sobota, 24 października 2020

Projekt: "Przyszłość".

233. Na kolanach.

Znajdowaliśmy się na kolanach. Mój fiut siedział głęboko w jej cipeczce, tak głęboko, że od tej słodkości kręciło się w głowie. Wykonywałem szybkie, gwałtowne posunięcia, zmierzając wprost do zakończenia tej niesamowitej zabawy. 


Na koniec klęczała na tym fotelu. Klęczała tyłem do mnie, wypinając w moją stronę swój zgrabny i ponętny tyłeczek, pokazując mi swoją pizdeczkę. W tej pozycji wydawała się ona szczególnie apetyczna. Patrzenie na nią sprawiało niemal ból, ból rozkoszy. Moje ciało mówiło mi, co mam robić. Mój kutas dyktował każdy następny ruch. 
Miałem wejść, miałem tam wejść, wejść głęboko, wykonać kilka ruchów i skończyć, skończyć tam w środku. Nie ważne, co powie, nie ważne, jak zareaguje. To miał być finał. Tak chciałem. 
Odwróciła tylko lekko głowę, jakby chciała sprawdzić, jak się zachowam, albo, może zachęcić do działania. Chwyciłem ją za przedramiona, wygiąłem do tyłu i unieruchomiłem. W ten sposób, czując, że jest dobrze skrępowana, ruchałem ją, posuwałem i powoli doprowadzałem do orgazmu. W ten sposób było dobrze, było cudownie. Wnikanie w jej ciasną cipeczkę było najwyższą rozkoszą. Czułem ucisk na całej długości mojego penisa, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Wchodziłem powoli do końca i wysuwałem się bez pośpiechu. I raz, i dwa, i raz, i dwa… i jeszcze, i jeszcze… 
-O tak, tak, super! Jeszcze trochę. Och, och, tak, taaaak… 
Tak się stało, że, w tym ostatnim momencie, wtedy, kiedy miało już do tego dojść, odwróciła się szczególnie mocno, spojrzała szczególnie intensywnie w moje oczy, szeroko otworzyła usteczka i zaczęła wzdychać i jęczeć. Patrzyła, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa, ani jednego konkretnego dźwięku. Wiedziałem, że to to, że to już teraz, że w tym momencie powinienem zakończyć. 
O tak! Tak było fajnie. Tak było przepięknie. Ja chciałem tego i ona tego chciała. Na pewno trzeba było kończyć teraz, w tym momencie. 
-O tak, tak oooaaah oooooh, - dyszałem. 
Naprężyłem się, spiąłem mocno, pociemniało mi w oczach, przez chwilę nie wiedziałem, gdzie się znajduję. Chwyciłem ją za włosy, mocno zawinąłem je na swojej ręce i pociągnąłem całe jej ciało do siebie. Pociągnąłem jak konia, który poniósł, tak, jakbym chciał ją zatrzymać w miejscu. 
Tymczasem, mój ruch miał szybko wywindować moje i jej podniecenie na sam szczyt. Miałem to, co chciałem. Tak właśnie się stało. Trzymałem ją za te włosy krótko, tak, że musiała się podnieść z tego fotela. W tym samym momencie gwałtownie przyspieszyłem ruchy biodrami. Tak, bez dwóch zdań, z dwóch to był atak na jej pizdeczkę, atak na jej kobiecość, na jej orgazm. 
Znajdowaliśmy się na kolanach. Mój fiut siedział głęboko w jej cipeczce, tak głęboko, że od tej słodkości kręciło się w głowie. Wykonywałem szybkie, gwałtowne posunięcia, zmierzając wprost do zakończenia tej niesamowitej zabawy. 
Jęczała, wzdychała, krzywiła się, prężyła całe ciało, ale ja nie przerywałem. Ze wszystkich sił parłem w jednym kierunku. Nie zamierzałem przestać, nie zamierzałem się wycofać. Właśnie tak było cudownie, tak było dobrze. Właśnie tego chciałem, tego w tej chwili potrzebowałem. I raz, i dwa, i raz, i dwa… 
-Och, och, uuuuuh, aaach, taaaak, ooooo, taaaaaak, - jęczała na całe gardło, nie zważając, że ktoś może to usłyszeć. 
Z resztą, czy w tej chwili miało to jakieś znaczenie? I tak już narobiliśmy takiego hałasu, że usłyszało nas pewnie pół internatu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...