sobota, 18 lipca 2020

Projekt: "Przyszłość".


135. Nie byłem w stanie powiedzieć NIE. 

Będąc przekonanym, że w tej chwili strzelę w jej słodkie, gorące wnętrze i nie bacząc na to, że nie mam na sobie prezerwatywy (bez dwóch zdań mogłem zrobić jej dzidziusia) chciałem tego tak bardzo mocno, że nie byłem w stanie powiedzieć stanowczo NIE. 


Po chwili wyprostowała się, a później jeszcze mocniej, opadła na moją, sztywną jak stal, dzidę. Sprawiło to, że teraz ja z kolei, nie mogąc powstrzymać napierającego, cudownego uczucia, wyrzuciłem ze swojego gardła przejmujący, głośny jęk: 
-Uuuuuuaaaaaaahhhh!!! 
Mijały kolejne sekundy, a wrażeń było coraz więcej. Opanowanie tego wszystkiego stawało coraz trudniejsze. Przytłaczało mnie tak niesamowicie, że nie mogłem sobie poradzić z najprostszymi rzeczami. Już samo to, że tutaj była, że robiliśmy to, co robiliśmy, przechodziło moje najśmielsze wyobrażenia. Ta dziewczyna wymykała się wszelkim konwenansom. Nie można było zaszufladkować jej do żadnej kategorii. Z jednej strony, zdawała się być jak zabawka, jak kukiełka, jak odrealniona, średniowieczna ofiara, nadziana na pal, siłą mojego kutasa, powoli unoszona do góry. Z drugiej, zaś zachowywała się w sposób bardzo odważny i zdecydowany. Zbyt odważny i zbyt zdecydowany jak na nastolatkę. Doskonale wiedziała czego chce i czego może ode mnie oczekiwać. 
Emocje sięgały zenitu. Moje serce waliło jak oszalałe. Dyszałem coraz głośniej, nie mogąc przetrawić nadmiaru napływających bodźców. Działo się tak wiele i tak mocno to przeżywałem, że potrzebowałem nieco więcej czasu, aby poukładać to w swojej świadomości. 
W następnej sekundzie, poczułem jej dłonie na swoich udach. Jej plecy przykleiły się do mojej klatki piersiowej i usłyszałem cichy, ale bardzo wyraźny śmiech. W mojej świadomości od razu pojawiło się pytanie: co to miało znaczyć?! Podobało jej się to? No, chyba tak. Kurczę, podobało jej się to rżnięcie. Podobało się jej rąbanie cipki, w sposób bardzo ostry i mało delikatny. Przecież miała dopiero piętnaście lat. No cóż, szybko zrozumiałem, że, jednak jeszcze tak niewiele wiem o życiu. To jednak nie był koniec. Każda kolejna chwila przynosiła nowe, niesamowite doświadczenia. 
Kiedy tylko jej dłonie miękko i przyjemnie zatopiły się w moich udach, bardzo pewnie i mocno zaczęła opadać całym swoim ciężarem do samego końca, sprawiając, że spiąłem się w sobie niemalże, niebotycznie. No dobra, nie będę robił z siebie bohatera. Jestem tylko człowiekiem. 
Będąc przekonanym, że w tej chwili strzelę w jej słodkie, gorące wnętrze i nie bacząc na to, że nie mam na sobie prezerwatywy (bez dwóch zdań mogłem zrobić jej dzidziusia) chciałem tego tak bardzo mocno, że nie byłem w stanie powiedzieć stanowczo: NIE. 
Ryzyko? Jakie ryzyko? Nic mnie to nie obchodziło. Tak naprawdę,  miałem to w dupie. Kto powie, że w takich chwilach zastanawia się nad ryzykiem? Ja chciałem tylko swojego, słodkiego orgazmu, swojej gorącej przyjemności tu i teraz. Wszystko inne stało na dalszym planie. 
Refleksja? Jak to wszystko określić, jak się do tego ustosunkować? No cóż, nie wiem. Nie mam pojęcia. Nie jestem psychologiem i nie zamierzam za niego robić. 
Czuła, że mój fiut sztywnieje coraz bardziej, że robi się jeszcze twardszy, jeszcze bardziej żylasty i sękaty. Moja mała Juleczka. Nie mogło być inaczej. Musiała to czuć. Musiała czuć, że naprężam całe swoje podbrzusze, że staram się wniknąć w nią bardzo głęboko, by właśnie tam, pozostawić swoje nasienie - efekt swojego ogromnego podniecenia. Odpowiedź z jej strony mogła być tylko jedna.
Jeszcze mocniej przegięła się do tyłu, a ja przycisnąłem ją do siebie. Zapinając swoje palce na jej cyckach, ciągnąłem ją w swoją stronę, a ona co chwilę, wyrzucała ze swojego gardła słodki chichot. To było coś pomiędzy westchnieniem, drżeniem i radością z tego gorącego seksu. Jej cipka była tak niesłychanie ciasna, tak gorąca, tak przejmująco obejmowała moje wielkie narzędzie, że miałem wrażenie, iż płynę po falach oceanu, gdzieś między wyspami rozkoszy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...