piątek, 29 marca 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

81. Najlepiej kradną Cyganie.


Sytuacja identyczna jak wcześniej, tyle tylko, że Tym razem były słodycze. Podobnie jak poprzednio, nie widziałem tego zbyt dokładnie. To normalne.  Rzadko kiedy widzisz, tak czarno na białym, jak ktoś kradnie. Zwykle opierasz się na, mniej, lub bardziej uzasadnionych, podejrzeniach.
Widziałem, że kobieta bierze cztery opakowania tych luksusowych czekoladek, a odstawiła dwa. Miałem tak osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent pewności. Byłem na drugim końcu sklepu, więc raczej nie było możliwości, bym mógł to lepiej to dostrzec.
Tej pani pozwoliłem przejść poza linię kas, a następnie poprosiłem, aby wyjęła wszystko z koszyka. Kasjerka miała sprawdzić, czy całość towaru jest nabita na paragon. Oczywiście Kinder Bueno nie widniało na liście zakupów.
Klientka była trochę zdenerwowana, ale wciąż twierdziła że jest niewinna. Powiedziała, że czekoladki zakupiła w innym sklepie i ma na nie paragon, tylko nie może go znaleźć. Szukała bardzo długo. Zbyt długo, jak na mój gust. Szczególnie jeżeli ktoś twierdzi, że w tym sklepie był pół godziny wcześniej.
W końcu znalazł się kwitek. Był brudny tak, jakby ktoś stanął na nim butem. Oczywiście kierowniczka sklepu stanęła po stronie klientki, a ja dostałem naganę za nieuzasadnione przeszukanie. Taka praca.
W sumie, do dziś nie wiem, jak było naprawdę. Po wszystkim, podczas rozmowy z kolegami, dowiedziałem się, że bardzo często złodzieje wykorzystują znalezione przed sklepem paragony. No kurcze, wiecie co? Tak sobie myślę, że to zbrodnia doskonała. Jeżeli nie dasz się zarejestrować kamerze, nikt nic nie może ci udowodnić. Wystarczy, że przed wejściem do sklepu dobrze się rozejrzysz.
To takie pojedyncze przykłady tego, co robiłem w tym sklepie. Tak czy inaczej, najlepiej kradną Cyganie. Dzień jak zwykle. Młoda, śliczna czarnowłosa dziewczyna wchodzi z wózkiem do marketu. Obok niej biega trójka dzieci w wieku przedszkolnym lub trochę starszych.
Dzieciaki dokazują ile sił w nogach i rękach. Rozrabiają, jak małe diabełki, rozrzucają towar, hałasują, zaczepiają innych klientów. To wzbudza uwagę ochroniarza. Zaczyna za nimi chodzić i próbować ich uspokoić. Tymczasem młoda mama pakuje do dziecięcego wózka z dolnych półek wszystko, co się jej nawinie. Wózek służy też jako osłona przed czujnym wzrokiem kamery. Wpycha towar nawet do kołyski obok niemowlaka. Po czym podchodzi do kasy i wyjmuje na taśmę kilka artykułów zakupionych dla niepoznaki.
Miałem też klienta, który wszedł do sklepu w kurtce, chociaż na zewnątrz panował trzydziestostopniowy upał. Obserwowałem go między regałami bardzo dyskretnie. Powiem szczerze, że sam byłem bardzo ciekawy, co z tego wyniknie.
Pan wziął z półki kilka dość drogich rzeczy, ale o niewielkich gabarytach. Położył na dno koszyka, po czym znamiennie otarł pot z czoła (w sklepie była klimatyzacja, a temperatura oscylowała w okolicy osiemnastu stopni Celsjusza) zdjął z siebie tą kurtkę i również włożył do koszyka. Tym samym, sprytnie przykrył wcześniej włożone tam towary. Tym razem wszystko widziałem doskonale i byłem już całkowicie przekonany o jego winie. Niemniej, chciałem zobaczyć co się stanie w dalszej kolejności.
Pan poszedł dalej do innego działu, wziął kolejne artykuły i położył je już teraz na tej kurtce. Następnie skierował się do kasy. Uprzejma kasjerka sama podała mu tak zwaną zrywkę i, niczego nie podejrzewając, włożyła towar do tej torby. Całkowicie wierząc w dobre intencje klienta, nie sprawdziła, co jest pod kurtką. Dopiero moja interwencja rozwiała wszystkie wątpliwości.
Jak myślicie, można ukraść tak, żeby nikt się nie zorientował? Swoją drogą, pomysłowość niektórych złodziei przekracza wyobraźnię w normalnego człowieka.

Amazing nasty bitch wants so hard fucking!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...