czwartek, 28 lipca 2022

Mokre sny.

6. Moje serce przestanie bić.


Miałem wrażenie, że za chwilę moje serce przestanie bić, a ja będę wolny od wszystkiego, co mnie otacza od wszystkich trosk i kłopotów.


Nie chciałem tego przerywać, nie chciałem zmniejszać doznań, choć wiedziałem, że każdy mocniejszy ich stopień będzie, oprócz nieopisanej rozkoszy, także torturą. To było tak, jakbym jednocześnie znalazł się zarówno w piekle jak i w niebie.

Później to już ona siedziała na mnie. To znaczy, ja leżałem na łóżku na plecach, a ona leżała na mnie, także na plecach. Ta pozycja dawała mi niesamowicie dużo satysfakcji i zadowolenia. Czułem na sobie całe jej drobne ciało, gorące delikatne i niesłychanie podniecające.

Szeroko rozłożyłem uda, ugiąłem nogi w kolanach, podpierając je na stopach, a ona położyła swoje drobne nóżki na moich owłosionych i umięśnionych udach. Była jak dziecko: lekka, delikatna, a jednocześnie tak bardzo podniecająca, tak szybko prowadząca mnie na sam szczyt najcudowniejszego orgazmu na świecie.

Jej pośladki tak mocno rozgniatały się na moim podbrzuszu, tak energicznie wierciła swoim tyłeczkiem, że już po chwili wszedłem w nią do samego końca, aż po same jaja. Podpierała się dłońmi po obydwu stronach mojej klatki piersiowej, a ja dyszałem, próbując zapanować nad swoim ciałem.

W końcu w tym ostatecznym, krytycznym momencie zeskoczyła ze mnie, przelewając się przez moje ciało.

Nie mogę sobie przypomnieć, co się wtedy właściwie stało. Pamiętam tylko tyle, że w ostatnim momencie zdążyłem tylko chwycić mojego kutasa u samej podstawy i mocno ścisnąć, a ona już leżała między moimi udami, a raczej to tylko jej głowa tam się znajdowała. Jej usta mocno chwyciły żołądź mojego fiuta.

Dalej to już były tylko zwierzęce odruchy. Moje ciało zaczęło rzucać się w niewyobrażalnie silnych i gwałtownych skurczach. Czułem się tak, jakbym nagle dostał śmiertelnych konwulsji, jakbym odchodził z tego świata w męczarniach i agonii. Jednak ten stan był niewyobrażalnie przyjemny. Ona nic nie robiła, absolutnie nic. Trzymała tylko mojego fiuta w swoich doskonałych usteczkach. Trzymała głowę w taki sposób, że jej czoło znajdowało się u dołu, a broda u góry, a ja tryskałem.

Właściwie trudno to tak nazwać. Nasienie z mojego penisa po prostu płynęło jednym, może niezbyt silnym, ale stałym niezmiennym, strumieniem. Nie mogę sobie przypomnieć, aby choć jedna kropla poleciała na łóżko, gdzieś obok jej buzi.

Ona w niezwykle sprawny sposób wszystko łykała. Pochłaniała każdą, choćby najmniejszą, jego ilość. Miałem wrażenie, że z chwilą, kiedy pozbędę się ostatniej resztki, ostatniej odrobinki mojej męskości, to po prostu umrę, odejdę w najbardziej cudowny, boski sposób, jaki można sobie wyobrazić. Miałem wrażenie, że za chwilę moje serce przestanie bić, a ja będę wolny od wszystkiego, co mnie otacza od wszystkich trosk i kłopotów.

Otworzyłem oczy. Leżałem zwinięty w kłębek w drugim końcu łóżka. Byłem spocony jak mysz, a w slipach między udami czułem gęstą, lepką substancję. Wiedziałem, co się stało. Moja żona spała w najlepsze, zupełnie niczego nie podejrzewając.



KONIEC




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...