niedziela, 25 października 2020

Projekt: "Przyszłość".

234. Za drzwiami szafy.

W tym samym momencie coś mnie zaintrygowało. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co to może być. Jeszcze nie do końca zdawałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Niemniej miałem dziwne przeczucie, że za drzwiami szafy coś się poruszyło.


W końcu, zatrzymałem się. Sam nie wiem, dlaczego. Nie byłem w stanie wykonać kolejnego ruchu, kolejnego pchnięcia. Choć wydawało się to takie proste, stałem tak, stałem jak głupek i trzęsłem się na całym ciele niczym galareta. Uczucie słodkości było tak niesamowite, że odbierało mi zdolność działania. Miałem wrażenie, że przez całe moje ciało przebiega prąd o wysokim napięciu. Mój kutas siedział w jej pizdeczce gdzieś do połowy i pulsował na granicy wytrysku. Znów, czas stanął. Nie było nic poza tym, co robiliśmy, poza nami. To była sekunda, może dwie, a trwała całą wieczność. 
Po chwili, po krótkiej chwili, nie wiem, ile mogło to trwać, delikatnie, ale skutecznie, zmusiłem ją do tego, aby się pochyliła do przodu, opadła całym ciężarem ciała na tapczan i wypięła do góry swój kuperek. Między udami lśniła jej, napęczniała brzoskwinka. W samym środku siedział mój twardy, sztywny zaganiacz. Przez całe moje ciało przepływały cudowne dreszcze. 
Jeden moment, a ja wiedziałem, że to już. Sekundy stawały się wiecznością. Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzeba. Jej muszelka pulsowała intensywnie, kurcząc się, szarpiąc w słodkich konwulsjach rozkoszy. 
Co mogłem zrobić? Powiedzcie, co mogłem w tej chwili zrobić? Oczywiście, bardzo powoli się wycofałem. Trwało to całą wieczność. Milimetr po milimetrze wycofywałem się z jej słodkiej jamki i wiedziałem, że, gdzieś na końcu tego ruchu, nastąpi wystrzał. Byłem tego pewny. 
Kiedy mój kutas wyszedł, a w jej cipeczce została tylko sama głowica i to na dodatek zanurzona do połowy, poczułem to. Poczułem ten boski stan, który można określić tylko jednym słowem - orgazm, a który wyraża wszystko. Szarpnięcia całego mojego ciała były tak silne, że o mało nie straciłem równowagi. Spuszczałem się w jej wnętrze, w jej cudowny środeczek i nie mogłem sobie wyobrazić, że kiedykolwiek może być inaczej. Nie wiem, jak ja to zrobiłem, nie mam pojęcia, jak do tego doszło. 
Powoli zacząłem w nią wchodzić. Znowu do środka, głębiej i głębiej. Tym razem było to o wiele trudniejsze. Wszystkie moje mięśnie były napięte do granic wytrzymałości, kręciło mi się w głowie i miałem wrażenie, że zaraz upadnę. 
Posuwałem się do przodu, jednocześnie cały czas bez przerwy pompując w nią moje gorące nasienie. Sperma wydostawała się po bokach mojego kutasa, pozostawiając na nim biały, lepki ślad. Dziewczyna drżała, wzdychała i jęczała, a ja wchodziłem coraz głębiej i głębiej, obejmując jej słodką muszelkę w swoje posiadanie.
Klęczała na tapczanie. Jej okrągła duża dupcia wypięta była do góry. Stałem tuż za nią. Mój kutas na całą długość siedział w jej pizdeczce. Właśnie skończyłem pompować nasienie. Sperma dużymi kroplami kapała na pościel. Uczucie orgazmu powoli rozchodziło się po całym ciele. 
W tym samym momencie coś mnie zaintrygowało. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co to może być. Jeszcze nie do końca zdawałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Niemniej miałem dziwne przeczucie, że za drzwiami szafy coś się poruszyło. Nie wiem dlaczego, ale miałem niewzruszone przeświadczenie, że przecież byliśmy sami. Byłem przekonany, że wchodząc do pokoju przekręcałem zasuwę w drzwiach wejściowych. Nikt inny nie miał klucza,  więc nikogo nie powinno tam być. Zignorowałem sygnał, choć był bardzo wyraźny. Tak naprawdę, byłem zbyt podniecony, by jakoś bardziej specjalnie się tym przejmować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...