niedziela, 25 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

10. W miejscu pracy.

Chyba byłem trochę naiwny. W swoich wyobrażeniach pominąłem kilka drobnych szczegółów, między innymi to, że, jednak, byliśmy w miejscu pracy, to, że ona była mężatką, ja żonaty, a to, niestety, miał być tylko seks.
Czy to była porażka? Chyba nie. Pomijając fakt, że pomysł był bardzo ciekawy, zrealizowanie go, nie było już takie proste i, chyba, zabrałem się do niego od niewłaściwej strony.
Może na początku tego nie widziałem, niemniej, cała sytuacja zmierzała w zupełnie innym, również bardzo ciekawym, a nawet intrygującym, kierunku.
Jako, że dosyć długo rozmawialiśmy ze sobą, na sen pozostało mi niewiele czasu i, kiedy się obudziłem, byłem jak z krzyża zdjęty. Od razu poszedłem zmienić kolegę, by ten mógł iść na obchód, a później wróciłem przed monitory.
Ania poszła spać. Może wydać to się niewiarygodne, ale, kompletnie nic nie zrobiłem. Boże, jaką ja miałem wtedy na to ochotę! Chociaż dzieliło mnie od niej tylko o dwoje drzwi, nie wszedłem do pomieszczenia obok. Siedząc na portierni, marzyłem o tym, co i jak moglibyśmy robić. To było dziwne.
Nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem, że jej o tym powiedziałem. Może dla wszystkich, którzy to mają, jest to takim problemem. Tak samo jak w jej przypadku, przez większość mojego życia było to moją, głęboko skrywaną, tajemnicą. Nie wiedziałem, czy będę w stanie, po tym wszystkim normalnie z nią rozmawiać.
Wiem, że w tym momencie, rozczaruję wszystkich, którzy liczyli na coś więcej. Tej nocy, oczywiście, nic się nie stało. Później,l wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: dlaczego? Przecież, sytuacja była już zupełnie podbramkowa.
Wyciągnęliśmy materac tak, jak to robiliśmy co służbę i, tak jak to naszkicowałem w moim audiobooku, ułożyliśmy go w pomieszczeniu socjalnym. Później położyłem się i zasnąłem. Oczywiście nie przyszła. Mój plan nie wypalił.
Wyobrażałem sobie, że w prosty sposób uda mi się namówić koleżankę na seks w pracy. Nawet, jeżeli mówiła to, co mówiła i zachowywała się w ten, a nie inny sposób, nie miałem prawa nakłaniać jej do czegokolwiek. Owszem, człowiek jest tylko człowiekiem i mogłem wyobrażać sobie różne rzeczy, jednak nie mogłem wymagać tego, by moje pobożne życzenia stały się rzeczywistością. Rzuciłem wyzwanie, nie podjęła go. Teraz miałem gorzką nauczkę.
Chyba byłem trochę naiwny. W swoich wyobrażeniach pominąłem kilka drobnych szczegółów, między innymi to, że, jednak, byliśmy w miejscu pracy, to, że ona była mężatką, ja żonaty, a to, niestety, miał być tylko seks.
Czy to była porażka? Chyba nie. Pomijając fakt, że pomysł był bardzo ciekawy, zrealizowanie go, nie było już takie proste i, chyba, zabrałem się do niego od niewłaściwej strony.
Może na początku tego nie widziałem, niemniej, cała sytuacja zmierzała w zupełnie innym, również bardzo ciekawym, a nawet intrygującym, kierunku.
Jako, że dosyć długo rozmawialiśmy ze sobą, na sen pozostało mi niewiele czasu i, kiedy się obudziłem, byłem jak z krzyża zdjęty. Od razu poszedłem zmienić kolegę, by ten mógł iść na obchód, a później wróciłem przed monitory.
Ania poszła spać. Może wydać to się niewiarygodne, ale, kompletnie nic nie zrobiłem. Boże, jaką ja miałem wtedy na to ochotę! Chociaż dzieliło mnie od niej tylko dwoje drzwi, nie wszedłem do pomieszczenia obok. Siedząc na portierni, marzyłem o tym, co i jak moglibyśmy robić. To było dziwne.


Keeiey Hazell

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...