piątek, 30 października 2020

Projekt: "Przyszłość".

239. Miała na sobie swoją białą bluzkę.

Nie wiem, jak ją znalazła w tym bałaganie, ale, miała na sobie swoją białą bluzkę. Chociaż, jak się okazało, to i tak nie miało większego znaczenia. Górna część ubrania, absolutnie, niczego nie zasłaniała. Można powiedzieć, że była tylko dodatkiem do jej pięknego, młodego ciała. Co prawda, dziewczyna złożyła ją na swoje ramiona, ale jej nie zapięła.


-No dobrze tylko ona, jak pan sam stwierdził, ma dopiero czternaście lat. Czy tam, w  tej Szwecji, też jest to legalne?
Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Zdawało mi się, że trochę się wystraszył. 
-O to nie musisz się martwić, młody. Wyrobimy jej dokumenty, w których już będzie wpisany odpowiedni wiek. Tak w ogóle, to radziłbym ci za bardzo się nie interesować takimi szczegółami. Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. Rozumiesz?
-Tak, rozumiem, - powiedziałem i pokiwałem głową. 
Coraz bardziej uświadamiałem sobie, że jest to przynajmniej pół legalne, o ile nie całkowicie nielegalne. Tak czy inaczej, na poczekaniu trzeba było złożyć kilkanaście podpisów. Cała ta sytuacja była dla nas mało komfortowa. Byliśmy kompletnie nadzy, a on stał nad nami i wywierał psychiczną presję. Nie zapoznaliśmy się z tym, co było tam napisane. Nawet pobieżnie. Po prostu machinalnie podpisaliśmy to, co posunął. 
Moja koleżanka była w takim szoku, że wciąż nie bardzo wiedziała, o jaki rodzaj filmu chodzi. Nie wiedziała, albo udawała, że nie wie. Moim zdaniem, była przekonana, dano jej rolę w jakimś wyciskaczu łez, lub czymś podobnym. W każdym bądź razie coś o miłości, ale na pewno nic związanego z seksem. Wkrótce życie miało zweryfikować jej niewiedzę i poglądy na ten temat, ale to już zupełnie inna historia.  
No cóż, co ja będę się rozpisywał, ja sam, nie do końca, uświadamiałem sobie wszystkie aspekty tej sytuacji. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że to nie jest najlepszy sposób podejmowania decyzji w życiu. Czułem, a w zasadzie wiedziałem, że mogą wyniknąć z tego jeszcze większe kłopoty, niż te. Z drugiej, jednak, strony, zdawałem sobie sprawę, że nie mamy wyboru. Jeżeli chcieliśmy uniknąć najgorszego z możliwych scenariusza, musieliśmy się na to zgodzić. Miałem tylko nadzieję, że będziemy mieli możliwość porozmawiania w sposób bardziej merytoryczny w późniejszym czasie.
Kiedy na powrót schował papiery do teczki, odwrócił się w naszą stronę i wyszczerzył zęby w serdecznym uśmiechu. 
-Cieszę się, że tak łatwo udało się nam dojść do porozumienia, - powiedział, - Wygląda na to, że nie będzie większych problemów w dalszej części naszej współpracy. Jeżeli będziecie robić to, co każę, obiecuję wam szybką i kolorową karierę w tym biznesie. 
”Niezły bigos, - pomyślałem”, - „ciekawe, jaką karierę nam wywróży, jak wszystko się rypnie? Czy tak samo będzie to owocna współpraca?” 
No cóż, w tej chwili to nie miało większego znaczenia. Według moich obserwacji zanosiło się na kolejne kłopoty, a przynajmniej na dalszą, owocną i kolorową część dnia, czy też, jak kto woli, wieczoru. 
Jak się okazało, Marzena wcale nie była ani taka nieśmiała, ani wstydliwa, na jaką wyglądała na początku tej historii. Albo jej nie znałem, albo tak szybko się zmieniła, albo było coś jeszcze, coś, o czym nie wiedziałem. Widocznie aż tak dobrze jej nie znałem. Przynajmniej nie na tyle, aby trafnie przewidzieć jej kolejne posunięcia. Przyznam się szczerze, że w pewnych momentach, tak mi się przynajmniej zdawało, bardzo niewiele rozumiałem z tego, co dzieje się w tej rzeczywistości. 
Nie powiem, w tej chwili miała już na sobie jakąś część garderoby. Nie wiem, jak ją znalazła w tym bałaganie, ale, miała na sobie swoją białą bluzkę. Chociaż, jak się okazało, to i tak nie miało większego znaczenia. Górna część ubrania, absolutnie, niczego nie zasłaniała. Można powiedzieć, że była tylko dodatkiem do jej pięknego, młodego ciała. Co prawda, dziewczyna złożyła ją na swoje ramiona, ale jej nie zapięła. Nie zdążyła, czy nie chciała? Nie wiem. To byłoby tyle, co można powiedzieć o tym, jak była ubrana. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...