niedziela, 31 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 332. Łagodnym ruchem ściągnęła napletek.


Delikatnie, powoli, łagodnym ruchem ściągnęła napletek z mojej buławy. Teraz mój fiut majaczył przed nią w pełnej okazałości i ona doskonale wiedziała, że należy do niej. Po tym wstępie ucałowała miejsce, gdzie gruba żyła oplatająca wielki kapelusz znikała w samym środku. 


Chyba doszła do wniosku, że nadszedł czas, aby zrobić coś bardziej zdecydowanego. Widać było, że czuje się coraz gorsza i coraz bardziej zepsuta, ale jednocześnie wiedziała, że to, co się działo było takie słodkie i nie chciała tego przerwać. Włożyła dłonie między moje uda, delikatnie, ale stanowczo je rozsunęła. 

Zdecydowałem, że trochę jej w tym pomogę. Choć tak naprawdę do końca nie wiedziałem, co chce zrobić, poddałem się jej woli i stanąłem w szerszym rozkroku. Teraz moje wielkie jaja zawisły między nogami i swobodnie kołysały się na boki. Sprawiło mi to niesłychaną przyjemność. 

Kiedy zorientowała się, że stoję już w odpowiedniej pozycji, prawą dłonią chwyciła trzon mojego kutasa i przycisnęła do mojego brzucha. Jednocześnie zbliżyła swoją twarz do jąder. Przysunęła się bardzo blisko. Musiała czuć intensywny zapach mężczyzny. Widziałem, że podnieciło ją to jeszcze bardziej. Miałem wrażenie, że trudno jest się jej powstrzymać, aby nie rzucić się na mnie i nie wycisnąć ze mnie wszystkiego, co tylko byłaby w stanie. Jednak nic takiego się nie stało. 

Patrzyłem na nią z góry. Wiedziałem, że za chwilę jej słodkie usta wylądują na moim worku. Uwielbiałem być całowany po jajkach i nie pamiętałem, jak dawno temu miałem to robione. Czułem się wspaniale. 

Złożyła delikatny buziaczek właśnie tam, gdzie było trzeba. Westchnąłem głęboko. 

Uniosła oczy i spojrzała mi w twarz. Uśmiechnęła się do mnie, następnie pocałowała jeszcze raz. Teraz gdzie indziej.

Drżałem, prężyłem się i wyginałem. Miałem wrażenie, że po moich jajach chodzi mucha. Miałem ochotę spuścić się na nią już teraz. 

Jej także zaczynało się to podobać. Rozpoczęła serię słodkich muśnięć swoimi ustami a ja myślałem, że polecę do nieba. 

Po chwili zacząłem wpadać w lekką panikę. Zdawałem sobie sprawę, że taka zabawa nie może trwać zbyt długo i że zawsze kończy się w ten sam sposób, czyli niesamowitym orgazmem i potężnym wytryskiem. Nie miałem pojęcia jak może być z innymi facetami, ale doskonale zadawałem sobie sprawę jak reaguje moje własne ciało. 

Kiedy uświadomiła sobie, że jestem już dostatecznie rozgrzany, postanowiła posunąć się jeszcze dalej. Delikatnie, powoli, łagodnym ruchem ściągnęła napletek z mojej buławy. Teraz mój fiut majaczył przed nią w pełnej okazałości i ona doskonale wiedziała, że należy do niej. Po tym wstępie ucałowała miejsce, gdzie gruba żyła oplatająca wielki kapelusz znikała w samym środku. 

Nie wytrzymałem i wyrzuciłem z siebie jak dziki ogier:

-Iiiiiiiaaaaaahhhhh!!!

Moim ciałem zaczęły szarpać słodkie, przyjemne skurcze. Wiedziałem, że tylko sekundy dzieliły mnie od wytrysku. 

Nie poprzestała na tym. Pocałowała jeszcze raz i jeszcze… Odurzający zapach mojego fiuta wpływał na nią upajająco. 

Trzęsłem się jak w febrze, nie mogąc powstrzymać szybko napływającego uczucia, które pozbawiało mnie kontroli nad sobą. Wiedziałem, że już za moment nastąpi wystrzał. 

W tej samej chwili postanowiła zmienić taktykę. Zdawała sobie sprawę, że nie może dopuścić, aby zabawa skończyła się na tym etapie. Przestała całować mojego penisa i uniosła się wyżej na kolanach. Teraz jej twarz znalazła się na wysokości mojego brzucha. Od nasady kutasa po sam pępek biegła linia dość gęstego kędzierzawego zarostu. Kobieta patrzyła na nią z zainteresowaniem i podnieceniem. 

Zdając sobie sprawę z faktu, że przestała, odetchnąłem z ulgą. Choć nadal byłem niesamowicie podniecony, to jednak wiedziałem, że sam wytrysk przesunął się w czasie i mógł nastąpić za kilka lub nawet za kilkanaście minut. Ucieszyłem się, bo wiedziałem, że mogę w tej zabawie uczestniczyć dalej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...