów z, samego tylko, wrażenia, zakręciło mi się w głowie.
Podniosła się i stanęła obok łóżka. W bladej poświacie, wpadającej z ulicy, mimo, że nie powinienem, widziałem ją doskonale. Śmiało uniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
Była rozbrajająca. Jej buzia spływała moim nasieniem. Miała piękne oczy. Delikatnie je mrużyła. Uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się śliczne dołeczki.
-Tak, chcę tego. Zrób mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie miałam, - poprosiła.
Później odwróciła się do mnie tyłem, opadła przodem swojego ciała na wersalkę i uklękła. Wypięła w ten sposób w moją stronę swój zgrabny, jędrny tyłeczek.
Spojrzałem na jej i napęczniałą, opuchniętą pizdeczkę i, jeszcze bardziej, zawirowało mi w głowie. Mój kutas rwał się do niej, ciągnąc mnie za sobą. Już teraz chciał się wepchnąć między te grube wilgotne płatki.
Nie mogłem sobie poradzić z własną żądzą. Chciałem się kochać na wszystkie sposoby i we wszystkich pozycjach na raz. Wiedziałem jednak, że jest to fizycznie niemożliwe. Musiałem robić to po kolei. W pierwszej chwili trzeba było na coś się zdecydować.


I Love Oral Sex

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...