poniedziałek, 28 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

74. Troska i opieka.

Była moja, tylko moja. Mogłem z nią zrobić wszystko, co uważałem za słuszne. Doświadczyłem szeregu dziwnych, chwilami sprzecznych ze sobą, uczuć.
Z jednej strony wzbierała we mnie ogromna litość, troska i opieka, bo przecież miałem przed sobą strasznie umęczoną osobę, z drugiej zaś, wychodził ze mnie, najnormalniejszy w świecie, kat i sadysta, który delektował się zadawanym cierpieniem.
Nie potrafię wytłumaczyć, jak to się działo.
Przyglądałem się jej uważnie, niemal jak na królika doświadczalnego, a ona zachowywała się, jak typowa ofiara, bierna, poddająca się wszystkiemu, co robiłem. Dlatego, przepełniony ciekawością, obserwowałem.
Bez pośpiechu, przejechałem wzrokiem od czubka głowy, po koniuszki palców u nóg. Było na co patrzeć. Była tak bardzo podniecająca, że moje serce waliło jak oszalałe.
Przez cały czas leżała na wznak, nawet na chwilę nie zmieniając pozycji. Była taka bezbronna i niewinna, że chciało się ją przytulić i pogłaskać. Sprawiała wrażenie takiej, która poddaje się wszystkiemu i ufa bezgranicznie.
No cóż, byłem panem sytuacji.Pozostawało mi tylko brać i brać.
Może nie była ideałem, ale jej sylwetka wydawała się stosunkowo zgrabna, a twarz zadbana i ładna. Podobna była do, takiej dziwnej, dużej lalki.
Mogłem patrzeć na nią do woli, nie było żadnych ograniczeń, poza czasowymi.Przyznam, że bardzo mi się podobała.
Jej atutem było jeszcze coś. Miała szerokie biodra i dość jędrne uda. Nie mogłem się nasycić. Patrzyłem, rzeźbiąc jej kształty swoim zachłannym spojrzeniem.
Między jej udami kipiał czernią bogaty, ale ładnie uformowany zarost. Odruchowo wysunąłem język. Miałem ochotę rzucić się na nią i wylizać jej cipkę bardzo dokładnie.
Nieco dalej majaczyła szparka z delikatnie wysuniętymi, różowymi wargami.
Och, cóż to był za widok. Jeszcze raz, zakręciło mi się w głowie.
Płatki jej różyczki, wciąż, były wilgotne i błyszczały słodkim aromatycznym nektarem.
Tak, musiałem przyznać, że była atrakcyjna. Dopiero teraz mogłem w pełni docenić jej piękno i powab. Cóż to była za kobieta.
Nie była ideałem, ale bardzo działała na wszystkie moje zmysły. Podziwiałem jej, jeszcze stosunkowo płaski i sprężysty, brzuch.
Dokładnie na jego środku kwitł soczystymi barwami, wymęczony pępuszek. Hmmm… wyglądał raczej, jak ziejący ogniem krater.
Co tu dużo ukrywać. Po takiej ilości  pokrzywy, był jak jedna wielka rana.Przerażająco wyglądało to, jak strasznie był opuchnięty gruby i duży. Dodatkowo nienaturalnie wybarwiony na czerwono i fioletowo.
Popatrzyłem jeszcze raz dokładniej. Nie, on miał wręcz purpurowy kolor. No cóż, ale nie tylko pępek przykuwał moją uwagę.
Muszę przyznać, że jej piersi także bardzo mi się podobały. Może, nie były duże, ale za to jędrne, ze spiczastymi, sztywnymi sutkami. Brodawki wokół nich przybrały już kolor głębokiego brązu.
Cenne minuty mijały, a ja miałem dylemat: czemu poświęcić się w pierwszej kolejności? Na co się zdecydować? Jaką część jej ciała poddać intensywnym torturom?
To była tylko ostra zabawa, jednak, wbrew wszystkiemu, co można by o tym sądzić, podjęcie tej decyzji wcale nie było proste. Wahałem się przez długą chwilę, stojąc bezczynnie.
Jeszcze raz, dokładnie, przyjrzałem się jej nagiemu ciału. Przed moimi oczami, jak na na zwolnionym w filmie, przemknęła oszałamiająca cipka, szerokie, ale dość zgrabne uda, nieduże piersi i brzuch, a raczej ta jego część poniżej pępka.
Nie miałem wyboru. Musiałem się na coś zdecydować. Postanowiłem, że, w pierwszej kolejności, zajmę się jej niesamowitymi cyckami.

Seksowny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...