piątek, 27 maja 2022

Podglądacz.

5. Nie masz na sobie majtek. 


-Patrzę, jak twoja sukienka powoli zjeżdża z twoich bioder, stopniowo odsłaniając pośladki. Nie masz na sobie majtek. 

-Skąd wiedz? - usłyszałem jej bardzo podniecony głos.

Odsunąłem się trochę. Nie byłem pewny czy jej pytanie dotyczyło czasu teraźniejszego, czy mojej opowieści. 

-Nie wiem. A nie masz? - Powiedziałem, a po chwili to dałem, - Ja tylko mówię, jak sobie ciebie wyobrażam.


-No, Radku, proszę, nie bądź taki… - jej głos był ciepły, wręcz słodki. 

Karolina wpatrywała się we mnie swoimi niebieskimi oczyma i uśmiechała się w oczekiwaniu. Nie mogłem się przełamać. 

-Kiedy się wstydzę, - zacząłem niepewnie.

Nie dawała za wygraną. Zdaje się, że od samego początku nie zamierzała się poddawać. Przysunęła się bliżej i położyła dłoń na moim kolanie. Im bardziej ona nalegała, tym bardziej ja czułem się skrępowany. Nie zmieniało to jednak faktu, że mój kutas sterczał jak głupi. Dobrze, że miałem luźne spodnie i nie było tego widać. 

-Żartujesz? Ty? - powiedziała zaskoczona. 

Pokiwałem głową, bo to było zgodne z prawdą. Ona jednak ciągnęła dalej. 

-Ale obiecałeś…

Na jej buzi malował się słodki uśmiech wymieszany z wyczekiwaniem. Wiedziała, że w końcu się złamię. 

-Tak, wiem, ale jakoś tak…

Zmarszczyła brwi w taki zabawny sposób, że zrobiło mi się nie kogo na sercu.

-Radek?! - zawiesiła głos. 

-Co? - spytałem tak, jak bym nic nie rozumiał. 

-Radek?! - powtórzyła. 

-No, co? - wciąż trzymałem się swojej wersji. 

Znów ten uśmiech i wyczekiwanie. Jakby nie słyszała tego, co powiedziałem. 

-Ty wiesz, co…

Przyglądałem się jej uważnie. Stanowczo i uparcie tkwiła przy swoim. Wiedziałem, że tej dziewczynie się nie wymigam.

-No dobrze, - poddałem się w końcu, - opowiem.

Na jej ustach pojawił się szelmowski uśmieszek. Wygrała. Rozsiadła się w fotelu, założyła nogę na nogę i zaciekawiona przechyliła głowę na jeden bok.

-No… wyobrażam cię sobie, że stoisz w jakimś atelier… masz na sobie białą, plisowaną sukienkę… tą luźną, na ramiączkach, spiętą paskiem…

-Tą, w której wczoraj byłam u ciotki Ireny?

Pokiwałem głową i poczułem, że się rumienię. 

-No, no…

-Mam mówić?

-Tak, tak, oczywiście. Bardzo proszę.

Przełknąłem ślinę. 

-No więc stoisz i powoli podciągasz dół tej swojej luźnej sukienki, najpierw odsłaniasz kolana, później uda, później… - przerwałem wpół słowa.

Uśmiechała się coraz cieplej.

-Później? Co?

-Później uda… Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz bardzo zgrabne uda…

Spojrzała mi głęboko w oczy. 

-Zdaję sobie sprawę… Radku, - powiedziała cicho.

-No więc patrzę na twoje uda i drżę…

-Hm…

Wiedziałem, że to nie będzie takie zwykłe opowiadanie, ale też znowu nie przypuszczałem, że tak trudno będzie mi je kontynuować.

-… drżę, bo wiem, co zobaczę za chwilę…

Wpatrywała się w moje oczy.

-Co?

-Przenosisz ciężar na jedną nogę, łączysz kolana i zaciskasz…

-Mów dalej…

-Chwytasz dolną krawędź sukienki i zakrywasz nią swoje piersi.

-Och, Radku… - westchnęła. Jej oczy zrobiły się szkliste. 

-Odchylasz się do tyłu i zmysłowo wyginasz plecy.

Musnęła ustami moją szyję, ale tak delikatnie, że ledwie to poczułem. Kontynuowałem swoje opowiadanie. 

-Patrzę, jak twoja sukienka powoli zjeżdża z twoich bioder, stopniowo odsłaniając pośladki. Nie masz na sobie majtek. 

-Skąd wiedz? - usłyszałem jej bardzo podniecony głos.

Odsunąłem się trochę. Nie byłem pewny czy jej pytanie dotyczyło czasu teraźniejszego, czy mojej opowieści. 

-Nie wiem. A nie masz? - Powiedziałem, a po chwili to dałem, - Ja tylko mówię, jak sobie ciebie wyobrażam.

Teraz to ona się zaczerwieniła.

-Dobrze, w takim razie nie było tematu. Mów dalej.

-Zdjęłaś je niedawno. Widzę wgniecioną pręgę…

Czułem, jak drży.

-Radku, och, Radku… - powtarzała szeptem.

-Widzę jasną, prawie białą plamę. Wnioskuję, że nigdy nie opalałaś się nago. 

-Och… - westchnęła jeszcze głośniej. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...