sobota, 25 grudnia 2021

Zakazane sny.

42. Proszę zdjąć spodnie.


Weszli do łazienki. Bez wahania przekręciła pokrętło zasuwy.

-Proszę zdjąć spodnie, - nakazała.

Spojrzał na nią nieco zaskoczony.

-Ron, no co tak patrzysz?! Ściągaj spodnie, - powiedziała strofującym tonem.

-Yyyy, ale...


„Skubany, pewnie posuwa inną laskę... albo czeka na mnie”, pomyślała, nie mogąc powstrzymać, wciąż narastającego, podniecenia.

Jeszcze raz zamknęła oczy, a on patrzył prosto na nią. Miał rozchylone uda i bezceremonialnie walił sobie konia.

-Czekasz na mnie, co, - powiedziała, dygocząc z wrażenia.

-Taaaak... obciągnij mi, - stęknął.

Oczywiście chciała zaprotestować, powiedzieć, jak bardzo nie chce, ale nie mogła przecież się oszukiwać. Chciała przecież, chciała jak nigdy dotąd.

-Jak sobie życzysz. Z przyjemnością to robię, - westchnęła, czując, że coś w niej pęka. Nie była w stanie się powstrzymać. Coś ciągnęło ją w jego kierunku.

Chciała poczuć jego penisa w swoich delikatnych ustach. Im mocniej, tym lepiej. Chciała poczuć, jak masakruje jej migdałki. Uklękła między jego kolanami i wzięła do buzi mokrego od spermy kutasa. Pachniał, był gorący i jeszcze dygotał. Zaczęła z zapamiętaniem ciągnąć.

-Och, ooooch ty mój ogierze, nawet nie masz pojęcia, jak mnie podniecasz. Przeleć mnie jeszcze raz, - jęknęła.

Dłońmi chwyciła jego drąga u samej podstawy i mocno naciągnęła skórę. Jej głowa zaczęła poruszać się do góry i do dołu, do góry i do dołu. Latynos zaczął drżeć, jak w febrze. W pewnym momencie, bez ostrzeżenia trysnął prosto w jej gardło. Nawet przez myśl jej nie przyszło, że mogłaby to wypluć. Łykała raz za razem, o mało się nie zakrztusiła.

Nie potrafiła ocenić co się z nią dzieje, ale czuła się jak mała dziewczynka w sklepie z cukierkami. Kiedy znów otworzyła oczy, w gardle miała jeszcze smak nasienia.

W tym momencie rozpoczęła się decydująca część zebrania. Ktoś trącił Himerosa w ramię, lecz ten nie zareagował. Siedział z zamkniętymi oczami i miną zadowolonego idioty. Na sali powstało niewielkie zamieszanie.

-Panie prezesie, zapraszamy, - siedzący obok próbował go dyskretnie obudzić.

Zdawał się spać jak zabity.

Tym razem Anna wiedziała, co ma zrobić. Usiadła wygodnie, zamknęła powieki i pospiesznie wprowadziła się w stan lekkiej drzemki. Po drugiej stronie od razu go zobaczyła. Właśnie dochodził. Rudowłosa dziewczyna podskakiwała na jego kolanach niczym piłka plażowa.

-Dyrektorze, niech pan się obudzi!!! Wszyscy czekają na pański referat! – wykrzyknęła w jego stronę.

Facet jęknął przeciągle, mocno chwycił małolatę za biodra i przycisnął do swojego ciała. Naprężył się i, po sekundzie, znieruchomiał.

Był już na jawie. W chwilę po nim Anna otworzyła oczy. Zmieszany podniósł się ze swojego miejsca.

-Bardzo państwa przepraszam, na chwilę wypadłem z rytmu, za moment wracam, - powiedział i błyskawicznie skierował w stronę drzwi.

Anna wybiegła za nim.

-Co pan robi, do jasnej cholery?! - warknęła, - Chce pan wszystko zawalić?!

Teraz dopiero zobaczyła, że jego spodnie są mokre.

-Daj mi spokój kobieto! - odpowiedział zdenerwowany. 

Spojrzała na niego zdziwiona.

-Co się stało?

-Jak to co?! Nie założyłem prezerwatywy!

Skrzywiła się w sarkastycznym uśmiechu.

-Zdarza się, ale to tylko sen, nie sądzi pan, że będą jakieś skutki uboczne?!

-O czym ty mówisz?! Zobacz. Co ja teraz zrobię z tą cholerną plamą?

Anna pochyliła się i spojrzała między jego nogi.

-Och, spokojnie. To nie wygląda tak tragicznie, - uspokoiła go.

-Tak tylko mówisz, - był wyraźnie skonsternowany.

Pociągnęła go za ramię.

-Pozwoli pan, że pójdę z panem. Postaram się temu coś na to zaradzić, - szepnęła mu do ucha.

Weszli do łazienki. Bez wahania przekręciła pokrętło zasuwy.

-Proszę zdjąć spodnie, - nakazała.

Spojrzał na nią nieco zaskoczony.

-Ron, no co tak patrzysz?! Ściągaj spodnie, - powiedziała strofującym tonem.

-Yyyy ale...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...