niedziela, 29 maja 2022

Podglądacz.

7. Herbatka.


Nie kłamała. To była rzeczywiście herbatka, tyle tylko, że była zaprawiona czymś mocniejszym. Nie miałem nic przeciwko odrobinie alkoholu. Nie mam pojęcia, ile było w tym procent, ale na pewno nie było to nic słabego. 


Podrapałem się po głowie.  

-Proszę, uspokój się i usiądź, powiedziałem najspokojniej, jak tylko umiałem.

Usiadła, a ja mogłem opowiadać dalej. 

-Odwracasz się do mnie bokiem i odchylasz do tyłu, śmiało, z wdziękiem prezentując swoje kształty… 

Jednak nie dała za wygraną. Objęła mnie w pół i centymetr po centymetrze wsuwała dłonie pod moje ubranie. Byłem na granicy wytrzymałości. Penis utworzył ze spodni dosyć pokaźny namiot. Mój oddech bardzo przyspieszył, a serce zaczęło niebezpiecznie łomotać. Tej zabawy nie dało się zbyt długo ciągnąć. 

-Mów, nie przeszkadzaj sobie, - szepnęła podnieconym głosem. 

Jeszcze trudniej było mi wydobywać z siebie słowa. 

-Przysuwam się i patrzę między twoje nogi. Płatki twojej różyczki są głęboko schowane, jasne, bardzo delikatne…

Spojrzała mi głęboko w oczy. 

-Och nie, nie, - westchnęła. 

-Słucham? - spytałem, na chwilę przerywając.

-Nie w tej chwili kotku, - westchnęła słodko.

-Ach tak, - udałem, że nie zrozumiałem aluzji.

-Co dalej? - spytała cicho po chwili.

-Klękasz tyłem do okna i skręcając tułów, wyglądasz przez nie. 

Uśmiechnęła się ciepło, a i jej policzki zarumieni my się. 

-Och, jak muza?

-Tak, jak muza.

-No i co? 

-Nic. Trwa to dłuższą chwilę, a później ponownie wstajesz i tańczysz. 

-Lubisz patrzeć, jak tańczę? - spytała, studiując moje tęczówki.

Pokiwałem głową. Starałem się skupić na tym co mówię, ale to nie było łatwe. 

-Kładziesz dłonie na czubek głowy i wykonujesz jakieś kroki. To chyba walc. Spoglądam na twoje pośladki, spinasz je w podniecający sposób. 

Jeszcze bardziej się zarumieniła. Dostrzegłem, że jej usta delikatnie drżą. 

-I co, chciałbyś ich dotknąć?

Milczałem. Jasne, że chciałem. 

-Dotknij, - powiedziała.

Chwyciła moją rękę i położyła na swojej pupci. Czułem, że rzeczywiście napina mięśnie. Miałem nieodpartą ochotę posunąć się dalej, ale nie zrobiłem nic więcej. Chyba uznałem, że samo opowiadanie i obserwowanie daje mi równie dużą satysfakcję. Czułem, że na właściwy moment muszę jeszcze trochę poczekać. 

-I co dalej?

-Odwracasz się do mnie przodem, kładziesz dłonie na biodrach, stajesz na paluszkach, zaciskasz uda…

-Wiesz co, słodziaku… - zawiesiła głos. 

-No? - mruknąłem. 

Uklękła u moich stup, spojrzała mi w oczy i rozczesała palcami moją grzywkę. 

-Zapraszam cię wieczorem na kubek herbatki owocowej, - powiedziała tak, jakby rzeczywiście miała tylko to na myśli.

Mimo to patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Herbatka owocowa po takim opowiadaniu wydawała się wręcz niedorzeczna. Szczególnie że zaproszenie było wypowiadane przez tak atrakcyjną dziewczynę. 

-Tak, bez podtekstów? - spytałem, starając się odczytać i jej prawdziwe zamiary. 

-Oczywiście, - powtórzyła tak samo spokojnie jak przed chwilą.

-Herbatka, mówisz… 

-Tak? Od cioci Irenki, - westchnęła. 

-Uhu… no dobrze. Skoro mnie zapraszasz, to przyjdę. 

Uśmiechnęła się.

Nie kłamała. To była rzeczywiście herbatka, tyle tylko, że była zaprawiona czymś mocniejszym. Nie miałem nic przeciwko odrobinie alkoholu. Nie mam pojęcia, ile było w tym procent, ale na pewno nie było to nic słabego. Nie mam pojęcia, w jaki sposób mnie podeszła, że zgodziłem się odstawić przed nią striptiz. Dokładnie, striptiz. Rozebrałem się przed nią. No cóż, nie będę oszukiwał, stało się.

Nawet nie wiem kiedy przeszliśmy do małego pokoiku na poddaszu. Byłem bardzo podekscytowany. 

-No i co, mam się tak, po prostu, przed tobą rozebrać? - spytałem zadziwiająco pewnym siebie głosem. 

-Uhu, - mruknęła, sadowiąc się na łóżku. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...