wtorek, 27 października 2020

Projekt: "Przyszłość".

236. Ile grozi za seks z nieletnią?

Na niedokończonej alejce, w cieniu drzew stał radiowóz milicyjny. Tuż przy jego drzwiach mundurowy palił właśnie papierosa. Widać było, że na kogoś czeka. Na mnie? Pewnie, że na mnie. -Powiedz mi, ile grozi za seks z nieletnią? - zapytał.


-He… yyy… - stęknąłem.
Tylko tyle zdołałem z siebie wydusić. Na nic więcej nie było mnie stać. Facet był najnormalniej w świecie bardzo zadowolony z takiego stanu rzeczy.  
-No, no… niesamowity pokaz. Jestem pod wrażeniem. Nie żartuję. Lepszego porno nie widziałem nawet na taśmach wideo. Hm… uwierzcie mi, sporo ich widziałem… 
“Kurwa mać, ale wpadka! Teraz możemy się tylko obsrać!” - myślałem. 
Marzena w popłochu chwyciła ubrania i zaczęła niezgrabnie je na siebie zakładać. Tymczasem on, uniósł dłoń w geście, że ma przestać. Po chwili odezwał się: 
-E-e-e… zostaw to… 
Kompletnie nie wiedziała, jak się zachować. Była jak zaszczuty pies. Wstrzymując czynność, odezwała się płaczliwym głosem.
-Panie kierowniku, ale… 
Staliśmy tak w bezruchu. Dziwne to było. Dziwne, przerażające i, chyba, nieco śmieszne. Tak mi się przynajmniej zdawało. Z mojego kutasa wciąż kapała sperma. Sporo jej było. Z jej pizdeczki, także. Przecież, dopiero co skończyliśmy porządne ruchanko. Wytrysk był obfity, a my bardzo podnieceni. Przynajmniej do tej pory. Poza tym, byliśmy nadzy, podnieceni i totalnie wystraszeni. Już wyobrażałem sobie, co dalej będzie się działo. Jak, w atmosferze wielkiej afery i plotek, obydwoje opuszczamy mury internatu. Najgorsze było to, że taka sytuacja dla nas obydwojgu oznaczałaby koniec nauki w tej szkole. Nie mieliśmy gdzie mieszkać, a na stancję nie było nas stać. 
“Koniec kropka, spierdolony kawał życia!” - myślałem.  
Podniósł się ze swojego miejsca, podszedł do wyłącznika i zapalił światło. Zachowywał się całkiem spokojnie. Gdyby nie specyfika całej sytuacji, można by pomyśleć, że nic się nie stało. Następnie znowu usiadł na krześle i powiedział:
-No, kontynuujcie, bardzo proszę… 
Czułem jak moje serce łomocze coraz bardziej. 
“Czy on, rzeczywiście, każe nam się bzykać na swoich oczach?! To jakiś koszmar!” - nie mogłem poradzić sobie z własnymi emocjami. 
Uśmiechał się. Jego głos był, wręcz, bardzo łagodny i uprzejmy. Tak jakby częstował nas ciasteczkami. Poczułem się złapany w pułapkę. Miałem wrażenie, że prowadzi mnie na rozstrzelanie. Spanikowałem. Nie wiem, co się ze mną stało. Jednym, szybkim susem znalazłem się przy drzwiach, prowadzących bezpośrednio na dwór. Szczerze? Chciałem uciec. Powstrzymał mnie łagodnymi słowami:
-Daj spokój. Nie masz szans.
Miałem zamiar zignorować jego głos i, mimo wszystko, wyskoczyć. Chciałem zostawić moją partnerkę - samą, razem z nim. To było totalnie nieprzemyślane. Nie chodzi już o nią. Przede wszystkim, byłem bez ubrania, ale to był dopiero początek koszmaru. Reszta miała zacząć się za chwilę. 
-Spójrz przed siebie. Widzisz? - odezwał się jeszcze raz. 
Na niedokończonej alejce, w cieniu drzew stał radiowóz milicyjny. Tuż przy jego drzwiach mundurowy palił właśnie papierosa. Widać było, że na kogoś czeka. Na mnie? Pewnie, że na mnie. 
-Powiedz mi, ile grozi za seks z nieletnią? - zapytał.
Gestem dłoni wskazał, że mam wrócić na swoje miejsce i słuchać, co będzie mówił. To było coś strasznego. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. 
“Więc sielanka się skończyła. Co teraz?” - pomyślałem.  
-He… ale… ona ma piętnaście lat… - zdołałem wydusić z siebie, wierząc, że to coś pomoże. 
Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. 
-Cwany jesteś. Myślisz, że załapiesz się w granicy dopuszczalnej prawem? Marzena, ile masz lat? 
-Czternaście, - odpowiedziała spuszczając głowę.
-Eee… co?! Przecież mówiłaś… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...