niedziela, 24 marca 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

76. Małe przyjęcie.


Teraz już mam wypracowane pewne schematy działania, które zapewniają mi sukces przy wykonywaniu nocnych interwencji. Zdarzyło mi się zakończyć imprezę, na której bawiło się ponad dwadzieścia osób, a głośna muzyka o mało nie rozwaliła ścian. Po moich słowach lokatorzy gęsiego wyszli przed blok i wezwali taksówkę, busa. Nie było żadnych protestów i żadnych oburzonych głosów. Co było powodem mojego sukcesu? Determinacja i mowa ciała.
Jednak, miałem też takie interwencje, kiedy drzwi uchyliły się na trzydzieści centymetrów i usłyszałem tylko:
-O kurwa, ochrona!
Później był trzask zamka. Tyle ich widziałem. Bawili się dalej jak gdyby nigdy nic.
Tak, czy inaczej, to był dla mnie dość duży stres. Wtedy nie miałem jeszcze takiego doświadczenia jak teraz. Teraz bym sobie na coś takiego nie pozwolił. Wtedy puściłem go przodem i to był mój błąd.
Gość biegł przede mną. Wyszedł na patio i szedł w stronę klatki. Jakoś tak dziwnie prowadził mnie do celu. Wszedł na piętro, to było chyba pierwsze czy drugie. Kiedy stanąłem pod drzwiami zorientowałem się, że jest to znany mi lokal.
Było to mieszkanie Klaudii. Moje serce szybciej zabiło, bo jednak wtedy te wspomnienia związane z nią były jeszcze bardzo świeże i gorące. Być może właśnie dlatego, nie podszedłem do tego zdecydowanie i ostro.
Chyba trzeba było wtedy właśnie tak zareagować. Być może do niczego by nie doszło. Chociaż trudno w tej wyrokować, bo równie dobrze, mogłem znaleźć się na linii ognia i samemu oberwać. Niestety to byłoby jeszcze gorsze rozwiązanie.
W tym miejscu, mała uwaga dla pracowników ochrony. Wasze zdrowie i życie jest najważniejsze. Zawsze o tym pamiętajcie. Żadne pieniądze nie są warte stawiania tego na szali losu.
Wtedy, zdając sobie sprawę pod jakimi drzwiami się znajduję, oraz to, kto tam mieszka, że ludzie ci są, praktycznie, moimi przyjaciółmi, nie nie miałem takiej śmiałości. Tak to jest Jeżeli z kimś za bardzo się zżyjesz, a później musisz pójść i zwrócić mu uwagę, bo narozrabiał, to jest ci, naprawdę, trudno to zrobić.
Po jakimś czasie jedna pani z zarządu bardzo precyzyjnie to określiła. Powiedziała, że takie zachowanie nazywa się spoufalaniem z lokatorami. Jak go zwał, tak zwał, nie jest to korzystne. Niemniej zdarza się i to dość często.
Kiedyś miałem kolegę, który całe Euro 2012 przesiedział u jednego z lokatorów. Oczywiście, przy piwku i jakąś przekąską, w wygodnym fotelu przed telewizorem. Obejrzał wszystkie mecze, w których grała reprezentacja Polski. Można? Można. Dobrze że nic na obiekcie się nie stało.
Tak czy inaczej, w tamtym momencie, jakoś głupio było mi, żeby zapukać i powiedzieć: “No dobra, okej, kończymy imprezę i wyłączamy muzykę.
Fakt faktem, zza drzwi dobiegała głośna muza. To był chyba zespół Bayer Full. Po chwili nasłuchiwania stwierdziłem, że piosenka bardzo mi się podoba i wcale nie jest tak głośna, jak mogłoby się wydawać. No cóż, niestety, byłem w pracy i zdawałem sobie sprawę, że sąsiedzi mieszkający obok, mogą mieć nieco inne zdanie na ten temat. Nie do mnie należało ocenianie czy muzyka jest zbyt głośna. Jeżeli komuś to przeszkadzało, to trzeba było zareagować. Tego wymagali ode mnie lokatorzy.
Po fakcie dowiedziałem się, że mama Klaudii skończyła właśnie czterdzieści lat i jej mąż postanowił urządzić dla niej małe przyjęcie. To byli sami najbliżsi i przyjaciele. Nie rozrabiali tak jak młodzież. Jedyne, o co można było mieć pretensję, to tylko i wyłącznie ta muzyka. Nie było żadnych krzyków, tupania w podłogę, czy palenia marihuany.
Brandi Love cowgirl mirror sex

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...