czwartek, 30 grudnia 2021

Zakazane sny.

47.  Jesteś jedną z nas.


Nie wiedziała, co się dzieje, ale cofnęła się odruchowo gdy gorący metal zbliżył się do jej ciała. Dwóch ludzi przytrzymało ją za ramiona.

-Na znak, że jesteś jedną z nas, zostaniesz oznaczona tym symbolem.


Kolejna zmiana nastąpiła tak szybko, że nie zdążyła nawet tego zarejestrować. Znajdowali się w jakimś biurze, przed nimi stał chłopak o blond czuprynie, ubrany w drogi, dobrze skrojony garnitur.

-Przedstawiciel handlowy, - domyśliła się.

Mężczyzna przez chwilę rozmawiał z jakąś młodą dziewczyną. Kiedy skończyli, odwróciła się i zaczęła oddalać korytarzem. Idąc, zalotnie kołysała biodrami, a on pożądaniem przyglądał się jej pośladkom. W pewnym momencie raptownie odwróciła się, by jeszcze coś powiedzieć. Wykonał niezdarny gest, udając, że jest zajęty szperaniem w swojej papierowej teczce.

Anna czekała na atrakcyjny ciąg dalszy i nagle wszystko zawirowało, a obraz zmienił się całkowicie.

Teraz znajdowali się w osiedlowym sklepie spożywczym. Mężczyzna w średnim wieku, z łysiną na czubku głowy i dużych okularach kupował chleb i pomidory. Kilka metrów za nim stała kobieta z dzieckiem na ręku. Kiedy tylko zorientował się, że kobieta z tyłu na niego nie patrzy, a ekspedientka nachyla się, by wybrać ze skrzynki warzywa, ukradkiem, ale łapczywie zerkał w jej dekolt.

Anna patrzyła ze zdziwieniem. Sprzedawczyni dobrze wiedziała, że jest podglądana, udawała tylko, że nie widzi tych pożądliwych spojrzeń. Chciała, by na nią patrzył. Chwilami nawet ustawiała się w ten sposób, by bez przeszkód, mógł obserwować jej słodkie krągłości. Jej wielkie cycki swobodnie hasały pod luźną bluzką.

I znów, nim Anna zdążyła przyzwyczaić się do tej sytuacji, już znajdowali się w innym miejscu.

Byli teraz w miejskim parku. Na ławce siedziała grupa nastolatek i głośno o czymś dyskutowała. W pewnym momencie zaczęła rozumieć sens wypowiadanych słów. Dziewczyny rozmawiały o pośladkach przechodzących nieopodal chłopaków.

Nagle usłyszała za sobą przyciszony głos Andrzeja:

-Popatrz na nich, zobacz ile w nich zakłamania i hipokryzji...

-Ja też tak się zachowywałam, - powiedziała zamyślona.

Wpatrywała się w przestrzeń przed sobą i w tej samej chwili, jak na zawołanie, zmaterializował się wokół nich jakiś pokój. Wiedziała, że to był internat. Jakiś chłopak z długimi włosami siedział obok ładnej dziewczyny. Choć w tej nie mogła dosłyszeć jego, dokładnie wiedziała, o czym mówi. Przeżywała tę chwilę całą sobą. Niespodziewanie dziewczyna chwyciła poduszkę i zaczęła okładać chłopaka po głowie. Uszczęśliwiony i pełen euforii rzucił się na nią. Przez chwilę szamotali się jak szaleni, po czym pozwoliła mu wygrać. Leżąc na niej, złożył na jej ustach delikatny pocałunek, po czym wsunął swoją dłoń pod jej bluzkę. Z czułością objęła jego głowę, chcąc oddać się pieszczotom, ale po chwili zaprotestowała:

-Nie, nie rób tego.

W oczach Anny ponownie pojawiły się łzy.

-To ja, - powiedziała.

-Wiem, - odrzekł Andrzej.

-Wciąż go kocham.

-To dlaczego go odtrąciłaś?

-Nie wiem.

Nim skończyła wypowiadać te słowa, ponownie znaleźli się w tej wielkiej hali. Platforma, na której stali powoli opadła na podłogę. Zgromadzeni widzowie powitali ich gromkimi brawami.

Andrzej odezwał się uroczyście:

-Anno, do tej pory byłaś tylko zwierzyną, teraz będziesz myśliwym.

W chwili, kiedy zeszli na podłogę otoczyła ich grupa nieznanych ludzi.

-Ja myśliwym? - powiedziała mimowolnie. 

-Jesteś wyborowym drapieżnikiem. Seks. To właśnie nim teraz żyjesz i dla niego polujesz, -Anno...

-Tak Andrzeju?!

Jeden z mężczyzn trzymał rozgrzany do białości i zakończony jakimś dziwnym symbolem pręt.

-Anno, od tej pory twoją krainą jest kraina seksu.

Nie wiedziała, co się dzieje, ale cofnęła się odruchowo gdy gorący metal zbliżył się do jej ciała. Dwóch ludzi przytrzymało ją za ramiona.

-Na znak, że jesteś jedną z nas, zostaniesz oznaczona tym symbolem.

Nagle poczuła ostry ból w okolicach pachwiny, a w powietrzu uniósł się nieprzyjemny zapach przypalanej skóry.

Wydarła się na całe gardło.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...