niedziela, 26 lipca 2020

Projekt: "Przyszłość".


143. Jej słodkie pośladki.

Jej słodkie pośladki z całych sił wciskały się w moje krocze tylko po to, aby mój twardy kutas mógł wdzierać się w jej spragnione wnętrze i bez przeszkód penetrować. Zdawało mi się, że docieram do samego końca jej gorącej, głębokiej jaskini. Drżałem na całym ciele, starając się jak najszybciej skonsumować ten akt miłości. 


Oparła się już bardzo wygodnie, a ja zgiąłem nogi w kolanach, przybrałem odpowiednią pozycję i, w już bardziej zbilansowany sposób, zacząłem poruszać swoimi biodrami, rozkładając napięcie tak, by choć jeszcze kilka minut wytrzymać w tej cudownej rozkoszy i napawać się każdą sekundą, każdym dreszczem, skurczem, który przenikał moje ciało. 
Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu, płynnie, głęboko, łagodnie…  
-Ooooohhhh, aaaahhh, eh, yh… - wzdychała. 
Jej cycki kołysały się w rytm moich uderzeń. Po chwili rozstawiła jeszcze szerzej swoje nogi, a ja przeniosłem ciężar na jedną stopę. Posuwałem ją teraz nieco bardziej ukośnie. Trudno opisać jak bardzo było mi dobrze. Rozpływałem się w tym słodkim uczuciu rozkoszy. 
Po jakimś czasie, nie wiem ile to mogło być, znowu chwyciłem ją centralnie, dokładnie od tyłu. Ustawiłem się tak, aby rąbać ją prostopadle, najgłębiej, jak tylko się da. Przy okazji otwartą dłonią klepnąłem ją w zadek. To było to. Wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na takie ostre zachowanie i się nie obrazi. Dostała w pupę, mokry odgłos rozległ się po całej łazience. To mi się podobało. Chciałem wzbudzić w niej jeszcze większą pasję. 
Dostałem to, czego mogłem się spodziewać. Jej reakcja była natychmiastowa. Jęknęła przeciągle i roześmiała się w głos. Później, jeszcze bardziej, zaczęła się prężyć i wyginać we wszystkie strony. Byłem zadowolony, bo wszystko układało się po mojej myśli. 
Po kilku minutach takiego, równomiernego, mocnego grzmocenia, odwróciła swoją twarz do tyłu i chwyciła pośladek z jednej strony. Rozciągnęła połówki swojej dupeczki bardzo szeroko, tak, abym mógł wchodzić w nią jeszcze głębiej i jeszcze dokładniej czuć, całe jej spragnione wnętrze. Tak mi się przynajmniej w tej chwili zdawało. Takiego ruchania nie mogłem sobie przypomnieć w całej mojej historii dorosłego faceta. 
W tej szaleńczej jeździe na, rozgrzanej do czerwoności, pizdeczce, zatraciłem się całkowicie. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Chwyciłem ją za przedramiona i, zmuszając, by wygięła plecy w pałąk, trzymałem jak lejce, uderzając swobodnie i jeszcze bardziej zdecydowanie. 
-Ach, aaaaahhhh, - dyszała głośno, nie mogąc doczekać się finałowej sceny. 
Więc byliśmy tu, a ja ją grzmociłem jak starą kurwę. Rąbałem jej cipeczkę, nie zważając na skutki, choć dziewczyna miała dopiero piętnaście lat. 
Stała przede mną w tej wannie nieco pochylona do przodu na lekko ugiętych, dość szeroko rozstawionych, nogach,  z niesamowicie seksownie wypiętym w moją stronę tyłkiem. Jej ramiona wysunięte były do tyłu i obejmowały mój tors z dwóch stron. Swoje ręce wcisnąłem  pod jej pachy i ścisnąłem je mocno. W ten sposób unieruchomiłem ją, uniemożliwiając jakiekolwiek, bardziej zdecydowane ruchy. 
Oczywiście, jej słodkie pośladki z całych sił wciskały się w moje krocze tylko po to, aby mój twardy kutas mógł wdzierać się w jej spragnione wnętrze i bez przeszkód penetrować. Zdawało mi się, że docieram do samego końca jej gorącej, głębokiej jaskini. Drżałem na całym ciele, starając się jak najszybciej skonsumować ten akt miłości. Tak niewiele już teraz brakowało. 
Ona tylko nerwowo się uśmiechała i, co jakiś czas, popiskiwała cicho, zdając sobie sprawę z tego, że ta ostateczna chwila może w każdym momencie nastąpić. 
Nim się zorientowała, moja prawa ręka powędrowała na jej cycki. W ten sposób moje biodra przesunęły się jeszcze bardziej do przodu, rozpychając się w jej ciasnej cipeczce tak, jakby chciały rozerwać ją na kawałki tym twardym młotem pneumatycznym, który znajdował się pośrodku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...