33. No co, wróżki nie widziałeś?!
Zbliżył się jeszcze bardziej. Istota miała twarz o wyglądzie dorastającej dziewczyny i piękne rysy. Jej oczy były jak węgielki, a delikatny uśmiech, który zdawał się kryć w sobie małą diablicę, rozkładał na łopatki.
-No co, wróżki nie widziałeś?! - powiedziała spoglądając na niego spod przymkniętych powiek.
Rozejrzał się dokoła, popatrzył na zebranych w oknie, ale nic szczególnego nie dostrzegł.
-Słyszeliście?! - zapytał.
-Co? - odpowiedziała pytaniem Julka.
-Głos!
-Jaki głos?
-To ta roślinka.
-Ty chyba zwariowałeś?!
Mężczyzna jeszcze raz wyciągnął dłoń, tym razem bardzo szybko.
-Nie dotykaj mnie, jestem bardzo delikatna! - odezwał się kwiat.
-O kurwa! - jęknął zaskoczony.
-Co mówisz? Zostaw ten kwiatek i wracaj! - ktoś zawołał po drugiej stronie.
Jego oczy rozbłysły. Wcale nie miał zamiaru rezygnować. Nie w tym momencie.
-W mordę jeża, ona się rusza!
-Co ty wygadujesz?! Wracaj, zanim coś się stanie.
-Matko, to nie roślina! - oniemiał.
Zaczęli się śmieć.
-A niby co?!
Chłopak zrobił wielkie oczy.
-To motyl, Boże jaki wielki motyl!
-Zwariowałeś? Jaki motyl?! Chodź tu.
-Mówię wam, jaki kolorowy!
-Możesz się przesunąć, bo zasłaniasz! - odezwała się wreszcie Karolina.
-No, rzeczywiście, motyl! - potwierdziła z zachwytem Julka widząc duże kolorowe skrzydła.
W tym czasie, kiedy Sławek wciąż nie mógł uwierzyć w to co widzi, Irek przykucnął, by lepiej się przyjrzeć. Reszta rodziny wyszła poza okno.
-No i co?! Co to jest? - pytali po kolei, spoglądając sobie przez ramiona.
Chłopak przyjrzał się uważnie.
-To nie motyl.
-Więc co?!
-Dziewczynka.
-Kurwa, co?!
-Mówię przecież.
-Dziecko?
-No, w mordę, nie.
-Bredzisz. Gadaj do rzeczy!
-Chodzi o to, że...
Patrzyli, z coraz większym zdziwieniem.
-Chodzi o to, że to dorosła kobieta tyle, że malutka.
Zaczęli się tłoczyć, każdy chciał sam sprawdzić.
-Calineczka, - dało się słyszeć, czyjś kompletnie zaskoczony głos.
W tym samym momencie malutka istota wyszła spod krzewu. Jednym skokiem dostała się na kamień i rozłożyła swoje barwne skrzydła. Potrząsnęła głową rozsypując swoje długie, ciemne włosy. Po chwili uśmiechnęła się zalotnie.
-Czeeeeeść! - odezwała się. - Mało mnie nie zgniotłeś, człowieku!
Chłopakowi dech zaparło. Dopiero teraz spostrzegł, że spod ciemnych pukli wystają spiczaste uszka. Patrzył z otwartymi ustami i czuł, że penis w jego spodniach zaczyna się unosić. Kiedy sobie to uświadomił, zawstydził się. Wiedział, że nie może, przecież ona była malutka jak laleczka. Zbliżył się jeszcze bardziej. Istota miała twarz o wyglądzie dorastającej dziewczyny i piękne rysy. Jej oczy były jak węgielki, a delikatny uśmiech, który zdawał się kryć w sobie małą diablicę, rozkładał na łopatki.
-No co, wróżki nie widziałeś?! - powiedziała spoglądając na niego spod przymkniętych powiek.
-Eeeeeeeee… - nie mógł wydusić z siebie ani słowa.
-Ach, nie przejmuj się, jestem zwykłą, zupełnie przeciętną wróżką.
-No... ale jak to... przecież wy istniejecie tylko w bajkach?!
-W bajkach?! Hahaha... dobry żart.
Przeciągnęła dłonią po swoim jędrnym brzuchu i zatrzymała się na piersiach. Ireneusz był już bardzo podniecony.
"Gdyś ty była moich rozmiarów, to twoje cycki miałyby rozmiar, co najmniej, czwórki. Och, mała... gdybym mógł ich tak dotknąć..." - myślał czując, że robi mu się gorąco.
Przykląkł, zbliżając do niej swoją twarz. Spojrzała na tłoczącą się grupę i spuściła wzrok.
-Wiem, wiem... wszyscy ludzie myślą o tym samym. Ty też o tym myślisz, ale ty mi się podobasz.
Patrzył na nią coraz bardziej zachłannie. Przeciągnęła się i pogładziła po nagim biuście.
-Wiem przecież, że o tym myślisz, człowieczku.
Jeszcze raz wyprężyła swoje małe ciało, tym razem unosząc ręce do góry i wypinając malutkie piersiątka. Ich brodawki pociemniały, tworząc brązowe kółeczka.
W tym samym momencie, jak huragan, wbiegł do pokoju Ignacy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz