poniedziałek, 22 marca 2021

Nieletnia.

3. Okrakiem na moim udzie.


Po chwili rozebrała się do naga i przeszła z drugiej strony. Później usiadła okrakiem na moim udzie. Obydwiema dłońmi poruszała do góry i do dołu. Włożyłem ręce pod głowę i patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany.


Nie zareagowała. Jedną dłoń trzymała przy moich jajach, ciągnąc skórę do dołu, a drugą zacisnęła pod żołędzią, próbując tę samą skórę zabrać do góry. Rozłożyłem uda, bo rzeczywiście miałem wrażenie, że za chwilę się spuszczę. 

-Wiesz co, - odezwała się, - masz ładnego fiuta. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Szkoda, że nie miałam okazji dorwać cię gdzieś wcześniej. 

-No, no nie pozwalaj sobie, - powiedziałem, próbując zachować resztki przyzwoitości. 

Ona także była bardzo podniecona. Rozsunęła uda. Pod jej krótką spódniczką pokazały się niebieskie majtki. 

-No dobra za chwilę będziesz gotowy, - powiedziała, przechylając głowę i patrząc w dziurkę na wierzchołku mojej lancy, - Teraz już ci nie odpuszczę. Za chwilę będziesz śpiewał jak skowronek.

Dłoń, którą trzymała pod spodem zluzowała, a tą na górze zacisnęła jeszcze bardziej, jednocześnie rozpoczęła szybkie, posuwiste ruchy. 

-No pięknie, pięknie, - dyszałem.

Ledwie trzymałem swoje podniecenie w ryzach a ona się  śmiała. Nie wiedziałem, jak się zachować. Pozwolić sobie na swobodne, indywidualne przeżywanie tego aktu, czy jak najdłużej, grać na zwłokę dając jej jak najwięcej satysfakcji. W końcu jednak się poddałem, zamknąłem oczy i zacząłem dyszeć, starając się jak najszybciej osiągnąć swój orgazm. Bez dwóch zdań niesamowitym doznaniem była sama świadomość, że jakaś laska wali mi konia. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że miała dopiero szesnaście lat, to wszystko trzeba było pomnożyć przez dziesięć. A samo to, że obiecałem się nią zaopiekować było szczytem wszystkiego. 

-No widzisz, zaraz strzelisz na moje łapki, - powiedziała radośnie, - Podoba ci się to? Podoba ci się jak walę ci konia, co? Ty stary zbereźniku. Podoba ci się jak trzepię tą twoją, wielką lagę.

Obydwie dłonie zacisnęła mniej więcej pośrodku mojego twardego i grubego drąga. Patrzyłem i nie mogłem uwierzyć. Były drobniutkie i chude, mieściły się tam bez problemu i jeszcze pozostawał luz. Zaciskała je i luzowała, robiła to raz szybciej, raz wolniej, co chwilę wykonywała kilka posuwistych ruchów. Było zajebiście. Rozpływałem się w jej dotknięciach. 

W pewnej chwili zrobiła coś, co przyprawiło mnie o słodkie dreszcze na całym ciele. Obydwie łapki powędrowały na sam dół i, zaciskając się, ciągnęły napletek tak, jakby zamierzały go urwać. Mój kutas zrobił się sino-fioletowy i gruby tak bardzo, że nigdy wcześniej takiego go nie widziałem. Było bosko, wręcz nieziemsko i jeszcze na dodatek to wrażenie, że jestem w jakiś sposób wykorzystywany, a wręcz gwałcony przez napaloną nastolatkę. To prawda, że była brzydka, piegowata, ale robiła to wyśmienicie.

-No panie, jak teraz pan pierdolniesz, to sperma zostanie na suficie, - powiedziała z pełną satysfakcją.

Zawsze mówiła to, co myśli i nigdy nie owijała w bawełnę. Jej słowa działały na mnie jak płachta na byka. 

-Osz ty, w mordę, Zośka, myślisz, że ujdzie ci to na sucho, ty stara, zepsuta dziwko! - warknąłem na nią.

Wcale się tym nie przejęła. 

-Spokojnie, nie jednemu trzepałam lachę i jeszcze żaden się nie poskarżył, - rzuciła profesjonalnym tonem.

Jej dłonie wciskały moje jaja między uda, a ja sam cały trzęsłem się jak galareta. 

Po chwili rozebrała się do naga i przeszła z drugiej strony. Później usiadła okrakiem na moim udzie. Obydwiema dłońmi poruszała do góry i do dołu. Włożyłem ręce pod głowę i patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Była rzeczywiście bardzo szczupła, miała cienkie, jak patyki, przedramiona, malutkie piersi, ale za to bardzo ładny, płaski brzuch. W jakimś sensie czułem, że nie będę miał skrupułów, żeby ją wyruchać. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...