poniedziałek, 30 maja 2022

Podglądacz.

8. Daj mi go.


-Daj mi go.  Och daj. Och… - wyrzuciła z siebie drżącym głosem.


Miała na sobie spodnie od piżamy. Spięte były luźną gumką i upstrzone jakimiś bardzo drobnymi wzorkami. Górę jej stroju stanowił czarny, elastyczny stanik, taki w którym mogła swobodnie poruszać się po całym domu. 

Za jej plecami był skos z niewielkim oknem, w którym widać było niebo. Usiadła na własnych stopach i kręciła się z niecierpliwością.

-Od czego zacząć? - spytałem. 

Odpowiedziała serdecznym uśmiechem.

-Sam zdecyduj, hę…

-No dobrze, - powiedziałem i jednym ruchem ściągnąłem koszulkę. 

Nie wiem, jak powinien wyglądać męski striptiz. Wtedy na pewno tego nie wiedziałem. Czułem jednak, że zrobiłem to zbyt szybko. Po chwili stanąłem naprzeciw niej i, teraz już nieco wolniej, zacząłem rozpinać pasek od spodni.

-Teraz dół, - wskazała palcem.

Udałem na, że jestem zaskoczony, ale tak naprawdę doskonale wiedziałem, do czego to wszystko zmierza. 

-Naprawdę? Chcesz to zobaczyć?

-No jasne, nie zapraszałabym cię tu.

-No dobrze, w takim razie dół. Wiesz, trochę się krępuję, mam luźne spodenki. Nie byłem przygotowany…

Zaśmiała się krótko.

-Są ładne, - powiedziała kiedy wyciągałem stopy z nogawek.

-Nie takie bardzo, - mruknąłem nieco skrępowany. 

Stanąłem pod ścianą i splotłem dłonie za plecami. Po chwili wsunąłem kciuki za gumę.

-Uważaj, ściągam… - rzuciłem, jakby od tego miało zależeć całe moje życie.

Nigdy nie dbałem o wygląd miejsc intymnych więc moje jaja i drąga okalał busz zmierzwionych, długich włosów. 

Znowu zaplotłem palce na pośladkach. Powoli się do niej zbliżałem. 

-Oooooch! - westchnęła głośno. 

Była wyraźnie zachwycona. Stałem tak, blisko niej a ona przerzuciła do tyłu swoje długie blond włosy. Po kilku sekundach pochyliła się w moją stronę, bardzo uważnie wpatrując się w moje przyrodzenie. 

-Pobaw się trochę… - odezwała się cicho.

Westchnąłem tylko i, jakby na zawołanie, zacząłem przerzucać i mielić swoje genitalia. 

Chwytałem fiuta, naciągałem go i puszczałem. Skakał jak sprężynka, z każdą chwilą był coraz bardziej sztywny. 

-Może być? - spytałem w końcu. 

-Uhu, - mruknęła uśmiechając się.

Pochylała się i prostowała, za każdym razem była nieco niżej. Miałem wrażenie, że za którymś razem weźmie go w swoje usta. 

-Och, - westchnęła. 

Wyciągnęła dłoń i ujęła moje jajka od spodu. Poczułem, jak przez moje plecy przebiega gorący dreszcz. Panowała pełna napięcia cisza. Nie mogłem uwierzyć. Gładziła mojego kutasa, jak rasowa kochanka. 

-Niezły, naprawdę niezły, - powiedziała z podziwem, na chwilę odwracając się ode mnie.

Miałem wrażenie, że zawstydziła się trochę, chociaż może tylko mi się zdawało. Przejąłem inicjatywę i sam zacząłem zajmować się moim fiutkiem. 

-Coś nie tak? - spytałem.

-Nie, nie, wszystko w porządku, tylko…

Odwróciła się do mnie przodem i pochyliła bardzo nisko. Nie wiem, co to miało znaczyć. Wyglądało to jak jakiś dziwny ukłon, albo, co może bardziej prawdopodobne, próba opanowania własnych emocji i pożądań.

-Masz teraz wszystko, jak na dłoni, - odezwałem się spokojnie, grając na zwłokę.

-Nie mogę. Boże, nie mogę, - mówiła podekscytowana.

Próbowałem się domyśleć, o co jej tak naprawdę chodzi.

-Co? - spytałem.

-Och jestem taka podniecona, - westchnęła. 

Uśmiechnąłem się do siebie. 

-Spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę, - szepnąłem. 

Odsunęła się, jakby nie wierzyła samej sobie. Jakby bała się swoich własnych odruchów. Zarzuciła włosy do tyłu i ponownie się przysunęła. 

-Daj mi go.  Och daj. Och… - wyrzuciła z siebie drżącym głosem. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...