niedziela, 28 marca 2021

Planeta rozkoszy.

5. W końcu się spuścił.


Usiadł po turecku i odchylił się do tyłu. Ona wciąż zabawiała się jego kutasem. Co jakiś czas przyglądała się uważnie, jakby miało coś nastąpić. On tylko nieco głośniej pojękiwał. Wreszcie zaczął poruszać biodrami do przodu i do tyłu. Chwyciła go za pośladki i w końcu się spuścił.


Ponownie, zabrała się do pracy. Powoli, ale płynnie pochłaniała i wypuszczała. Na sekundę pozwoliła mu nawet zawisnąć tuż nad ustami.  Patrzyłem i byłem coraz bardziej przekonany, że to jakieś duchy, czy jakieś zjawy. Myślałem, że to jakiś efekt uboczny przebywania na tej cholernej planecie. Nie miałem pojęcia, czy może coś zjadłem, czegoś się nawdychałem. Cholera wie, może już nie żyłem, może właśnie umierałem. Nie miałem pojęcia, co się dzieje, bo było mi dobrze, zbyt dobrze, by cokolwiek z tym zrobić, zaprzeczyć, odejść.

Usiadł na jakiejś starej szafce i szeroko rozłożył nogi. Usadowiła się między nimi. Odruchowo przykląkłem. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Przechyliłem głowę i przyglądałem się uważnie. Jej ruchy stały się szybsze, bardziej intensywne, mocne. Zachowywała się niczym pijawka, pasożyt uzależniony od jego męskości. Wciągała ją do końca i wypuszczała, po czym lizała z obydwu stron. Znowu zdawało mi się, że słyszę jakby szept, gdzieś z tyłu, gdzieś z góry: 

-Anioł, anioł, anioł…

Próbowałem ustalić skąd pochodzi, ale było to ponad moje siły. Przywarła do niego tak, że jego członek całkowicie schował się w jej gardle. Położył dłonie na jej głowie. Nie ruszała się. Dopiero po chwili usłyszałem jego cichy jęk. 

Jeśli to nie była iluzja, jeśli to byli normalni ludzie, w takim razie kim byli i co robili na tej odległej planecie? Pochłaniała go i wypuszczała, pochłaniała i wypuszczała…

W pewnym momencie spojrzała mu w oczy, a on z czułością rozgarnął jej włosy. Rozpostarła dłoń. Patrzył w oczekiwaniu, a ona, jak kiełbaskę na tacy ułożyła na niej jego członka. Odsunęła się na chwilę i ponownie przywarła. 

Wstał i ustawił nogę na szafce. Usiadła tuż pod nim. Jego fujara sama odnalazła jej usta. Z tyłu słyszałem śpiew, jakby nawoływanie. Chociaż, może był to śmiech, taki radosny i ciepły. Pochłaniała go do samego końca wysuwając jednocześnie język. Był niesłychanie ruchliwy. Drażniła nim jego jądra. 

Zaraz później to on poruszał jej głową, a ona się bez oporu poddawała. Stała się, jakby, jego zabawką, stworzoną tylko po to, by dać mu rozkosz. 

Raz, dwa, trzy… wchodził i wychodził, wchodził i wychodził. Poruszał biodrami. Przez moje ciało przepływał bardzo przyjemny prąd. Czułem, że nie wytrzymam i za chwilę trysnę. 

Minęła minuta a ona półleżała. On uginał nogi  w kolanach. Doiła go. Wysysała z niego życie, ale dawała rozkosz. Chwycił jej głowę i zaczął poruszać we wszystkie strony. Jego ruchy były płynne, a jednocześnie bardzo rytmiczne, zdawało się, że jej ciało jest przedłużeniem jego ciała. Leżała na zakurzonym biurku. Wgramolił się na nie i zajął pozycję nad jej głową. Wpakował kutasa prosto w jej usta, pochłonęła go łapczywie. 

Teraz rozłożyła uda wystawiając w moją stronę swoją wygoloną cipę. Tego było już za wiele. Zapragnąłem w nią wejść i spenetrować razem z jej partnerem. Trudno było w to uwierzyć. Byli tak bardzo realni. Prawie czułem ich dotyk, ale kiedy się zbliżyłem na metr wiedziałem, że nie zrobię ani kroku więcej. Nie byłem w stanie. 

Nabrałem powietrza w płuca. Wessała go do samego końca i trzymała za biodro. Wzajemnie się do siebie przyciskali. Chwycił ją oburącz za głowę i zaczął poruszać nią do tyłu i do przodu. Po chwili zaplotła ramię na jego udzie. 

Wreszcie legł. Usadowiła się na nim. Zabawa trwała jak gdyby nigdy nic. Chwyciła go za jaja i obciągała fiuta. Na powierzchni jej policzków odznaczał się jej, tańczący w szalonym tempie, język. 

Po jakimś czasie ułożył dłoń na jej szyi, gładził, delikatnie pieścił. Usiadł po turecku i odchylił się do tyłu. Ona wciąż zabawiała się jego kutasem. Co jakiś czas przyglądała się uważnie, jakby miało coś nastąpić. On tylko nieco głośniej pojękiwał. Wreszcie zaczął poruszać biodrami do przodu i do tyłu. Chwyciła go za pośladki i w końcu się spuścił.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...