poniedziałek, 27 grudnia 2021

Zakazane sny.

44. Tańczyła samotnie.


Nagle niespodziewanie wszyscy goście rozpłynęli się we mgle. Na parkiecie, w blasku reflektorów pozostała tylko piękna dziewczyna. Tańczyła samotnie w czerwonej, obcisłej sukience. Była młodziutka, pełna seksu i namiętności. Kołysała się na boki z wyciągniętymi ramionami, zupełnie, jakby ktoś przy niej był.


Obserwator miał trochę smutne, trochę rozmarzone oczy. Ze spojrzenia można było wywnioskować, iż dokładnie zdaje sobie sprawę, że ta piękność nigdy nie będzie do niego należała. Nie przypuszczał jednak, że sam może być przez kogoś obserwowany.

Tymczasem Anna zachowywała się niczym wprawny łowca. Usiadła nieco z tyłu, w takim miejscu, aby nie mógł jej spostrzec. Kiedy była pewna, że jest tym właściwym, że spełnia wszystkie jej kryteria podeszła, pochyliła się i szepnęła do mu ucha:

-Chcesz tą małą?

Chłopak spojrzał na nią kompletnie zaskoczony.

-Ale... - bąknął.

-Jest śliczna, prawda? Sama chętnie poszłabym z nią do łóżka, - powiedziała cicho, dyskretnie zerkając w stronę dziewczyny.

-Tak, - pokiwał głową.

Uśmiechnęła się do niego i pomyślała, że jest bardzo słodki i naiwny.

-Okej, będziesz ją miał, - powiedziała tak cicho, że aby usłyszał, musiała wargami dotykać jego ucha.

Jego oczy natychmiast rozjaśniły się promiennym blaskiem.

-Ale przecież ona jest zaręczona… - zaczął.

Anna położyła dłoń na jego ramieniu.

-Spokojnie, to nie jest żaden problemem... hm... ale wiesz... i ja muszę z tego coś mieć.

Spojrzał na nią z błaganiem w oczach. Widać było, że nie będzie się zastanawiał. 

-Zrobię wszystko, czego tylko sobie zażyczysz, - powiedział zdesperowany.

Właśnie o taką postawę jej chodziło.

-Jesteś gotów? - odezwała się z naciskiem. 

-Tak.

-W takim razie zapraszam, - powiedziała.

Wzięła go za rękę i spokojnym krokiem wyprowadziła z sali. Był przekonany, że jakimś boskim zrządzeniem losu młoda dziewczyna będzie jego zdobyczą, natomiast zupełnie nie zdawał sobie sprawy z faktu, że sam był króliczkiem, którego chwyciła Anna.

Kilkanaście metrów szli wąskim ciemnym korytarzem i znaleźli się w jednym z pokoi przygotowanych specjalnie dla gości. Była dokładnie przygotowana. Przeszła na środek pomieszczenia i podała mu niewielki puchar z dość dziwnie wyglądającym napojem.

-Wypij to, - powiedziała, wpatrując się w niego uważnie.

Spojrzał na nią podejrzliwie.

-Co? Nie rozumiem.

-Wypij, - powtórzyła.

-Po co? Co chcesz zrobić? – pytał trochę wystraszony.

-Zaufaj mi, nic ci nie będzie.

Popatrzył na nią, jak na ostatnią deskę ratunku, a później przechylił czarę i bez wahania opróżnił do dna. Anna od razu chwyciła go za ramiona.

-A teraz połóż się, zapomnij o wszystkim, co do tej pory widziałeś i baw się dobrze, - powiedziała niczym zawodowy przewodnik wycieczki.

Chciał coś jeszcze dodać, jakoś podziękować, ale dziwnie znużony opadł na tapczan. Siedziała przy nim, kiedy zasypiał i czule obserwowała. Kiedy była pewna, że jest po drugiej stronie, położyła się obok niego i łagodnie weszła w jego sen. Była zdziwiona, że przychodzi jej to tak łatwo.

Jeszcze raz znaleźli się na sali bankietowej. Tak, jak poprzednio siedział samotnie, zupełnie nie podejrzewając, że tym razem śni w najlepsze. Anna, mając już pewne doświadczenie, usunęła z jego świadomości ślady swojej obecności oraz samego przejścia poza granicę tej bajecznej krainy. Niczego nie podejrzewał. 

Z jego perspektywy wszystko wyglądało tak, jakby nic się nie zdarzyło. Tak jak przedtem piękna dziewczyna tańczyła na parkiecie. Tak samo, jak wcześniej była w objęciach swojego partnera. Orkiestra grała piękny liryczny utwór, kolorowe światła sennie migotały, rzucając kalejdoskopowe refleksy po całej sali.

Nagle niespodziewanie wszyscy goście rozpłynęli się we mgle. Na parkiecie, w blasku reflektorów pozostała tylko piękna dziewczyna. Tańczyła samotnie w czerwonej, obcisłej sukience. Była młodziutka, pełna seksu i namiętności. Kołysała się na boki z wyciągniętymi ramionami, zupełnie, jakby ktoś przy niej był.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...