środa, 30 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

76. Boli!

-Nie możesz się tak szarpać. Musisz leżeć spokojnie. Badanie jeszcze nie jest zakończone. Jest jeszcze tyle miejsc, a czasu coraz mniej.
-Ale, już nie mogę…
-Leż spokojnie i nie ruszaj się, to szybko skończymy, - nie spiesząc się, cedziłem słowa.
-Och, Boże, jak to parzy!!! Gorąco! Boli! - krzyczała na całe gardło.
Uśmiechnąłem się i, niezrażony niczym, bardzo spokojnie, mówiłem dalej:
-Wiem, że boli. Chyba, tak musi być, prawda? Zgodzisz się ze mną, że powinno boleć? I nie oszukuj, lubisz to przecież.
-Och nie!
-Hmmm… no, nie kłam. Wiem, że to lubisz.
-Nie lubię! Nie tak. Za mocno!
-Och, tylko tak mówisz. Wiem, że chcesz tego więcej. Dużo więcej.
Zwijała się jak piskorz. Musiało być to, rzeczywiście, bardzo nieprzyjemne. Mimo, że z jej oczu strugami płynęły łzy, z jej policzków, ani na chwilę, nie znikał, ten sam prowokacyjny, uśmiech.
-Cholera, nie! Nie chcę! Już mam dość!
Pokręciłem z dezaprobatą głową.Udawałem, że jestem bardzo niezadowolony. Znałem to doskonale z własnego przypadku. Tak właśnie wygląda ten sposób zabawy. Mówisz nie, ale chcesz jeszcze więcej. Może to dziwne dla osób, które wcześniej tego nie doświadczyły, ale właśnie tak jest. Cierpienie i ból sprawia ci coraz większą przyjemność.
-Oj nieładnie. Nieładnie tak kłamać. Chcesz jeszcze. Wiem, że chcesz.
Zaczynałem powoli mieć coraz większe wątpliwości. Wydawała się bardzo autentyczna.Jej rozpacz stawała się coraz bardziej agresywna.
-Nie, nie chcę!
Mimo wszystko, a może właśnie dlatego, trudno było mnie przekonać. Gdyby, rzeczywiście, miała dość, po prostu, by wstała, zakryła piersi, czy też ubrała się. Nie zrobiła tego jednak i nie zanosiło się na to, że ma zamiar to zrobić. Tak samo, jak wcześniej, leżała na łóżku, z ciałem wystawionym na moje, coraz bardziej zuchwałe, poczynania.
-Ależ chcesz, - mówiłem spokojnie.
Jej odpowiedź była gwałtowna i przepełniona bólem.
-Nie chcę!!!
Byłem nieugięty, a przynajmniej starałem się na takiego wyglądać. Chociaż i tak ręce mi już drżały, sytuacja wymagała, by wcielić się w rolę tyrana, kogoś, kto nie posiada żadnych skrupułów.
-No to jak, zaczynamy? - powiedziałem głosem pełnym satysfakcji.
Nie tyle, grałem kogoś innego, co stawałem się tym kimś. Zabawa w pana i niewolnicę, jest bardzo wciągająca. Im dłużej trwa, tym trudniej wyjść z tej roli.
Pochyliłem się i dotknąłem parzącym kawałkiem tej samej pokrzywy z drugiej strony sutka. Niemal, czułem na własnej skórze, jak ostre igiełki wbijają się w jej ciało, pozostawiając piekący jad, który tworzył coraz więcej bąbli. Oj, to musiało boleć.
Tym razem nie byłem tak ostrożny, jak przedtem. Wiedziałem, że cierpi, a jednak, z pełną premedytacją, stopniowo zwiększałem nieprzyjemne doznania. Chciałem zaaplikować jej ich tyle, ile się tylko da.
Przytrzymałem gałązkę nieco dłużej i mocniej ją przycisnąłem. Chciałem, żeby jak najwięcej parzydełek dotknęło tego bardzo wrażliwego miejsca.
Efekt był łatwy do przewidzenia. Gwałtownie na prężyła całe swoje ciało i zastygła tak w bezruchu. Po chwili opadła na posłanie i drżała jak w febrze. Nie patrzyła już na mnie. Jej wzrok skierowany był gdzieś w sufit.
Przeżywała każdą sekundę na swój własny, indywidualny sposób. Trudno było sobie nawet wyobrazić, co czuje w tej chwili.
Zacisnęła zęby i szarpała się w konwersyjnych skurczach. Z jej ust wpłynęła ślina.
-Iiiiiiiiiiiiaaaaaaa!!! - darła się na całe gardło, zrywając w uszach bębenki.
Doznania musiały być bardzo intensywne.

belle giclée !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...