środa, 30 marca 2022

Teresa.

40. Nie stanę na wysokości zadania.


Westchnąłem głośno, a ona dojechała do samego końca, naciągnęła skórę i zatrzymała się na krótki moment. Czułem silne pulsowanie w skroniach i nie mogłem złapać tchu. Strasznie się bałem, że nie stanę na wysokości zadania, że nie wytrzymam ani sekundy dłużej. Chociaż tak naprawdę miałem świadomość, że jeszcze nic się nie stało. 


Myślami znów wróciłem do tamtych chwil sprzed lat. No tak wtedy była nastolatką w zasadzie dziewczynką, bardziej niż kobietą, a to, co było, mogło być zwykłym przypadkiem, zbiegiem okoliczności, ale teraz? Teraz Było zupełnie inaczej. Tak mi się przynajmniej wydawało. Na jej buzi dostrzegłem lekki uśmiech, niewielkie uniesienie kącików ust. Nie była wystraszona, zawstydzona, czy skrępowana. Patrzyła w moje oczy ze skupieniem spokojem tak, jakby doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co za chwilę się stanie. 

-Przestać? - wyszeptała, a moje serce zabiło jeszcze żywiej.

Bałem się, że rzeczywiście może to zrobić. Bałem się, że właśnie w tej chwili wszystko może się skończyć, że powie, że to jakaś pomyłka, przeprosi, a ja pójdę i tak to zostawię. No bo jak to możliwe, że to wszystko, co się dzieje, jest prawdą? 

Pokręciłem głową. Chyba zbyt szybko przesadnie, bo uśmiechnęła się jeszcze szerzej i jeszcze serdeczniej. Po chwili jak gdyby nigdy nic wróciła do przerwanego zadania. Zacisnęła swoje drobne palce i wykonała pierwszy ruch do góry. Pociągnęła za sobą napletek, który zakrył głowicę. 

Bardzo mocno zakręciło mi się w głowie. Byłem święcie przekonany, że za chwilę stracę przytomność. W jakiś sposób udało mi się jednak wytrzymać. W myślach odezwałem się do siebie: „chłopie aleś ty głupi, przecież to tylko seks, zwykły seks. To przecież nic takiego”. Jednak na niewiele to się zdało. Wrażenie, że stanąłem u bram raju I za moment zobaczę wszystkie cuda świata. 

Szybciej niż zdążyłem się zorientować, nastąpił kolejny ruch. Tym razem w przeciwnym kierunku. Obserwowałem, jak lśniący łeb mojego kutasa, na powrót, ukazuje się niczym wypolerowana lampa. 

Westchnąłem głośno, a ona dojechała do samego końca, naciągnęła skórę i zatrzymała się na krótki moment. Czułem silne pulsowanie w skroniach i nie mogłem złapać tchu. Strasznie się bałem, że nie stanę na wysokości zadania, że nie wytrzymam ani sekundy dłużej. Chociaż tak naprawdę miałem świadomość, że jeszcze nic się nie stało. 

Zastanawiałem się, czy dzieje się tak w każdym przypadku kiedy człowiek jest po prostu pijany swoim szczęściem? Czy nie powinno być tak, że to wszystko jest zupełnie normalne niezależnie od tego jak potoczą się konkretne szczegóły tej mojej przygody? Czy nie powinno być tak, że powinieneś się cieszyć tym wszystkim jak najdłużej tak mocno jak tylko się da?

Kolejne ruchy nastąpiły tak samo szybko jak poprzednie. Mimo to czas jakby się zatrzymał. Świat przestał istnieć, jakby nic poza tym pokojem i tą chwilą nigdy nie istniało. Nic kompletnie się nie liczyło. Nie zastanawiałem się nad tym, ile tego było. Dziesięć, piętnaście może dwadzieścia. Straciłem rachubę, choć bardzo chciałem ją zatrzymać. Chciałem ją zatrzymać na wypadek gdybym strzelił przedwcześnie. Nic takiego się jednak nie stało. Jakimś cudem udało mi się wytrzymać. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Nie ważne. Wytrzymałem, ale byłem jak galareta. 

Poruszała dłonią do dołu i do góry lekko zaciskając palce. Doskonale czułem, jak każda nierówność przeciska się pod nimi, przejeżdża, uginając się i byłem przekonany, że za chwilę zwariuję. Jej uścisk był elastyczny, dostosowywał się do grubości i stopnia mojego podniecenia mojego kutasa. Nie mam pojęcia, jak to robiła, ale doskonale wyczuwała napięcie moich mięśni. Muszę przyznać, że to rewelacyjnie wpływało na moją kondycję. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...